GSW zainteresowani Oladipo, Lakers wolą Drummonda – te i inne plotki transferowe
All-Star Week zawsze jest chwilą oddechu w środku sezonu. Mecz Gwiazd, konkursy – to wszystko fajna, koszykarska rozrywka dla kibiców. Dla zawodników to jednak przede wszystkim moment na odpoczynek od niesamowitej intensywności rozgrywek NBA, a dla klubów moment na zastanowienie się i wymyślenie jeszcze jakichś ruchów, których można dokonać przed trade deadline. Nic więc dziwnego, że teraz, kiedy managerowie mają czas na negocjacje, otrzymujemy przecieki na temat potencjalnych ruchów.
Do kilku ciekawych informacjo dotarł Kevin O’Connor z The Ringer. Twierdzi on, że Golden State Warriors zainteresowani są dokonaniem wzmocnień w czasie okienka transferowego. Ich celem jest Victor Oladipo. Powodów dla wykonania tego rodzaju ruchu jest kilka. Klub szuka zawodnika, który będzie w stanie dodać trochę jakości do gry na piłce. W tej chwili podstawowym rozgrywającym jest Steph Curry, a obok niego brakuje zawodników, którzy mogą z powodzeniem odciążyć go w kozłowaniu. Draymond Green świetnie radzi sobie jako rozgrywający-podkoszowy, ale chodzi o generowanie trochę innego rodzaju zagrożenia w ofensywie.
Victor Oladipo będzie wolnym agentem w najbliższe wakacje. Warriors nie mają jednak miejsca w salary, by zaoferować mu wtedy konkurencyjny kontrakt. Pozyskanie go już teraz, przy oddaniu odpowiednio wysokich kontraktów w zamian, może pomóc przedłużyć później umowę Oladipo. Może przynajmniej dać szansę na spróbowanie – przypomnijmy, że niedawno odrzucił on ofertę 45 milionów za dwa lata od Rockets. Powodem miała być niesatysfakcjonująca długość umowy. Ostrożność Rakiet nie może jednak dziwić – Oladipo dopiero co wrócił do gry po kolejnej już kontuzji i istnieje spore ryzyko, że nigdy nie wróci już do pełni fizycznych możliwości.
Kolejna informacja zdobyta przez O’Connora zza ligowych kulis dotyczy Los Angeles Lakers i ich pozycji centra. Okazuje się, że Jeziorowcy poważnie myślą nad wzmocnieniem swojej – mocnej już przecież – rotacji podkoszowej. Marc Gasol nie jest co prawda w najlepszej formie, ale za jego plecami jest świetnie wyglądający Montrezl Harrell, a na pozycji centra znaczące minuty grać może nieobecny chwilowo Anthony Davis. Na celowniku Lakers znajduje się mimo wszystko DeMarcus Cousins, zwolniony jakiś czas temu przez Houston Rockets. Nie jest to jednak cel numer jeden. Wymarzonym scenariuszem dla LAL ma być pozyskanie z Cleveland Cavaliers Andre Drummonda.
Kiedy do Cleveland przywędrował Jarrett Allen, zarząd podjął decyzję, że to właśnie on będzie podstawowym centrem, jako bardziej przyszłościowy zawodnik niż Andre Drummond. Postanowili więc poszukać ofert transferowych za Drummonda i odsunąć go od gry – co spowodowało pewne kontrowersje. Niemniej jednak schodząca umowa centra jest 'wystawiona na sprzedaż’ i pytanie tylko, w jaki sposób Lakers mogą wciągnąć te blisko 29 milionów dolarów do swojego salary cap. Nie będzie to łatwe, gdyż nie bardzo jest kogo oddać, żeby wyrównać matematyczny rachunek i się przy tym nie osłabić. Wśród ligowych źródeł panuje przekonanie, że taki ruch nie będzie możliwy. Jeśli jednak Cavs nie znajdą chętnych na Drummonda i podobnie jak ostatnio Griffin trafi on na rynek wolnych agentów przez buy-out, Lakers będą jednym z faworytów do pozyskania go.
Kolejną kwestią, do której dotarł Kevin O’Connor (facet miał ostatnio sporo pracy), jest ewentualny transfer Lonzo Balla z New Orleans Pelicans. Pozycja rozgrywającego w Nowym Orleanie jest dość licznie obsadzona – obok Balla jest jeszcze Eric Bledsoe, oraz młodsi zawodnicy jak Nickeil Alexander-Walker, czy Kira Lewis. To właśnie młodsi mają dostać więcej minut, w czym pomóc miałby transfer jednego ze starszych playmakerów. Bardzo dobry sezon rozgrywany przez najstarszego z braci Ball sprawił, że temat jego potencjalnej wymiany przycichł i pojawiły się głosy zza kulis, że Pelicans nie będą chcieli oddać go w takim momencie.
Nie oznacza to, że pozostanie Balla w Nowym Orleanie nie wiąże się z żadnymi problemami. Lonzo jest w ostatnim roku swojej debiutanckiej umowy, a w najbliższe wakacje stanie się on zastrzeżonym wolnym agentem. Oznacza to, że Pelicans będą mieli prawo wyrównać każdą złożoną zawodnikowi ofertę. Najwygodniej byłoby zawczasu podpisać z zawodnikiem przedłużenie kontraktu, jednak do tego nie doszło. Pozostawienie go na dłużej może się więc okazać kosztowne, a nie wymienianie go teraz, żeby stracić go za darmo latem wydaje się… Mało rozsądne. Ball jest świetnym obrońcą, stał się naprawdę solidnym strzelcem, a jego wartość powinna być obecnie naprawdę spora. Podobno są też kluby zainteresowane jego usługami – na przykład Chicago Bulls. O’Connor nie wyklucza, ze transfer Lonzo może się wydarzyć, jednak zaznacza, że szanse na taki scenariusz zmalały. Dlaczego? Trudno jednoznacznie stwierdzić.
Słychać też glosy dotyczące Chicago Bulls i ich ewentualnych ruchów na rynku. Ruchów, których klub nie chce wykonać. Ligowe źródła O’Connora twierdzą, że manager Bulls – Arturas Karnisovas – regularnie odrzuca oferty transferowe innych klubów dotyczące Thaddeusa Younga. Doświadczony skrzydłowy wydaje się być rozchwytywany. Nic w tym dziwnego – Young gra świetny sezon, notując średnio 12,1 punktu, 5,9 zbiórki, ale przede wszystkim też zdecydowanie najlepsze w karierze 4,4 asysty i najlepszą w karierze skuteczność na poziomie 60,9% z gry. Ligowi managerowie poddają w wątpliwość to, czy Karnisovas naprawdę chce za wszelką cenę zachować w składzie Younga (którego kontrakt kończy się za rok, a sezon 2021/22 nie jest w pełni gwarantowany), czy może chce po prostu wzmocnić swoją pozycję negocjacyjną i czeka na lepsze oferty, mając świadomość tego, że niektórym zależy na pozyskaniu jego gracza.