FIBA News: Francja sensacyjnie odpada po dwóch meczach, za burtą też Finlandia
Brązowi medaliści ostatnich Mistrzostw Świata, Finaliści zeszłorocznego Eurobasketu, reprezentacja Francji. Typowaliśmy, że to jedni z kandydatów do walki o medale. Cóż – Trójkolorowych żegnamy już po fazie grupowej. Ba, wiemy o tym, ze ich żegnamy już po dwóch pierwszych meczach.
Pierwszy mecz Francji to była porażka z Kanadą o to jest wynik, który można było wkalkulować. Niepokojące były jednak już wymiary tej porażki. Przegrywając aż 65:95, Francuzi pokazali swoje największe słabości, przede wszystkim brak solidnego rozegrania. 14 asyst i 17 strat? Francja nie potrafiła dostarczyć piłki na odpowiednie pozycje, a kiedy już się udawało, to Evan Fournier trafiał 3/13 za trzy. Nando De Colo robił co mógł w grze na piłce, ale to nie jest nominalny rozgrywający. Kanadyjczycy pobronili trochę twardziej i Francja nie miała nic do powiedzenia:
No i przyszedł mecz z Łotwą – mecz o wszystko, jak się okazało. Było lepiej. Evan Fournier trafił już dobre 5/11 za trzy, zdobył mocne 27 punktów. Nando De Colo wczuł się trochę w role rozgrywającego, rozdał 8 asyst. Francja wciąż straciła jednak piłkę aż 20-krotnie i doszło do wyrównanej końcówki. Tam trzeba było uznać wyższość Łotwy:
„Jest ciężko. Jest naprawdę ciężko. Nie mam wiele do powiedzenia. Nie sądziliśmy, że opuścimy turniej w taki sposób. Musimy wyciągnąć z tego naukę i wrócić w przyszłym roku . Nic innego nie zrobimy.”
– Evan Fournier
Musimy wyciągnąć z tego naukę – mówi 30-letni Evan Fournier o 36-letnim Nando De Colo i 34-letnim Nicolasie Batumie, kolejno 5-krotnym i 6-krotnym medalistą turniejów o randze międzynarodowej.
(kursy z dnia 28.08.2023)
Konstrukcja grupy 4-zespołowej, z której awansują dwie drużyny, ma jednak ten urok, że po porażce w pierwszym meczu, drugi gra się o życie. Znamy to, nie? Mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor.
Finowie po porażce z Australią w pierwszym meczu – możliwej do przewidzenia – musieli wygrać drugi z Japonią. Taki musiał być plan od początku – „pyknąć” Japonię i kogoś z duetu Australia-Niemcy. W głowie musiały kołatać się myśli: A co jeśli nie wygramy ani z Australią, ani z Niemcami?
Mało kto szedł pewnie dalej: A co, jeśli nie wygramy z Japonią?
No i nie wygrali.
Co więcej, bohaterem Japonii wcale nie był znany z NBA Yuta Watanabe. Jednym z bohaterów był za to naturalizowany center Japonii, Joshua Hawkinson. Urodzony w USA, mierzący 208 cm zawodnik, pominięty w drafcie 2017. Całą zawodową karierę jak do tej pory spędził w lidze japońskiej. Zdominował strefę podkoszową. Jego udziałem padło 28 punktów, 19 zbiórek i blok.
No i oczywiście architekt tego sukcesu, Yuki Kawamura: 22-letni, niewysoki zawodnik obwodowy. Od zeszłego sezonu reprezentujący barwy Yokohama B-Corsairs. Gość nie ma nawet anglojęzycznej strony na Wikipedii. W tym meczu zdobył 25 punktów i 9 asyst. Grał… Inspirująco:
Jutro Japończyków czeka mecz o wszystko. Jeśli wygrają z Australią, to wywalcza awans z tej nieprawdopodobnie trudnej grupy. Awans, o którym przed turniejem pewnie nawet nie marzyli. Jasne – wygrana z Australią wydaje się poza zasięgiem tej ekipy. Japończycy będą jednak grać o wszystko, a takie mecze ogląda się najlepiej. Tak więc jutro o 13:10 szykuje się widowisko.