Finały NBA 2020 – jaką koszykówkę zagrają Lakers i Heat?
Zazwyczaj przed seriami Playoffowymi wraca się do meczów sezonu regularnego między dwoma ekipami, żeby przyjrzeć się temu, jak wyglądały match-upy, jakie rozwiązania preferowali trenerzy, co działało a co nie. W tym sezonie problem jest taki, że… Sezon regularny był potwornie dawno. Heat i Lakers grali ze sobą dwukrotnie – oba mecze wygrali Lakers. Można by traktować to jako pewien wyznacznik, natomiast pamiętać należy, że oba te spotkania rozegrane zostały jeszcze w 2019 roku. To było trzy kwartały temu i dziś mamy do czynienia z trochę innymi zespołami niż wtedy. To były wspólne początki LeBrona i Davisa, natomiast akurat Lakers nie zmienili się od tamtego czasu drastycznie. Miami Heat za to to dzisiaj trochę inny zespół, grający inne rzeczy, w innym składzie osobowym.
Jeśli cofniemy się do 13 grudnia – czyli ostatniego starcia tych ekip – zobaczymy, że w pierwszej piątce zagrali Meyers Leonard i Kendrick Nunn, a prawie 30 minut z ławki dostał Derrick Jones Jr. To są zawodnicy, którzy w Finale Konferencji z Bostonem praktycznie nie zaistnieli. Ta piątka z Nunnem, Jonesem, Butlerem, Bamem i Leonardem była z resztą najczęściej grającą piątką Heat – łącznie w sezonie regularnym spędzili na parkiecie blisko 500 minut. Piątka znana nam z ostatniej playoffowej serii, w której skład wchodzą Dragic, Robinson, Butler, Crowder i Bam, w sezonie regularnym zagrała ze sobą nieco tylko ponad 50 minut (ani jednej przeciwko LAL). Już wtedy była jednak jedną z najbardziej plusowych, zdobywając w swoich minutach średnio o 27 punktów więcej. W starciu z Celtics także spisała się ona świetnie. Pytanie brzmi, czy będzie można wyjść w ten sposób przeciwko Lakers.
Lakers mają coś, czego Celtics zdecydowanie nie mieli. Lakers są duzi – więksi od Heat i to dość znacząco. O ile Celtics grywali small-ball, najczęściej trzymając na parkiecie maksymalnie jednego podkoszowego (czy to Theisa, czy Kantera), tak Lakers zwykli grać duetem Davis-Howard/McGee na pozycjach 4/5. W praktyce oznacza to, że któregoś z wysokich będzie musiał kryć niski zawodnik – jeśli Eric Spoelstra ustwai Heat tak jak w poprzedniej rundzie. To, którego z pary Howard-Davis będzie krył Bam, to trochę jak wybieranie swojej trucizny. Jeśli stanie naprzeciwko Howarda, Anthony Davis będzie miał nad swoim obrońcą przytłaczającą przewagę wzrostu. Przy jego umiejętności oddawania skutecznych rzutów z praktycznie każdej pozycji, takie przewyższenie nad Crowderem, Iguodalą, czy innym niskim skrzydłowym, będzie bardzo niewygodne. Z drugiej jednak strony, Bam kryjący Davisa będzie po prostu wyciągany spod kosza, a Howard/McGee naciągać będą na faule niższych obrońców w walce pod obręczą. A obrona obręczy będzie bardzo ważna przeciwko Lakers.
Patrząc na statystyki za same Playoffy, Los Angeles Lakers jest najskuteczniejszą ekipą, jeśli chodzi o rzuty za dwa punkty. W porównaniu do reszty stawki nie oddają wielu trójek, a te które oddają, nie wpadają na jakiejś bardzo dobrej skuteczności. To zaledwie 31,9% trafień na przestrzeni całych Playoffów. Trudno oczekiwać, by ten trend się nagle zmienił – Eric Spoelstra musi więc znaleźć sposób na zatamowanie własnej strefy podkoszowej. W ich ostatnim starciu Bam biegał po parkiecie głównie jako silny skrzydłowy obok Kelly Olynyka, lub Meyersa Leonarda. Takie ustawienia mogą wrócić – w limitowanych oczywiście minutach. Możliwości LAL na ofensywnej desce są trochę przytłaczające. To jedna z najlepiej zbierających w lidze ekip – zwłaszcza w ataku. Ich rozmiary są tu nie bez znaczenia. Nie zapominajmy, że oprócz wysokiego frontcourtu, Lakers dysponują też rozgrywającym mierzącym 206 centymetrów wzrostu – tyle samo co Bam Adebayo, stanowiący podkoszowy filar Miami.
