Finały NBA, których największa gwiazda świeci zupełnie innym światłem
Dziś łatwo już o tym nie pamiętać. To był listopad 2021, początek sezonu i to nie obecnego, a jeszcze poprzedniego. Przy tym, jak szybki i pełen bodźców jest dzisiejszy świat, wydaje się to być całe eony temu. Wtedy jednak miał miejsce mecz pomiędzy Miami Heat a Denver Nuggets. Nikt nie zakładał, że pomiędzy przyszłymi finalistami. Mniejsza o wynik tamtego meczu. Tym, co było wtedy kluczowe, było starcie. Może to złe słowo. Był to atak Nikoli Jokicia na Markieffa Morrisa. Atak, który skutkował urazem karku, która wykluczyła go z gry na 58 spotkań:
Wydawało się, że wtedy rodzi się zalążek rywalizacji. To są sytuacje, które mają potencjał na bycie zapalnikiem pewnych napięć, które – nie wiem, czy to najwłaściwsze – pomagają nam emocjonować się starciami poszczególnych drużyn.
Tak być mogło. Ale nie było.
Dziś tamta sytuacja jest już przeszłością, nikt jej nie rozpamiętuje. Zapytany o to, czy są pomiędzy ekipami jakieś niesnaski związane z tamtymi wydarzeniami, Jimmy Butler szybko uciął emocje:
„Myślę, że jest wiele rzeczy w całej tej sytuacji, których ludzie nie rozumieją. Niech tak zostanie. Ale nie wydaje mi się, żeby miało to coś do rzeczy w przypadku tych Finałów, to było w przeszłości. […]”
– Jimmy Butler
Dziś pomiędzy ekipami panuje atmosfera wielkiego, obustronnego szacunku.
Tamto zdarzenie z udziałem Markieffa Morrisa to zresztą dotychczas chyba jedyna taka poważna rysa na wizerunki Nikoli Jokicia. Co do zasady Joker stroni od kontrowersji. Stroni w ogóle od uwagi mediów:
„Nigdy nie trenowałem Tima Duncana, ale zawsze porównują go do Tima Duncana. Jest po prostu bardzo niesamolubną supergwiazdą, która jest niemal onieśmielona, kiedy zwraca na siebie uwagę. On nie uderza się w pierś mówią: hej, spójrz na mnie. On mówi: hej, spójrz na nas. To jest grupa.”
– trener Mike Malone
Jako super gwiazda NBA, Jokic nie posiada nawet konta w mediach społecznościowych. Takiego Ja Moranta uchroniłoby to przed niejednym skandalem, ale prawdę powiedziawszy, z czysto biznesowego punktu widzenia, nie pomaga sobie w ten sposób. Dla osób mających dziesiątki milionów fanów, w mediach społecznościowych tkwi duży potencjał finansowy. Jokic swoją decyzję o ich usunięciu skwitował jednak króko:
„Social media to strata czasu.”
– Nikola Jokic
Nie ma dziś chyba w NBA gwiazdy, która byłaby tak powszechnie szanowana i lubiana. Albo inaczej: Gwiazdy, która byłaby w tak małym stopniu nielubiana. Każdy ma przecież swoich hejterów, na czele z LeBronem, ale też postaci pokroju Kevina Duranta, Joela Embiida, w mniejszym stopniu Stepha Curry’ego. Jokic wydaje się nie mieć 'anty-fanów’. Niektórzy jednak zdają się go nie tyle nie lubić, co nie dostrzegać. W tym wielcy eksperci, pokroju Stephena A. Smitha (trudno odczytać to w piśmie, ale 'wielki ekspert’ wybrzmiało mocno sarkastycznie):
Cóż, tu chyba kłania się rzeczywiście ten brak bytności Jokicia w mediach – także społecznościowych. Denver Nuggets to nie jest drużyna bardzo popularna w USA, a skromny chłopak z Bałkanów nie jest postacią, z którą Amerykanie łatwo się utożsamią. Nie chodzi tu o kolor skóry, jak kilku ananasów napisze na pewno w komentarzu – chodzi to o kompletnie odmienny krąg kulturowy.
Do tej pory NBA bombardowała nas informacjami o tym, jak dobre wyniki oglądalności mają tegoroczne Playoffy. Obawiam się – choć jest duża szansa, że niesłusznie – że Finały będą pod tym względem spadkowe. Wcześniej mieliśmy Lakers, Boston… Teraz mamy Denver i gościa z drugiego końca świata, którego nie da się znaleźć na Instagramie.
Dla mnie i dla Was zapowiadają się kapitalne Finały, ale dla widza 'z doskoku’ może być inaczej. To bardzo ładnie wygląda kiedy nie masz socialmediów, utrzymujesz etos skromnego chłopaka, ale sport to biznes i rozrywka, niestety.
Jokic bywa więc niezauważany. Jak to się z angielskiego mówi, 'pod radarem’. Ci, którym przychodzi się z Jokiciem bezpośrednio mierzyć, jak najbardziej go jednak doceniają:
„Jest naprawdę wyjątkowy. Nie ma tak naprawdę żadnej poważnej słabości, kiedy przychodzi do jego rozmiarów, jego umiejętności. Ma niezliczone sposoby na to, by wpływać na grę, na wygrywanie.”
– trener Erik Spoelstra
„[Musimy] bronić go jako drużyna z udziałem wszystkich 5 zawodników. Robi wszystko bardzo dobrze, a my będziemy musieli znajdować sobie luki, będziemy musieli walczyć o każą zbiórkę. Nie stać nas na to, żeby mieć słabsze momenty w obronie. Musimy po prostu to wywalczyć. Koniec końców, to on jest – jakby to powiedział Dj Khaled – kluczem do wszystkiego, a my będziemy musieli go zamknąć [major key – z ang. główny klucz, ale też tytuł albumu DJ Khaleda – przyp. red.]”
– Jimmy Butler
Co wymyślą Miami Heat, żeby zatrzymać tego nieśmiałego, dużego chłopaka z Bałkanów? Zobaczymy już tej nocy o 2:30 naszego czasu. Sam zainteresowany spodziewa się, że nie będzie łatwo:
„Graliśmy już przeciwko strefom. Nie widzieliśmy jeszcze jednak takiej strefy, bo oni zmieniają schematy i bardzo, bardzo komplikują grę na swoją korzyść. Musimy być po prostu skupieni i robić wszystko porządnie – właśnie z tych powodów oni są tacy świetni, dlatego wygrywają i są w Finałach. Komplikują grę na swoją korzyść i są w tym bardzo dobrzy.”
– Nikola Jokic
Wszyscy jednak spodziewamy się chyba, że będzie ciekawie.
„Nie wiem dlaczego media głównego nurtu trochę przespały fenomen Denver, ale kiedy widzieliśmy ich w bańce (zamknięty ośrodek, w którym NBA dokończyła sezon w trakcie pandemii w 2020 roku – przyp. red.) pomyśleliśmy sobie: no dobra, ta drużyna będzie robiła swoje przez cały czas, tak jest aż do teraz. Sądziliśmy, że to będzie dla nich długa przygoda. Gdyby nie kontuzja Jamala Murray’a, najpewniej mieliby już na koncie kilka Finałów. Tak świetny stanowią oni duet, tak świetny system zbudowali tam Mike Malone i jego sztab.
Uważamy – wszyscy uważamy – że trzeba ich traktować poważnie. W pewien sposób jest to lustrzana seria. Nie pod względem stylu, ale pod względem tego, jak niedoszacowane były nasze szanse, niedoceniane. Zapowiada się świetna rywalizacja.”
– trener Erik Spoelstra