Grizlies rozjeżdżają Warriors w 1. kwarcie, 9 bloków Lopeza, 19 asyst Haliburtona
Memphis Grizzlies bez wątpienia są ostatnio w kryzysie. Zawieszony jest Ja Morant, poza grą pozostaje Steven Adams, a zespół przegrał ostatnio trzy starcia z rzędu. Przyszedł moment na odkucie się. Grizzlies już w pierwszej kwarcie meczu z Warriors pokazali, że są głodni wygranej. Po pierwszych 12 minutach wygrywali już różnicą 20 (!) punktów, kończąc kwartę wynikiem 48:28. Te 48 punktów w pierwszej kwarcie to oczywiście rekord w historii klubu:
DET – CHA – 113:103
HOU – IND – 125:134 [OT]
UTA – ORL – 129:124
GSW – MEM – 110:131
BKN – MIL – 113:118
NYK – SAC – 117:122
Tyus Jones po raz kolejny udowodnił, że świetnie sprawdza się jako zastępca Ja Moranta. Rozgrywający Grizzlies nie tylko zdobył najwięcej w zespole punktów, bo 22, ale dorzucił też 4 zbiórki, 11 asyst i 3 przechwyty:
Steph Curry wrócił do gry po kontuzji, ale jego powrót nie przyniósł Warriors poprawy sytuacji. W trzech meczach po powrocie Stepha, GSW zanotowali trzy porażki i obecnie zajmują 6. miejsce… Z identycznym bilansem, co 7. Wolves oraz 8. Mavericks. Pewne miejsce w Playoffach wisi więc na włosku:
Dillina Brooksa bardzo ucieszyło zwycięstwo w tej rywalizacji z Currym i jego ekipą. Grizzlies – Warriors to jest już jakaś rywalizacja od roku czy dwóch:
Rywalizacja ta bywa fizyczna i Dillon Brooks dba o jej podkręcanie:
Indiana Pacers wygrała z Houston Rockets po dogrywce. Byli blisko zwycięstwa w regulaminowym czasie gry, ale rzut Haliburtona zablokował Jabari Smith Jr.:
W dogrywce Pacers nie zostawili już Rakietom większych szans na sukces. Liderem walczącej chyba (?) nadal o Playoffy Indiany był oczywiście Tyrese Haliburton, który oprócz 29 punktów rozdał też 19 asyst, popełniając przy okazji tylko jedną stratę. Niesamowita linijka:
Niesamowitą linijkę zanotował też Brook Lopez, prowadząc Bucks do zwycięstwa nad Nets pod nieobecność Giannisa. Ekipie z Milwaukee pomógł fakt, że dla Nets nie zagrali Cam Johnson, Spencer Dinwiddie, Royce O’Neale i Nic Claxton, oraz fakt, aż trzech zawodników pierwszej piątki Nets zdobyło okrągłe 0 punktów (Nerlens Noel, Dorian Finney-Smith i Joe Harris). Świetnie spisła się też jednak wspomniany Lopez, który zdobył 24 punkty, 10 zbiórek i aż 9 bloków, będąc blisko bardzo rzadkiego triple-double:
Jak można było przypuszczać, niezły mecz oglądaliśmy w Sacramento, gdzie Kings podejmowali Knicks. Starcie dwóch bardzo mocnych ostatnio ekip wygrali gospodarze, jednak po zaciętej końcówce i ważnym trafieniu De’Aarona Foxa:
Fox zagrał bardzo dobry mecz na 23 punkty, 7 asyst i 4 przechwyty, ale nie byłoby sukcesu bez kolejnego już triple-double Domantasa Sabonisa na 24 punkty, 13 zbiórek i 10 asyst. Gdyby nie Nikola Jokic, zachwycalibyśmy się tym, ile triple-double notuje Sabonis w tym sezonie:
Utah Jazz okazali się lepsi od Orlando Magic, a ich najlepszym strzelcem został znów tegoroczny All-Star, Lauri Markkanen, który uzbierał 31 punktów i 5 zbiórek:
Chralotte Hornets pokonali Detroit Pistons w derbach biedy konferencji wschodniej. Najlepszym strzelcem Kelly Oubre Jr. z linijką 27 punktów: