Houston miażdży Celtics, emocje w Detroit
Charlotte Hornets – Portland Trail Blazers: 108:118
Pierwsze spotkanie rozgrywane o niezwykle przyjemnej dla nas porze. Obrona Szerszeni szykowała się na duet Lillard/McCollum i głowiła się jak tu zatrzymać tą dwójkę. Tymczasem z głębi ławki pogrążył ich nie kto inny jak Rodney Hood. Obrońca Blazers w ostatnim czasie był w totalnym dołku strzeleckim rzucając 7/32 w ostatnich 5 meczach. Wczoraj jednak eksplodował na 27 punktów z których większość zdobył w czwartej kwarcie.
I choć Hornets faktycznie dobrze poradzili sobie z Lillardem i McCollumem, to Rodney był już nie do zatrzymania. Wymierną pomocą jak zwykle okazał się być także Jusuf Nurkic. Center zaliczył wielkie double-double (26/15 i 6 ast) i zdominował strefę podkoszową. Tym samym Portland wygrywając 6 z ostatnich 7 spotkań awansowali an 3 pozycję w konferencji zachodniej. Może tym razem będzie druga runda.
Trail Blazers: R. Hood – 27 (3×3), J. Nurkic – 26 (15 zb., 6 as.), D. Lillard – 23 (4×3), A. Aminu – 14, S. Curry – 8, M. Harkless – 6 (8 zb.), C. McCollum – 6 (6 as.), E. Kanter – 6 (8 zb.), J. Layman – 2, Z. Collins – 0
Hornets: J. Lamb – 23 (4×3), K. Walker – 18 (12 as.), F. Kaminsky – 18 (7 zb.), T. Parker – 14 (5 as.), M. Bridges – 10, C. Zeller – 9, N. Batum – 8 (3 prz.), M. Williams – 6 (3 bl.), B. Biyombo – 2 (9 zb.)
https://www.youtube.com/watch?v=kwi2t3qR4iw
Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto
Boston Celtics – Houston Rockets: 104:115
Mecz, który miał być hitem kolejki i zdecydowanie zawiódł w tej roli. Łatwość z jaką Houston kreowało kolejne pozycje rzutowe nie była najlepszą wizytówką dla obrony Celtics. Jeśli dodamy do tego kompletny chaos w ataku Bostonu i całkiem aktywną obronę Rakiet, nie mogliśmy być zdziwieni faktem szybkiego i wysokiego prowadzenia. W pewnym momencie dwójka liderów Rakiet miała tyle samo punktów co caly zespół Celtics.
Mimo tego, Boston miał swoje momenty i nawet szanse na zwycięstwo. Rozpoczynając czwartą kwartę serią 17-6 wrócili do spotkania, niestety Terry Rozier spudłował trzy rzuty wolne, z drugiej strony Harden odpalił swój klasyczny stepback, prowadzenie wróciło do 12 punktów i Boston był już na deskach. Źle to wygląda w Celtics. Bardzo źle. Natomiast Rakiety złapały formę i rytm w niemalże idealnym momencie i znów wyglądają na największy problem Warriors.
Rockets: J. Harden – 42 (6×3, 7 zb.), E. Gordon – 32 (8×3), C. Paul – 15 (3×3, 12 as., 3 prz., 5 st.), P. Tucker – 9 (3×3, 8 zb.), C. Capela – 8 (9 zb.), A. Rivers – 6, N. Hilario – 3, G. Clark – 0, G. Green – 0
Celtics: K. Irving – 24 (3×3, 9 zb., 6 as.), A. Horford – 19, M. Smart – 18 (3×3, 6 as.), J. Brown – 15, J. Tatum – 12, G. Hayward – 6, A. Baynes – 4, T. Rozier – 4, D. Theis – 2, M. Morris – 0
https://www.youtube.com/watch?v=Qwd7_fblYjg
Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto
Chicago Bulls – Atlanta Hawks: 118:123
Atlanta zrewanżowała się za ostatnią porażkę w dramatycznych okolicznościach, chociaż tym razem ich liderem nie był Trae Young. To znaczy był dopóki nie dostał drugiego faulu technicznego i nie został wyrzucony z boiska. Za to:
Także tego. Sam Reggie Miller stwierdził, że zostałby wyrzucony z ligi na zawsze w przeciągu dwóch sezonów, gdyby dziś grał. Do czasu wyrzucenia Trae grał znakomicie (co ostatnio jest u niego normą). Pozbawieni Younga i Johna Collinsa (który w ogóle nie mógł zagrać w tym meczu) do kogo się udali? Do Alexa Lena. Ukraiński środkowy rozwalił Byki trójkami. Trafił 5 razy zza łuku, zdobył 28/9 i to dzięki niemu Hawks wywieźli zwycięstwo.
