JA MORANT SHOW! Heat umacniają się na szczycie wschodu, powrót Fultza

JA MORANT SHOW! Heat umacniają się na szczycie wschodu, powrót Fultza

MIN – CLE – 127:122
IND – ORL – 103:119
TOR – BKN – 133:97
CHI – MIA – 99:112
SAS – MEM – 105:118
CHA – MIL – 106:130
SAC – OKC – 131:110

Ja Morant Show. Inaczej nie można tego określić. Ja-chwycający. Napisać, że zdobył najlepsze w karierze 52 punkty i poprowadził Grizzlies do zwycięstwa nad Spurs, to jak nic nie napisać. Ten człowiek jest chodzącym highlightem. Człowiek-highlight.

Gdyby to był game-winner, ten rzut przeszedłby do historii. Ale że był to buzzer-beater, to i tak robi ogromne wrażenie:

Demolka:

Morant trafił rewelacyjne 22/30 prób z gry, w tym 4/4 z dystansu, do 52 punktów dokładając 7 zbiórek i 2 asysty. Jeśli szukać jakichś minusów na siłę, to trafił słabe 4/7 z linii rzutów wolnych i przy zaledwie 2 asystach popełnił 4 straty. Nie miało to jednak większego znaczenia – wyglądało to tak, jakby chciał coś udowodnić po wczorajszym rzucie na remis, którym nie trafił nawet w obręcz:

YT/NBA

Ja Morant trochę przyćmił pojedynek na szczycie wschodu, czyli starcie Miami Heat z Chicago Bulls. Ten okazał się jednak nieco jednostronny i to zespół z Florydy umocnił się na pierwszym miejscu w konferencji, mając już dwa mecze przewagi nad Bykami. Warto też nadmienić, że to 4. z rzędu wygrana Heat – mają oni więc drugą najdłuższą obecnie serię zwycięstw w lidze – więcej mają tylko Nuggets, którzy nie przegrali od 6 spotkań.

Heat do zwycięstwa poprowadzili jak zwykle nieoceniony z ławki Tyler Herro (20 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst), oraz zastępujący w pierwszym składzie Kyle’a Lowry’ego Gabe Vincent (20 punktów, 3 asysty):

Defensywna wszechstronność Bama Adebayo to coś, czego próżno szukać u innych zawodników na jego pozycji:

Toronto Raptors stosunkowo łatwo rozprawili się z Brooklyn Nets, niesieni na barkach swojego debiutanta, Scottiego Barnesa. Młody świetnie sprawdził się w roli lidera pod nieobecność OG Anunoby’ego i Freda VanVleeta, wyrównując swój rekord kariery z 28 punktami, trafiając rewelacyjne 12/14 z gry, dokładając 16 zbiórek (aż 9 w ofensywie!), 4 asysty i 5 przechwytów:

YT/NBA HIGHLIGHTS

Z gracją Ninja:

Minnesota Timberwolves ograli Cleveland Cavaliers, ale nie obyło się bez zaciętej końcówki. Kto inny mógłby jednak trafić kluczową trójkę w końcówce, jeśli nie zwycięzca konkursu rzutów za trzy, Karl-Anthony Towns:

Ostatecznie najlepszym strzelcem Wilków został D’Angelo Russell, który aż 18 ze swoich 25 punktów zdobył w kluczowej dla losów meczu drugiej połowie. Do tego dorzucił 4 zbiórki i 3 asysty:

Po raz pierwszy od 14 miesięcy na parkiet NBA wybiegł Markelle Fultz, który w końcu wyleczył kontuzję Achillesa. Kibice Orlando Magic przywitali go aplauzem:

Był to udany powrót Fultza do gry – nie tylko zdobył on z ławki efektywne 10 punktów i 6 asyst, ale też Magic udało się pokonać przy okazji Pacers:

Giannis Antetokounmpo na robocie. W wygranym przez Bucks meczu z Hornets, Greek Freak zanotował 26 punktów, 16 zbiórek, 6 asyst i 4 bloki. Dzień jak co dzień:

Sacramento Kings rozprawili się z Oklahomą City Thunder, prowadzeni przez De’Aarona Foxa – autora 29 punktów, 4 zbiórek i 10 asyst:

YT/Sacramento Kings

Po drugiej stronie robił co mógł Shai Gilgeous-Alexander, zdobywając 37 punktów, 7 zbiórek i 10 asyst, ale bez wsparcia Josha Giddey’a, Lu Dorta, Kenricha Williamsa, czy nawet Jeremiah Robinson-Earla, nie miało to żadnego znaczenia: