Harden za Simmonsa? Rockets mówią stanowcze nie
Po tym jak obecny sezon Rakiety po raz kolejny zakończyły przedwcześnie nadszedł czas na poważne zmiany. Za dalszą współpracę podziękowano trenerowi Mike’owi D’Antoniemu, a krótko później ze swojej roli GM-a zrezygnował także Daryl Morey.
Zdaniem wielu Rockets doszli do ściany, której w obecnym formacie nie będą w stanie przeskoczyć i może warto byłoby zacząć zastanawiać się bardziej nad przyszłością niż teraźniejszością. Innymi słowy, zaczęły się pierwsze, dosyć nieśmiałe głosy na temat ewentualnej wymiany Jamesa Hardena.
Harden za Simmonsa?
Na pierwszy rzut oka transfer Hardena brzmi śmiesznie. Broda, który przecież od kilku lat regularnie znajduje się w czołówce wyścigu po MVP, to zawodnik znakomity. I choć można nie lubić jego stylu gry, to nie sposób docenić kunsztu i umiejętności ofensywnych Brodacza.
Z drugiej strony, Rakiety oparte na Hardenie już od dobrych kilku lat odbijają się od ściany w konferencji zachodniej, a po ostatnim sezonie naprawdę niewiele wskazuje na to, żeby wkrótce miało się to diametralnie zmienić. Rzucający obrońca ma już 31 lat i jego wartość rynkowa prawdopodobnie nie będzie już wyższa. Może zatem warto pozwolić Jamesowi powalczyć o tytuł gdzieś indziej, zabezpieczając przy okazji przyszłość pickami w drafcie i nowym, młodym liderem?
Takie pomysły nabrały dodatkowego kolorytu po tym, jak dyrektorem Philadelphii 76ers został Daryl Morey. Nie jest tajemnicą, że Morey z Hardenem są w dobrych relacjach, obaj panowie wiele sobie wzajemnie zawdzięczają. A kiedy dodamy do tego skomplikowaną sytuację w Sixers i duet liderów, których połączenie na parkiecie nie jest idealne, potencjalna wymiana wręcz sama przychodzi na myśl. Tim McMahon, dziennikarz ESPN blisko związany z Houston szybko jednak wybił wszystkim ten pomysł z głowy:
„Usłyszałem to już kilkukrotnie w sposób, którego nie będę przytaczał: 'Nieważne, czy jest tam Daryl, James Harden za Bena Simmonsa się nie zdarzy i nawet nie pytaj o to więcej.'”
Harden w duecie z Joelem Embiidem? Taki pakiet rozpala wyobraźnię i mógłby bardzo realnie powalczyć o zwycięstwo w konferencji wschodniej. Houston jednak musieliby dostać chyba wszystkie możliwe picki w drafcie jakimi dysponują Szóstki, żeby zgodzić się na coś takiego. O ile sam Simmons byłby dobrym fundamentem nowych Rakiet, o tyle zestawienie go z Russellem Westbrookiem nie ma prawa się udać w żadnej konfiguracji, a kontraktu Russa korzystnie wymienić praktycznie nie sposób.
Co dalej z Brodaczem?
Skoro wymiana za Simmonsa nie wchodzi w grę, to może inny pakiet byłby w stanie przekonać Rakiety? McMahon twierdzi jasno, iż Rockets z własnej woli nie rozpoczną nawet rozmów na temat swojego lidera:
„Jedno mogę powiedzieć z całą pewnością: Rockets zamierzają wykorzystać w 100% prime Jamesa Hardena. Uważają go za absolutnie najlepszego zawodnika w lidze. Co by nie mówić, James jest każdego roku jednym z głównych kandydatów do MVP i to jest fakt. Będą robić wszystko aby wygrać tytuł, dopóki James jest w takiej formie i chce grać dla Houston.”
Jak jednak słusznie zauważył Brian Windhorst, decyzja niekoniecznie należeć będzie do władz Rockets. Jeśli Harden będzie faktycznie chciał zdobyć pierścień, może całkiem niedługo dojść do wniosku, że w Teksasie mu się to po prostu nie uda i warto spróbować gdzieś indziej. To, zdaniem McMahona jedyna możliwa opcja na transfer Brody:
„Jeśli zatem taka decyzja miałaby zapaść, musiałoby to wyjść od samego Jamesa i myślę, ze to jest coś, na co on spogląda każdego roku. James próbował grać z kilkoma gwiazdami jak Dwight, CP, czy teraz Russ i jeśli będzie chciał zagrać z kolejną, to najprawdopodobniej sam będzie musiał się gdzieś przenieść. Kiedy, jeśli w ogóle, to nastąpi? Wiele zależy od tego jak będą grać Rakiety w najbliższych dwóch sezonach.”
Harden zostanie wolnym agentem w 2022 roku i jeśli do tego czasu Houston nie zbliży się do tytułu, odejście Brody będzie bardziej możliwe z każdym kolejnym tygodniem. Na ten moment jednak jeszcze za wcześnie.
Źrodło: Youtube.com/Golden Hoops