Jakub Schenk: Nie dołączyć do listy drużyn z „ładnymi porażkami”

Jakub Schenk: Nie dołączyć do listy drużyn z „ładnymi porażkami”

Jakub Schenk: Nie dołączyć do listy drużyn z „ładnymi porażkami”
Jakub Schenk / foto: Grzegorz Radtke

– Już w pierwszym spotkaniu podzieliliśmy los polskich ekip w europejskich pucharach. Ładne granie przez 38 minut nie zapewni ci zwycięstwa na tym poziomie. Nie chcemy być kolejną polską ekipą, która dołączy do tej listy – mówi Jakub Schenk, koszykarz Trefla Sopot.

Mistrzowie Polski zainaugurowali rozgrywki 2024/2025. W pierwszym spotkaniu w ramach rozgrywek EuroCup Trefl Sopot przegrał po dogrywce z ratiopharmem Ulm 93:96 (32:23, 9:15, 21:17, 19:26, 12:15). Najwięcej punktów w ekipie z Sopotu zdobył Jakub Schenk (22). Polak trafił 5 z 6 rzutów za trzy punkty. Do swojego dorobku dołożył cztery asysty i dwie zbiórki. Był najlepszym graczem Trefla w środowym spotkaniu.

Po zakończeniu meczu był jednak niepocieszony z faktu, że jego drużyna zeszła z parkietu jako pokonana, mimo że z pewnym momencie prowadziła nawet różnicą 12 punktów. Trefl już w sobotę zagra w Superpucharze Polski z Kingiem Szczecin.

Karol Wasiek: Jak wrażenia po pierwszym meczu w EuroCup w sezonie 2024/2025?

Jakub Schenk, zawodnik Trefla Sopot: Wrażenia są przykre. Wydaje mi się, że spokojnie mogliśmy wygrać ten mecz. Przez większą część spotkania graliśmy dobrą koszykówkę, byliśmy też skupieni, ale niestety wyniki tak mogą wyglądać, jeśli nie będziemy skoncentrowani przez 40 i więcej minut. Nie możemy oddawać rywalom takich łatwych punktów, jak to robiliśmy w tym spotkaniu. Powinniśmy ten mecz po prostu przepchnąć.

Już w pierwszym spotkaniu podzieliliśmy los polskich ekip w europejskich pucharach. Ładne granie przez 38 minut nie zapewni ci zwycięstwa na tym poziomie. Nie chcemy być kolejną polską ekipą, która dołączy do tej listy. Ja chcę wygrywać mecze w PLK, EuroCup i innych rozgrywkach. Zależy mi na zwycięstwach. Nie wystarcza mi to, że zagraliśmy fajny mecz, dobrze się pokazaliśmy i nawiązaliśmy walkę. To za mało, bo na końcu nie mamy zwycięstwa na swoim koncie.

Zadebiutowałeś na poziomie EuroCup. Była nutka ekscytacji przed meczem?

Nie było. To był kolejny “dzień w biurze”. Gram w koszykówkę od wielu lat. Na pewno cieszy mnie fakt, że co tydzień będę mógł mierzyć się z graczami z wysokiego poziomu. Taka rywalizacja zaprocentuje w przyszłości. Ale jeszcze raz powtórzę: ja chcę mecze wygrywać. To jest kluczowe słowo.

Kibice mogli poczuć się jak w czerwcu: znów Jakub Schenk był w głównej roli w Treflu Sopot.

Nie wracajmy już do tego, co było w zeszłym sezonie. Dalej będę powtarzał to samo: mecz jest przegrany. Indywidualne popisy – przy braku zwycięstwa – mnie nie zadowalają. Ja chcę – tak jak w poprzednim sezonie – iść do domu z podniesioną głową po wygranym meczu. Zwycięstwa budują atmosferę w zespole. Nie ma dla mnie różnicy, czy gram pierwsze czy siódme skrzypce.

Jak ci się podoba nowy Trefl Sopot?

Za wcześnie by o tym mówić. Na ocenę przyjdzie czas po większej liczbie wspólnych treningów i meczach o dużą stawkę. Zobaczymy, jak funkcjonujemy w starciach z drużynami z wyższego poziomu, gdzie dojdzie także np. presja kibiców.

Czy Jakub Schenk może grać wspólnie z Tarikiem Phillipem?

Jak najbardziej. Uważam, że taki duet daje zespołowi dużo nowych możliwości. Możemy np. szukać słabszych obrońców na obwodzie. Dążymy do tego, by wykorzystywać nasze najmocniejsze strony.