Nie było jednak łatwo – po prowadzeniu przez większość spotkania, Atlanta straciła punkty i zrobiło 118-117. Od tej pory zaczął się festiwal pudłowania z obu stron. Nie trafił Dunn, później Huerter, następnie Markkanen i wreszcie Bazemore trafił tylko jeden rzut wolny, ale dający 4 punkty przewagi.
Hawks: A. Len – 28 (5×3, 9 zb.), T. Young – 18 (3×3, 5 as.), J. Adams – 14 (4×3), D. Dedmon – 13 (12 zb.), K. Huerter – 12, B.J. Johnson – 11 (3×3), K. Bazemore – 10 (7 zb.), A. Poythress – 9, V. Carter – 3, D. Bembry – 3 (7 as.), J. Anderson – 2
Bulls: L. Markkanen – 19 (3×3, 9 zb.), A. Blakeney – 17, R. Lopez – 16, K. Dunn – 14 (6 as.), R. Arcidiacono – 13, Z. LaVine – 12, C. Felicio – 10, W. Selden – 9, T. Luwawu-Cabarrot – 6, S. Harrison – 2
https://www.youtube.com/watch?v=-pOoaT6ltD4
Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto
Los Angeles Clippers – New York Knicks: 128:107
Oglądając mecz otwarcia tego sezonu między Bostonem i Philly zwróciłem uwagę na Landry’ego Shameta pisząc, że będą z niego ludzie skoro w debiucie gra tak pewnie i tak chętnie rzuca. Cieszę się zatem wielce, ponieważ Landry udowadnia, że ten jeden raz miałem rację.
Co prawda w starciu z Knicks każdy może sobie podbić reputację, ale Landry dzisiaj po prostu zagrał świetnie. 21 punktów i wszystkie zza łuku. Shamet po prostu dostawał kolejne piłki i nie zastanawiając się wiele, rzucał. W ten sposób ustanowił rekord organizacji w ilości celnych trójek w meczu przez debiutanta. Po raz kolejny przekonujemy się przy okazji, że Jerry West zna koszykówkę lepiej niż 99% populacji. Robił tylko miejsce w salary cap, a przy okazji wyciągnął dwóch młodych i zdolnych gości, którzy będą dobrymi zadaniowcami (Shamet i Zubac).
Co do meczu – Knicks ewidentnie poczuli krew po zwycięstwie Phoenix nad Lakers. Dzięki temu stwierdzili chyba, że są w stanie ich przegonić w byciu najgorszą drużyną ligi i przegrywali 18 punktami już po pierwszej kwarcie. Nigdy nie byli blisko, tracili niemal 40 punktów do przerwy i dopiero w końcówce, kiedy wszyscy uż myślami byli daleko, Knicks udało się zmniejszyć stratę do 21 punktów.
Knicks: N. Vonleh – 17 (12 zb.), D. Dotson – 17 (4×3), M. Robinson – 16 (13 zb., 4 bl.), E. Mudiay – 16 (3 prz.), A. Trier – 16 (3×3), D. Smith Jr. – 8 (6 as.), K. Knox – 6, L. Kornet – 6 (3 bl.), H. Ellenson – 5, L. Thomas – 0, J. Jenkins – 0
Clippers: L. Shamet – 21 (7×3), D. Gallinari – 20 (3×3, 7 zb.), M. Harrell – 18, L. Williams – 18 (6 as.), J. Green – 16 (3×3), S. Gilgeous-Alexander – 15, I. Zubac – 7 (11 zb., 5 as.), T. Wallace – 5 (5 as.), P. Beverley – 3 (10 zb., 5 as.), J. Motley – 3, G. Temple – 2, J. Robinson – 0, S. Thornwell – 0
Źródło: Youtube.com/House of Highlights
Cleveland Cavaliers – Orlando Magic: 107:93
Orlando to jest jednak dziwaczna drużyna. Pokonują Indianę, pokonują Warriors, gonią te playoffy jak mogą, po czym w takim momencie przegrywają z Cleveland Cavaliers. Wyrównane spotkanie, Magic przegrywali do przerwy, po czymw drugiej połowie Vucevic prowadził ich do zwycięstwa, lecz Cavs mieli na to swoją odpowiedź i doszli na remis, po czym mniej więcej w połowie czwartej kwarty zarzucili Magic trójkami i wygrali mecz. Trafili 7 trójek w ostatnich 7 minutach meczu i na to ekipa Steve’a Clifforda nie mogła znaleźć odpowiedzi.
