Heat rozjechali Bucks, kapitalny Steph Curry!
Kto by się spodziewał – po tak świetnym meczu otwarcia sezonu zagranym przez Bucks przeciwko Nets, tym razem dali się po prostu zmieść Miami Heat pod wodzą nowego duetu Butler&Lowry.
DAL – ATL – 87:113
MIL – MIA – 95:137
LAC – GSW – 113:115
Sytuacja była jasna już po pierwszej kwarcie – tę Heat wygrali 40:17, w pewnym momencie zdobywając kolejn0 19 oczek bez odpowiedzi rywala:
Tyler Herro był najlepszym strzelcem Heat w tym meczu. Wchodząc z ławki na 24 minuty, zdobył 27 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst. Próg 20 oczek przekroczyli jeszcze Jimmy Butler (21 pkt, 4 zb , 6 ast) i Bam Adebayo (20 pkt, 13 zb):
Giannis był cieniem samego siebie: 4/11 z gry, tylko 15 punktów i 10 zbiórek. Trzeba mieć jednak świadomość, w jak dużej mierze była to zasługa defensywy Heat. Nie tylko podwajali i potrajali Giannisa z piłką, ale przede wszystkim bardzo skutecznie rotowali dalej, zamykając pozostałe drogi ataku dla rywali. Świetnie się na nich patrzyło:
Steph Curry był fe-no-me-nalny minionej nocy. W pierwszej kwarcie zanotował 25 punktów, trafiając 9/9 rzutów z gry, w tym 5/5 za trzy, a do tego 2/2 z linii rzutów wolnych. Ostatecznie w całym meczy zdobył 45 punktów i 10 zbiórek (i tylko 1 asystę!), a Warriors po bardzo zaciętej końcówce ograli Clippers zaledwie dwoma punktami. Kluczowy rzut dający prowadzenie w końcówce trafił oczywiście nie kto inny jak:
Trafiał wszystko – dosłownie wszystko, nawet jak nie musiał:
Po drugiej stronie dobrze zaprezentował się jednak Paul George – między innymi dlatego Clippers do końca pozostawali w grze. Zdobył on 29 punktów, 11 zbiórek i 6 asyst, w tym rzut dający jeszcze nadzieje w końcówce:
Wcześniej PG#13 próbował ratować sytuacje podpuszczaniem Stepha Curry’ego, ale chyba się przeliczył:
Spójrzmy jednak na całościowe highlighty, bo ten występ na nie zasługuje:
W trzecim meczu minionej nocy, zobaczyliśmy kontynuację wielkiej rywalizacji na linii Luka Doncic-Trae Young. Rywalizacji, dodajmy, przebiegającej w atmosferze wzajemnego szacunku:
Tym razem z pojedynku zwycięsko wyszedł Trae Young. W wygranej Hawks nad Mavericks on sam zdobył 19 punktów i 14 asyst, ale najlepszym strzelcem drużyny nie był. 20 punktów z ławki zdobył bowiem Cam Reddish:
Luka Doncic nie zagrał na swoim najwyższym poziomie. On i Kristaps Porzingis złożyli się tej nocy na 10/30 trafionych rzutów, w tym 3/11 za trzy i 9 strat. Kiedy tak wyglądają osiągnięcia liderów, przegrana różnicą 26 punktów nie może dziwić.