Jakub Musiał: Trudne negocjacje i szacunek do samego siebie

– Podpisując kontrakt chcę mieć szacunek do samego siebie. Nigdy nie robię niczego na siłę. Chciałem tu zostać, bo to właśnie w Słupsku rozegrałem najwięcej meczów na poziomie ORLEN Basket Ligi. Czuję dumę, że jestem kapitanem Czarnych, bo mam ten klub w sercu – mówi Jakub Musiał, kapitan Energa Czarni Słupsk.
Karol Wasiek: Twój przypadek w letnim off-season pokazał, jak bardzo dynamiczna potrafi być sytuacja na rynku transferowym. Jednego dnia strony odchodzą od stołu bez porozumienia i dziękują sobie za współpracę, by następnego ponownie przy nim usiąść i zawrzeć porozumienie.
Jakub Musiał, kapitan Energa Czarni Słupsk: Sytuacja dokładnie wyglądała tak, jak ją opisałeś. Z obu stron była chęć kontynuowania współpracy i podpisania nowego kontraktu. Z różnych względów – nazwałbym to czynnikami pobocznymi – nie mogliśmy uzyskać porozumienia ws. warunków nowej umowy. Nie były to łatwe negocjacje. Był nawet moment, gdy odeszliśmy od stołu.
Trzeba jednak oddać klubowi ze Słupska – na czele z prezesem Michałem Jankowskim – że ponownie poczynił ten ruch w moim kierunku, by dojść do porozumienia. Wrócił do negocjacji z moimi agentami, które finalnie doprowadziły do podpisania kontraktu.
W kuluarach można było uslyszeć, że dużą rolę w tym procesie odegrali twoi agenci (agencja “Ballers”). Czy to prawda?
Tak. Ja bardzo cenię swoich agentów. Pracuję z nimi od prawie trzech lat. Nie mogę o ich pracy i podejściu powiedzieć złego słowa. Jesteśmy w stałym kontakcie i za każdym razem mówią mi, jak wygląda sytuacja na rynku transferowym. Nie ma żadnej ściemy i pudrowania rzeczywistości.
Słyszałem, że agenci wprost informowali cię o tym, że oferta z Czarnych Słupsk – porównując ją do innych klubów – jest bardzo dobra. Podobno otrzymałeś konkretny raport, czego możesz spodziewać się od innych zespołów.
Tak, to prawda. Moi agenci pracują w ten sposób, że pod koniec rozgrywek wpierw rozmawiają ze mną, w jakim kierunku chciałbym pójść, jaki mam plan na przyszły sezon i co byłoby dla mnie najlepsze. Pokazują mi też, jakie mam możliwości na rynku transferowym. Później analizujemy oferty, które się pojawiają i omawiamy, w którą stronę chcemy wspólnie iść, ale muszę dodać, że ostateczna decyzja należy do mnie. I za to szanuję moich agentów – działają w sposób metodyczny.
Czy był temat gry w Arce Gdynia, po tym jak umowę podpisał tam trener Mantas Cesnauskis?
Był taki temat przez chwilę. Tak jak wcześniej powiedziałeś – okienko transferowe jest bardzo dynamiczne i wszystko szybko się zmienia. Poszło to w innym kierunku, co doprowadziło do podpisania nowej umowy w Słupsku.
Ludzie byli mocno zaskoczeni faktem, że odrzuciłeś propozycję ze strony Czarnych Słupsk, mimo że klub bardzo cię chciał.
To nie było tak, że ja tę ofertę odrzuciłem. Po prostu się nie dogadaliśmy. Należy pamiętać, że tak wyglądają negocjacje. Chciałem też zobaczyć, jakie są inne oferty na rynku, ale oczywiście z uwzględnieniem tego, że Czarni są dla mnie priorytetem.
Czy ucieszyłeś się, gdy usłyszałeś, że Czarni wrócili do rozmów?
Tak. Ucieszyłem się, bo podpisując kontrakt chcę mieć też szacunek do samego siebie. I jeżeli czuję, że pasuje mi sytuacja i warunki w umowie, to przekazuję te słowa moim agentom, którzy zaczynają finalizować negocjacje. Tak było właśnie w tym przypadku. Nigdy nie robię niczego na siłę.
Miałem dużo rozmów z moją dziewczyną i z rodziną. Chciałem tu zostać, bo to właśnie w Słupsku rozegrałem najwięcej meczów na poziomie ORLEN Basket Ligi. Nic co prawda jeszcze tu nie wygrałem, ale mam nadzieję, że to się zmieni w nadchodzącym sezonie.
Trener Stelmahers też mnie chciał i za każdym razem to podkreślał. To był bardzo ważny aspekt.
Mianował cię kapitanem drużyny.
To jest duże wyróżnienie. Czuję z tego powodu dużą dumę. Mam nadzieję, że w trakcie sezonu udowodnię, że był to odpowiedni wybór.
Cieszę się z tej roli, bo mam ten klub w sercu. Od wielu lat gram w Słupsku. Znam miasto, klub, kibiców i otoczenie.
Może nie jestem zbyt głośnym, emocjonalnym i wybuchowym zawodnikiem, ale widzę pewne rzeczy w drużynie i wiem, jak i gdzie można zadziałać. Nie trzeba wszystkiego od razu rozwiązywać krzykiem czy podniesieniem głosu, a bardziej merytorycznie.

Trener Stelmahers – obserwując go podczas meczów – mocno krzyczy na zawodników. Nie szczypie się, każdego potrafi ochrzanić.
Nasi nowi zawodnicy nie są jeszcze do tego przyzwyczajeni (śmiech).
Trener Roberts Stelmahers jest bardzo wybuchowym człowiekiem, ale bardzo często ma dobre uwagi i trzeba je brać do siebie. Ma takie podejście, ale to też nie jest tak, że on cały czas krzyczy. Bardzo często na treningach jest dużo spokojniejszy. Na meczach jest emocjonalny. Zależy mu jak najlepszych wynikach. Podoba mi się fakt, że jest bardzo sprawiedliwy. Nie ma wyjątków.
W tamtym sezonie trener budził duży respekt u graczy zagranicznych. Mam nadzieję, że teraz będzie bardzo podobnie.
Jakich Czarnych Słupsk możemy się spodziewać w tym sezonie?
Twardo w obronie, jak zawsze. W ataku szybko, ale z dużą liczbą podań. Myślę, że gra inside-outside będzie zachowana.
Mamy generała w postaci Aigarsa Skelego, mamy też ciekawych zawodników zagranicznych, którzy pokazują się z niezłej strony: utalentowanych strzelców Donovana i Chico oraz silnych fizycznie Francisa i Juniora. Do tego Polski core – doświadczonego Miśka Nowakowskiego, który zawsze może trafić trójkę oraz nieustępliwego Szymona Tomczaka, który jest bardzo przydatny drużynie.
Trener Stelmahers mówi, że nie ma wyników bez dobrych Polaków.
Oczywiście, że tak. Gra się 9-10 zawodnikami. Nie da się grać 5-6 obcokrajowców przez całe spotkanie. Uważam, że często Polacy robią te mniejsze rzeczy, które składają się na większą całość. Robią różnicę.
Czy odczułeś na własnej skórze fakt, że zmienił się przepis? Pytam, bo wiem, że Polacy bardzo się obawiali, że ich ceny mocno spadną.
Niestety wielu zawodników jest poszkodowanych przez zmianę przepisu, a uważam, że nie powinni być poszkodowani, bo w zeszłym sezonie grali naprawdę bardzo solidnie. Ja osobiście tego nie odczułem, za co jestem wdzięczny klubowi ze Słupska. Mam tu swoją rolę w drużynie, chcę ją jak najlepiej wypełnić, zawsze daję z siebie 100 procent.
Wiem, że śledziłeś uważnie sytuację na rynku transferowym. Proszę wskazać TOP3 transferów w ORLEN Basket Lidze.
Tomasz Gielo, AJ Slaughter i Aigars Skele.
-
Tak
-
Nie
-
Tak127 głosów
-
Nie76 głosów