Rotacja
Rozpisałem się – spójrzmy sobie może najpierw na rotacje obu zespołów (z bardzo umownym podziałem na pozycje):
Miami Heat
- PG/SG: Goran Dragic /Tyler Herro / Kendrick Nunn / Derrick Jones Jr. / Dion Waiters / Gabe Vincent
- SF/PF: Jimmy Butler / Duncan Robinson / Jae Crowder / Andre Iguodala / Solomon Hill / KZ Opala
- C: Bam Adebayo / Kelly Olynyk / Meyers Leonard / Chris Silva
Los Angeles Lakers
- PG/SG: LeBron James / Rajon Rondo / Danny Green / Alex Caruso / Dion Waiters / Talen Horton-Tucker / JR Smith
- SF/PF: Kentavious Caldwell-Pope / Kyle Kuzma / Marcus Morris / Jared Dudley
- C: Anthony Davis / Dwight Howard / JaVale McGee / Kostats Antetokounmpo / Devontae Cacok
Jak się nawzajem zatrzymać?
Faworytami są Los Angeles Lakers – trudno się z tym kłócić. W Playoffach mają oni jak do tej pory zdecydowanie najlepszy net-rating na poziomie +7,7. Zatrzymanie ich nie będzie dla Heat proste. Jedną z najciekawiej zapowiadających się historii jest to, czy podopieczni Spoelstry będą w stanie efektywnie bronić strefą przeciwko Lakers. Na pewno nie będzie to schemat do wykorzystania na przestrzeni całej serii – to będą musiały być konkretne minuty w poszczególnych meczach. Duża część siły obrony strefowej tkwi w tym, że rywale nie spodziewają się zmiany defensywnego schematu rywali i potrzebują kilku posiadań na przestawienie się. Jakie są sposoby na rozbrojenie strefy? Jedną z nich są rzuty z dystansu – to jednak nie jest dla trenera Franka Vogela odpowiedź. Danny Green nie trafia w tych PO najlepiej (36,4%), podobnie Kyle Kuzma (31,5%), a LeBron z Davisem nigdy nie słynęli z regularnego sypania zza łuku. Poza tym pod uwagę trzeba wziąć, że po parkiecie często biegać będzie ktoś z nierzucającego duetu Howard/McGee.
Inną odpowiedzią na strefę mogą być penetracje – to dla Lakers znacznie lepsze rozwiązanie. Podopieczni Vogela oddają w tych Playoffach najwięcej rzutów po ścięciach pod kosz na mecz (7,5), trafiając z nich naprawdę pokaźny procent (73,5%). Jeśli mówimy o ścięciach przeciwko strefie, będą one musiały się jednak zacząć od ustawień 5-0 lub zbliżonych i intensywnego ruchu po obwodzie. Dlaczego? Ze względu na przepisy, przez które nasza starokontynentalna strefa różni się od tej z USA. Błąd trzech sekund zakłada, że nie możesz stać w pomalowanym dłużej niż rzeczone trzy sekundy, w przypadku kiedy rywal którego kryjesz nie znajduje się w zasięgu twojej ręki. oznacza to w praktyce, że przy ruchu Jeziorowców wysoko poza polem trzech sekund, strefa Heat nie może zacumować kotwicy pod swoim koszem. Tutaj można szukać ścięć za plecy i lobów szybkich i wysokich zawodników Lakers. A już w ogóle idealnie byłoby dla trenera Vogela, gdyby jego zawodnicy każde posiadanie byli w stanie przekuć w kontratak. W szybkiej, bieganej obronie trudno o ustawienie skutecznej strefy, a rywale Heat zdobywają w tych PO aż 1,17 punktu na posiadanie w szybkim ataku.
Lakers mogą okazać się szybsi i więksi. Koniec końców jednak być może wszystko kręci się wokół zatrzymania ograniczenia LeBrona Jamesa. Gdyby mi ktoś kilka lat temu powiedział, że LBJ musi zagrać przeciwko ekipie, w której są Andre Iguodala, Jimmy Butler i Jae Crowder, obstawiałbym niezmiernie ciężką przeprawę dla Jamesa. Dziś wymienieni obrońcy – za wyjątkiem Butlera – są już za górką. Nie oznacza to jednak, że nie sprawią Jamesowi żadnego kłopotu. Dużą wartością jest sama liczba obrońców, którzy przeciwko LeBronowi mogą wyjść i efektywnie bronić. Poza wymienionymi jest też skutecznie operujący wysoko w defensywie Bam Adebayo, jest trochę już zakurzony Justice Winslow, zaskakująco długi i atletyczny Derrick Jones Jr…. Trochę ich tam jest. To pozwala na częste zmiany krycia, pozwala na skuteczne podwojenia. W przypadku obecności na parkiecie Olynyka, albo Leonarda, Lakers polować będą na pick’n’rolle z ich udziałem. Przy wstawieniu na ich miejscu takiego Crowdera czy Iguodali (oddelegowanych do krycia na radar podkoszowego Lakers) zasłony te nie powinny być aż tak efektywne.
No dobra, ale mecz nie wygląda tak, że jednak drużyna broni, a druga atakuje. W meczu koszykówki obie ekipy robią to na zmianę, co oznacza, że Lakers muszą też znaleźć sposób na zahamowanie ofensywy Heat. Ofensywa Heat to przede wszystkim Bam Adebayo. Nie żeby oddawał on wszystkie rzuty – po prostu zawsze jest on gdzieś w okolicy osi boiska. Nawet jeśli nie oddaje rzutu – nie kończy loba po zrolowaniu pod obręcz, nie dostaje podania do post up – to wokół niego toczy się gra. On stawia zasłony zawodnikom z piłką i bez piłki, on gra z kozłującymi hand-offy, on rozrzuca piłkę na rogi boiska. Nie jest jednak tak, że zatrzymać Adebayo, to zatrzymać Heat. O ile Lakers mają przewagę fizyczną, tak przewaga strzelecka leży zdecydowanie po stronie Miami. W Finałach Konferencji oddawali o ponad 8 trójek na mecz więcej niż LAL w swojej serii. Eric Spoelstra będzie musiał pilnować, by na parkiecie cały czas znajdowała się odpowiednia liczba zawodników, których możemy zaklasyfikować jako „strzelcy”. W innym wypadku te ustawienia Lakers z dwoma podkoszowymi będą miały rację bytu w obronie i będzie się dało ukryć jednego z wysokich na nierzucającym zawodniku rywali.
Do tego Heat nie mogą dopuścić. Gra będzie toczyć się w środku, ale to zawodnicy na zewnątrz muszą cały czas stanowić zagrożenie, cały czas pozostawać w ruchu, by defensywa rywali wciąż musiała być zaangażowana w grę i ewentualne zmiany krycia. Te mogą doprowadzić do spóźnionych rotacji, a te bezpośrednio do otwartych pozycji rzutowych. Zmuszeni do zmian krycia Lakers będą musieli agresywnie wybiegać na obwód do strzelca, otwierając przy okazji drogę do ścięcia pod kosz dla Jimmiego Butlera. Problem polega na tym, że Lakers pokazali się w ostatnim czasie jako bardzo sprawna obrona zespołowa. Jeśli będą chcieli skuteczniej rotować przeciwko niskim Heat, będą pewnie grać minuty z Davisem na centrze.
Tym samym odbierając sobie przewagę fizyczną w ataku.
Tutaj koło się zamyka. To LAL mają w tej serii dwóch najlepszych koszykarzy, dlatego są faworytami. Mecze rozstrzygną się jednak w dużej mierze na płaszczyźnie taktycznej. To będą ciekawe Finały – oby nie skończyły się zbyt szybko.
źródło:YouTube/NBA