Bardzo dużą różnicę w Cleveland robi Kevin Love. Dzisiaj zaliczył double-double (16/14), ale przede wszystkim był obecny w najważniejszych momentach spotkania trafiając rzuty wolne i trójkę na szczycie boiska. Przede wszystkim dodaje spokoju w poczynaniach Cleveland i prowadzi ich grę, aż nawet momentami przyjemnie się ich ogląda, co w wypadku Cavs jest sporym wyróżnieniem. Dla Orlando ta porażka może mieć kluczowe znaczenie w kontekście playoffów, ponieważ ich przewaga nad Miami i Charlotte jest minimalna i o ile Szerszenie pewnie i tak to spieprzą, o tyle Heat wykorzystają wszelkie potknięcia.
Magic: N. Vucevic – 28 (13 zb., 6 as.), D.J. Augustin – 19 (5 as.), A. Gordon – 15 (8 zb.), E. Fournier – 11 (3×3), J. Isaac – 7, W. Iwundu – 4, I. Briscoe – 4, K. Birch – 3, T. Ross – 2
Cavaliers: J. Clarkson – 18 (3×3), C. Sexton – 17 (5 st.), K. Love – 16 (3×3, 14 zb.), C. Osman – 14 (3 prz.), L. Nance Jr. – 11 (7 zb.), M. Dellavedova – 11 (3×3), D. Nwaba – 8, N. Stauskas – 7, M. Chriss – 3, B. Knight – 2
https://www.youtube.com/watch?v=lH1r-pKrz8Y
Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto
Detroit Pistons – Toronto Raptors: 112:107/OT
Detroit jest w imponującej formie i kto wie, jakie zamieszanie będą w stanie zrobić w playoffs. Wygrali 9 z ostatnich 11 spotkań i wyglądają podobnie jak na starcie sezonu, kiedy to Blake grał jak MVP, a Detroit szło od zwycięstwa do zwycięstwa. Teraz ich ofiarą padli Raptors, ale nie do końca się to liczy. Kawhi nie grał.
Griffin zanotował świetną pierwszą kwartę zdobywając 14 z 27 punktów. Toronto jednak spokojnie przyjęło ten cios i walczyło dalej. Reggie Jackson najpierw trafił wielki rzut dający 5 punktów przewagi, natomiast później chciał się zabawić w Magica i stracił piłkę przy no-look pass. Odpowiedział mu Kyle Lowry zdobywając 5 punktów z rzędu, a OG Anunoby trafił dobitkę na remis i mieliśmy dogrywkę. Tam znów Kyle Lwory odpalił kolejne 7 punktów, ale zabrakło sił na decydujący cios. Andre Drummond odpowiedział na linii i za sprawą kolejnych wolnych Tłoki zapewniły sobie zwycięstwo.
Atmosfera zdecydowanie w klimacie playoffs, a to bardzo dobry zwiastun, ponieważ najprawdopodobniej oba zespoły zmierzą się ze sobą w pierwsze rundzie i Pistons mogą napsuć trochę krwi w Kanadzie.
Raptors: K. Lowry – 35 (6×3, 7 zb., 5 as.), P. Siakam – 21 (9 zb., 5 as.), M. Gasol – 13 (8 zb., 5 as.), O. Anunoby – 13, N. Powell – 11 (5 st.), D. Green – 6 (3 prz.), S. Ibaka – 5 (11 zb.), P. McCaw – 2, J. Lin – 1
Pistons: B. Griffin – 27 (7 zb., 5 st.), R. Jackson – 19 (3×3), L. Kennard – 19 (5×3, 5 as.), A. Drummond – 15 (17 zb.), W. Ellington – 11 (3 prz.), I. Smith – 9 (8 as.), T. Maker – 6, G. Robinson III – 4, B. Brown – 2 (3 prz.), Z. Pachulia – 0, L. Galloway – 0
https://www.youtube.com/watch?v=JF_mM2G7mrE
Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto
Washington Wizards – Minnesota Timberwolves: 135:121
Bobby Portis ukazuje naprawdę spore pokłady talentu, o które niektórzy (w tym ja) w życiu by go nie podejrzewali. Wychodzi na to, że wymiana pomiędzy Wizards i Bulls wszystkim wychodzi na dobre, przynajmniej jak dotąd. Bobby był nie do zatrzymania, zdobywając 26 punktów (10/18 z gry) i 12 zbiórek. Mając u swojego boku Bradleya Beala (22/7/8) poprowadził Wizards do zwycięstwa. Nawet Jabari Parker się obudził i dorzucił 22 oczka. Swoją droga kto by pomyślał kiedyś, że Parker będzie zmiennikiem Portisa.
Po stronie Timberwolves był dzisiaj tak naprawdę jeden samotny Wilk. Nazywał się Karl-Anthony Towns. 28/10/7 to świetna linijka, ale bez wsparcia nie wystarczyła na Wizards. Drugim strzelcem był Derrick Rose, którego 18 punktów wygląda dobrze. Reszta drużyny? Może poza Gibsonem raczej przeszła obok meczu. Obie ekipy miały jeszcze niedawno nadzieje na playoffs, obie seryjnie przegrywały i teraz już nie mają na co liczyć. Tyle z ich sezonów, które miały być wyraźnie lepsze.
Timberwolves: K. Towns – 28 (10 zb., 7 as.), D. Rose – 18, A. Wiggins – 14, T. Gibson – 14 (10 zb.), D. Saric – 13, J. Teague – 10 (8 as.), K. Bates-Diop – 8, A. Tolliver – 6, T. Jones – 4, J. Okogie – 2, G. Dieng – 2, C. Reynolds – 2
Wizards: B. Portis – 26 (3×3, 12 zb.), B. Beal – 22 (7 zb., 8 as., 3 prz.), J. Parker – 22, T. Ariza – 16 (3×3), T. Satoransky – 14 (6 as.), J. Green – 13, S. Dekker – 11, T. Bryant – 9, T. Brown Jr. – 2 (5 as.), W. Johnson – 0, C. Randle – 0
https://www.youtube.com/watch?v=8GEqQ60fT-g
Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto
Oklahoma City Thunder – Memphis Grizzlies: 99:95
OKC są w poważnych tarapatach, ponieważ poza grą wciąż pozostaje ich tegoroczny lider, czyli Paul George. Na całe szczęście jednak w ich szeregach biega gość, który ma na koncie tytuł MVP ligi (którego PG niestety nie zdobędzie). I dzisiaj Russell Westbrook przynajmniej przez chwilę wyglądał jak MVP. Niedługo,ale za to w najważniejszym momencie.
Co najciekawsze, po stronie Grizzlies także zabrakło najlepszego zawodnika. Mike Conley odpoczywał na ławce rezerwowych patrząc jak jego koledzy wygrywają ten mecz z Thunder. Niestety tak było tylko do czwartej kwarty, kiedy to aktywował się Russ. Westbrook trafił 3/13 z gry przez pierwsze 3 kwarty. W ostatniej był 4/7, trafiając dwie mega ważne trójki, a następnie rzut z półdystansu. Załatwił sprawę Schroder na linii ( i Adams na deskach z 22 zbiórkami). Dzięki temu OKC przerwało serię 4 porażek z rzędu. W samą porę, bo mogą zaraz stracić przewagę parkietu na rzecz Houston.
Grizzlies: A. Bradley – 27 (7 as.), D. Wright – 17 (8 zb., 6 as.), J. Valanciunas – 16 (13 zb., 3 bl.), B. Caboclo – 11, J. Holiday – 7, C. Miles – 7, J. Carter – 4, T. Dorsey – 3, J. Noah – 2, C. Parsons – 1
Thunder: R. Westbrook – 22 (4×3, 5 as., 3 prz.), D. Schroder – 17 (12 zb., 6 as.), A. Nader – 15 (3×3), J. Grant – 13 (7 zb., 5 as.), S. Adams – 13 (22 zb.), M. Morris – 7, T. Ferguson – 4, N. Noel – 4, R. Felton – 4
https://www.youtube.com/watch?v=UShp5Lq4q3g
Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto