Jak to się stało, że Grizzlies są 2. zespołem ligi?
Na dwa mecze przed końcem sezonu regularnego sporo już wiemy. Znamy między innymi zestaw drużyn, które nie mają już szans nawet na turniej Play-In. Wiemy też, że Suns zajmą pierwsze miejsce w konferencji zachodniej z najlepszym bilansem w lidze, a pewne drugie miejsce na zachodzie zagwarantowali sobie Memphis Grizzlies. W naszym przedsezonowym rankingu mieliśmy ekipę z Tennessee na dopiero 18. miejscu – za ośmioma innymi ekipami z konferencji zachodniej. Miejsce powyżej oczekiwań to jedna nie tylko kwestia kilku kontuzji w obozach Blazers, Warriors, czy Clippers. Trener Tyler Jenkins zbudował zastanawiająco sprawnie działającą machinę.
Na przestrzeni całego sezonu są tylko dwie ekipy, które są w ligowym top5 zarówno pod względem efektywności ofensywnej, jak i defensywnej. Jedną z nich są Phoenix Suns, a drugą właśnie Memphis Grizzlies. W kontekście tej defensywy pojawia się chyba element, który najtrudniej było przewidzieć w zapowiedziach. Mianowicie zdrowy Jaren Jackson Jr., rozgrywający swój zdecydowanie najlepszy sezon w karierze. Nie mówimy o nim przesadnie w kontekście nagrody DPOY, ale jego gra jest blisko tego poziomu.
(kursy z dnia 7.04.2022)
Gość jest obecnie ligowym liderem pod względem bloków na mecz, których notuje średnio 2,3 co noc, grając w sumie nie tak duże minuty, bo tylko nieco ponad 27 na mecz. Przede wszystkim jednak swoją wrodzoną mobilność zaczął łączyć ze zdobywanym stopniowo doświadczeniem. Może wyjść wysoko i nie dać się minąć i coraz lepiej czuje kiedy to robić w tempo. Dzięki temu można go śmiało zestawiać w duecie podkoszowych ze Stevenem Adamsem, podczas gdy ten drugi – będąc na tym etapie kariery wolniejszym niż kiedykolwiek – może spokojnie zostać przy obręczy. Kiedy JJJ przychodził do ligi, były pewne wątpliwości co do jego pozycji na boisku – za długi na czwórkę, za słaby fizycznie na piątkę. Dziś jest silniejszy i szybszy. Można go z powodzeniem rzucać na kozłujących skrzydłowych rywali. Jak często widzicie duet nominalnych podkoszowych ustawionych w obronie w ten sposób?:
Co warto nadmienić, posiadanie z którego pochodzi ten screenshot, skończyło się skuteczną obroną 1 na 1 Jarena Jacksona Jr. na Kevinie Durancie, podczas gdy Adams mógł się spokojnie skupić na zastawieniu deski:
To jest właśnie kręgosłup tej defensywy. Jaren Jackson Jr. i Steven Adams kontestują zdecydowanie najwięcej rzutów na mecz w całym zespole – kolejno 9,9 i 9,1. W takiej właśnie konfiguracji, w której to Adams zostaje przy obręczy, a Jackson Jr. wychodzi pomóc obwodowym, na przykład przy zasłonie:
To ten duet stanowi oś, wokół której orbituje bardzo głęboka rotacja obwodowych, zdolnych do ciasnego krycia na obwodzie. Już w grudniu robiłem kompilacje tego, jak świetnie ten cały zastęp Dillonów Brooksów, De’Anthonych Meltonów, czy innych Johnów Koncharów radzi sobie we wspólnym nawigowaniu po zasłonach:
W konsekwencji rywale praktycznie w ogóle nie dostarczają piłki w najbardziej dogodną pozycję, czyli do narożnika boiska. Grizzlies pozwalają rywalom na trafienie zaledwie 2,4 trójki z narożników boiska na mecz, co jest zdecydowanie najniższym wynikiem w lidze. Drudzy pod tym względem są przywoływani już Phoenix Suns.
Ofensywę Grizzlies napędza z kolei to, co można określić mianem Świętego Graala, klucza do współczesnej NBA, a mianowicie wszechstronności. Weźmy kilku głównych wingmanów, grających obok rozgrywającego, wedle największej liczby minut:
Desmond Bane, Dillon Brooks, De’Anthony Melton, Ziaire Williams, Kyle Anderson, John Konchar.
Każdy z nich (prawie) potrafi w stopniu niezłym przynajmniej dwie z tych trzech kluczowych rzeczy:
- rzut za trzy
- podanie
- minięcie
skuteczność za trzy | podania per36 | minięcia per36 | |
---|---|---|---|
Desmond Bane | 42,9% | 48,1 | 6,5 |
Dillon Brooks | 30,3% | 31,4 | 11,2 |
De’Anthony Melton | 37,5% | 47,5 | 7,1 |
Ziaire Williams | 30,1% | 18,9 | 2 |
Kyle Anderson | 32,4% | 41 | 6,2 |
John Konchar | 41,5% | 43,9 | 2,4 |
Jak widać z grupy wyłamuje się jedynie debiutant, Ziaire Williams, który miał bardzo trudny początek sezonu i przez cały grudzień miał kłopoty z kontuzjami, ale im dalej w sezon tym solidniej wygląda. Generalnie jednak każdy wingman Memphis potrafi dobrze więcej niż jedną rzecz. Mówimy tylko o ofensywie – fakt, że żaden z nich nie jest słabym obrońcą jest niesamowity. Taka ofensywna wszechstronność skutkuje jedną prostą rzeczą – obrońca zawsze ma do podjęcia jakąś decyzję. Zostawić miejsce na rzut, podejść zbyt blisko i liczyć na brak minięcia, stanąć bardziej od silnej ręki i przepuścić podanie na drugą stronę? Niepewny decyzji obrońca zawsze będzie skutkował takim ruchem piłki:
W rywalizacji Playoffowej mogą znaleźć się trenerzy, którzy wymyślą coś ekstra, by zatrzymać systemową ofensywę Grizzlies. W sezonie regularnym działa to jednak jak złoto. Po prostu nie wiadomo, gdzie rzucić swoich lepszych, a gdzie gorszych obrońców, kiedy jakaś forma zagrożenia płynie z każdej strony. Także z ławki rezerwowych.
Rezerwowi Memphis spędzają na parkiecie średnio 19,7 minuty na mecz – to najwięcej w całej lidze. Jest to o tyle ciekawe, że najlepsze rezerwowe ustawienia (te, notujące najwyższy plus/minus) zazwyczaj nie grają wiele. Spośród 10 najczęściej grających w lidze rezerw, tylko Golden State Warriors (19,5 minuty, +1,7) i właśnie Memphis Grizzlies (+1,5) są wyraźnie na plusie.
Znów – jak przełoży się to na Playoffy, w których rotacje są skracane do 7-8 zawodników? Trudno powiedzieć. W sezonie regularnym taka głębia składu to duży atut.
Żeby w ogóle rozmawiać o szansach Grizzlies w Playoffach, trzeba sięgnąć po słowa, które nie bez powodu ani razu jeszcze w tym tekście nie padły:
Ja Morant
Ale nie jest to tekst o playoffowych szansach Grizzlies, więc na tym poprzestańmy.