Jakub Nizioł: Wkurza mnie zaglądanie do kieszeni!

Jakub Nizioł: Wkurza mnie zaglądanie do kieszeni!

Jakub Nizioł: Wkurza mnie zaglądanie do kieszeni!
Jakub Nizioł / foto: Andrzej Romański / PLK

Gdyby nie pojawiła się oferta z Francji, podpisałbym nowy, trzyletni kontrakt ze Śląskiem Wrocław. Tylko ten klub brałem pod uwagę w Polsce. Ambicja sportowa zwyciężyła. Zawsze marzyłem o grze w mocnej lidze zagranicznej – mówi Jakub Nizioł, nowy zawodnik Stade Rochelais.

Karol Wasiek: Czy był moment wzruszenia, gdy WKS Śląsk Wrocław opublikował pożegnalne wideo?

Jakub Nizioł, zawodnik WKS Śląsk Wrocław w latach 2022/2024: Tak. Nie będę ukrywał, że uroniłem kilka łez. Śląsk Wrocław to dla mnie coś więcej niż klub. Jestem stąd, wychowywałem się na historii tego klubu. Gdy zobaczyłem ten klip, to wtedy tak naprawdę zdałem sobie sprawę z tego, ile dla mnie znaczy magia Śląska Wrocław, to miasto i ludzie, którzy mnie wspierali przez dwa ostatnie lata. Za to chciałbym wszystkim podziękować.

Cieszę się, że mogłem być częścią tego projektu. To dla mnie trudne rozstanie, ale wierzę, że podjąłem jak najlepszą decyzję w kontekście rozwoju mojej kariery.

Trener Miodrag Rajković w 100 procentach zrozumiał moją decyzję, życzył mi powodzenia. “Jedź, spróbuj” – powiedział. Nie ma między nami żadnej złej krwi. Podkreślił, że mogę do niego zadzwonić w każdej chwili. Doceniam takie podejście.

To prawda, że miałeś na stole ofertę nowego, długoletniego kontraktu ze strony Śląska Wrocław?

Tak, to prawda. Z prezesem Lizakiem byliśmy cały czas w stałym kontakcie. Powtarzał, że bardzo ceni moją osobę i chciałby kontynuować ze mną współpracę. Zrobił naprawdę wiele, żeby przekonać mnie do pozostania. Gdy czekałem na zagraniczne oferty, to miałem w głowie taką myśl: “może warto zostać i zrobić coś większego z tym klubem” Jednak ambicja sportowa zwyciężyła.

Gdy pojawiła się oferta z Francji, to długo się nie zastanawiałem. Nie chciałem później tego żałować, że nie skorzystałem z zagranicznej propozycji.

Czy prawdą jest, że zostałbyś w Śląsku Wrocław, gdyby nie propozycja z Francji? Pytam, bo słyszałem, że zbliżał się deadline w kontekście podjęcia decyzji o podpisaniu nowej umowy z klubem z Wrocławia.

Ha, ha. Masz dobre źródła! (śmiech)

Faktycznie ta oferta pojawiła się w momencie, gdy zbliżał się termin podjęcia decyzji ws. przyszłości w Śląsku Wrocław. Klub wyznaczył mi konkretną datę. Nie ukrywam, że bardzo ucieszyłem się na wiadomość o ofercie z Francji. Zwłaszcza, że trener przedstawił mi bardzo konkretną wizję ws. wykorzystania moich umiejętności.

To pokazuje, że ta praca, którą wykonałem przez pięć ostatnich lat w Polsce, nie poszła na marne. Śląsk dał mi możliwość występów na europejskiej scenie. A to właśnie gra w EuroCupie otworzyła mi drogę do wyjazdu zagranicznego. Wiele klubów zaczynało rozmowę właśnie od tego wątku: “widzieliśmy cię w EuroCupie”. Nie było wzmianki o grze w PLK.

Mogę zdradzić, że agenci mówili mi o wstępnym zainteresowaniu z Włoch, Grecji czy Hiszpanii. To były jedynie luźne zapytania, brakowało konkretów. Rynek zagraniczny działa podobnie jak polski. Czyli najpierw podpisuje się swoich lokalnych graczy, później tych, którzy byli już w obiegu, a na końcu szuka się nowych zawodników.

Prawda jest taka, że o grze poza Polską myślałem już od dłuższego czasu. To było zawsze moje marzenie. I z tego miejsca chciałbym też podziękować Michałowi Michalakowi i Michałowi Sokołowskiemu, którzy powiedzieli mi wprost: “jedź, spróbuj, walcz o swoje marzenia. Nie patrz na pieniądze”.

Były inne oferty z Polski?

Agent mówił mi o zainteresowaniu ze strony Arki Gdynia, Anwilu Włocławek czy Trefla Sopot. Toczyły się różne rozmowy. Ale nie ukrywam, że w Polsce najlepiej czuję się w Śląsku Wrocław. I gdybym został w Polsce, to podpisałbym nową umowę z tym klubem. Nie lubię tak skakać z klubu do klubu. To nie jest w moim stylu.

Mogę zdradzić ciekawostkę dotyczącą nowego trenera Anwilu Włocławek, Selcuka Ernaka, który pamiętał mój mecz z Ankary, gdzie pokazałem się z bardzo dobrej strony. Śląsk wygrał wtedy z Turk Telekom.

Brałeś pod uwagę opcję gry we Włocławku?

Nie.

W moim sercu bije Śląsk i trudno mi sobie wyobrazić grę w Anwilu Włocławek. Byłem pożegnać się ze wszystkimi ludźmi z klubu. Zżyłem się z nimi. Zawsze dałem z siebie 100 procent na boisku, byłem zaangażowany, mimo że – tak jak napisałem na Twitterze – moja mina nie zawsze była najlepsza.

To jest element, nad którym muszę sporo pracować. I dlatego też chciałem wyjechać z Polski.

Dlaczego?

Bo praca w nowym miejscu zmusi mnie do jeszcze cięższej pracy i zmiany swojego postępowania, co sprawi, że rozwinę się też jako człowiek.

Porozmawiajmy o pieniądzach. “Jak nisko świat wycenił Nizioła?” – zapytał w tytule tekstu serwis “SuperBasket”, który dodał także do Francji nie jedziesz po pieniądze, bo w Śląsku otrzymałbyś znacznie więcej. Jaka jest prawda?

Chętnie się do tego odniosę. Bardzo niefajne jest dla mnie to, że ten portal – bez większego sprawdzenia – zagląda koszykarzom do kieszeni. Zdradzę, jak wyglądała cała sytuacja. Dostałem pewnego dnia telefon z “SuperBasketu”. Podczas rozmowy zaprzeczyłem wszystkim informacjom, a artykuł z tymi danymi i tak się ukazał tego samego dnia. Dla mnie jest to niepoważne.

Nie będę komentował kwot zamieszczonych w tym tekście. To moja sprawa. Apelowałbym jedynie o rzetelne sprawdzanie informacji, a nie puszczanie w obieg byle czego, tylko po to by było głośno. To niczemu nie służy.

W Polsce ogólnie bardzo mi się nie podoba rozmowa o pieniądzach. Czytam te wszystkie teksty i pierwsze co widzę to kasa. “Ten dostał tyle, tamten tyle, a nie powinien, bo na to nie zasługuje”. A to jest nieprawda. Każdy jest wart tyle, ile ktoś ci zapłaci.

Wiem, że są trenerzy w Polsce, który negują przepis o Polaku na parkiecie i pytają ze zdziwieniem, dlaczego krajowi gracze tyle zarabiają. “Najlepiej grajmy sześcioma obcokrajowcami” – słyszę takie głosy. Ja się z tym nie zgadzam! To jest polska liga, w której krajowi gracze muszą się rozwijać ze względu chociażby na kadrę. Polacy powinni być bardziej doceniani przez kluby i trenerów.

Nie podoba mi się taka mentalność: “Polak jest od czarnej roboty, obrony i zbiórek”, a punkty niech rzucają obcokrajowcy. Jeśli liga ma iść do przodu, to Polacy muszą odgrywać większą rolę w dobrych drużynach.