Genialny Rubio nie wystarczył, Team USA zagra w półfinale
Hiszpanie, a w szczególności Ricky Rubio, postawili trudne warunki Amerykanom, lecz ostatecznie po raz kolejny okazali się słabsi, niż Team USA i to oni przedwcześnie kończą swoją przygodę olimpijską w Tokio.
Spotkanie zaczęło się spokojnie. Obie strony nieco nerwowo spudłowały kilka rzutów, lecz po chwili wszystko wróciło do normy. Amerykanie, do czego przyzwyczaili nas na tym turnieju oddawali masę trójek, lecz z raczej nikłym skutkiem. Mimo to za sprawą dobrej obrony szybko wyszli na kilkupunktowe prowadzenie. Jednakże, Team USA nie był gotowy na popisy, jakie zafundować zechciał im Ricky Rubio. Rozgrywający w pierwszej kwarcie okazał się być katem Amerykanów, zdobywając punktów, czy to spod kosza, czy zza łuku. To głównie dzięki jego postawie, Hiszpanie prowadzili po pierwszej kwarcie 21-19.
Druga kwarta nie przyniosła jakiegoś przebudzenia w kadrze USA. Hiszpanie świetnie dzielili się piłką, a Willy Hernangomez i Sergio Rodriguez więcej niż godnie zastępowali Ricky’ego Rubio i Marca Gasola. Podczas gdy Amerykanie usilnie trzymali się trójek, zespół z Półwyspu Iberyjskiego dominował pod koszem, często wykorzystując tam swoje przewagi fizyczne i wygrywając zdecydowanie zbiórkę. Powrót Kevina Duranta jednak okazał się wystarczający do poderwania kolegów. KD trafił kilka punktów, odblokował atak swojego zespołu i na przerwę schodziliśmy przy remisie 43-43.
Na drugą połowę Amerykanie wyszli zdecydowanie bardziej zmotywowani. Co prawda wciąż opierali się na rzutach dystansowych, to jednak większa agresywność pomogła im wymusić kilka przewinień i przestać przegrywać walkę na zbiórkach. Znacznie lepiej zaczęli się także dzielić piłką, co generowało wolne pozycje. Agresywniejsza postawa dała się także we znaki Hiszpanom, którzy z łatwością tracili piłki, zamiast zdobywać punkty. Liderem drużyny był niemożliwy do zatrzymania Kevin Durant. KD trafił 13 punktów w samej trzeciej kwarcie. Tym razem jednak Durantula znalazł godnego rywala w osobie Ricky’ego Rubio (14 pkt). Rozgrywający dał sygnał do ataku w drugiej części trzeciej ćwiartki i to jego postawa w ofensywie utrzymała Hiszpanów w tym spotkaniu. Dzięki temu 16-punktowa przewaga Amerykanów stopniała do 6 punktów na starcie 4 kwarty (69-63).
Ostatnia część jednak potwierdziła wyższość Team USA. Twarda obrona pod koszem sprawiła, że Hiszpanie mieli spory problem z generowaniem punktów, szczególnie, że ich dyspozycja zza łuku nie była najlepsza. Odwrotnie wyglądało to na tym etapie meczu po stronie USA. Amerykanom zaczęły wpadać trójki, czy to Lillardowi, czy Tatumowi, co pozwoliło skończyć im mecz na skuteczności 41% zza łuku. To natomiast otworzyło znacznie więcej miejsca do grania gwiazdom NBA, które generowały sobie wzajemnie coraz więcej czystych pozycji.
Hiszpanów w grze trzymał genialny dzisiaj Ricky Rubio. Ten gość robił dosłownie wszystko – wymuszał faule w ataku na Kevinie Durancie, blokował kontrę Bama Adebayo, lecz zabrakło mu dzisiaj wsparcia.
Nowy rozgrywający Cleveland Cavaliers rzucił dzisiaj 38 punktów (65% z gry!) Niestety dla niego, po drugiej stronie był równie wielki Kevin Durant (29 pkt i 59% z gry), który jednak mógł liczyć na więcej pomocy ze strony swoich kolegów. W ten sposób Amerykanie wygrywają ćwierćfinał z Hiszpanią 95-81, lecz z pewnością nie był to łatwy dla nich mecz, ale też nie miał taki być – mierzyli się w końcu z obecnymi Mistrzami Świata. W półfinale zagrają ze zwycięzcą meczu Australia vs Argentyna.
Dla Hiszpanów to koniec ery i to złotej ery. To były najprawdopodobniej ostatnie Igrzyska w wykonaniu złotego pokolenia Hiszpanów, a na pewno dla większości z nich. To było także pożegnanie z kadrą Pau Gasola. Niezbyt udane, ponieważ Pau zagrał zaledwie 6 minut.