Dziś Game 4: Jimmy Butler musi wziąć się w garść, a trener Spoelstra znaleźć znikające pozycje
Pokażę Ci teraz dwa shotcharty z poprzedniego meczu. Przy odrobinie rozeznania być może uda Ci się zgadną, który z nich należy do którego zawodnika:
Ten po lewej, na który składają się same trafienia spod kosza (no i ta jednak próba rzutu za trzy), to Christian Braun. Młody, ambitny chłopak, który grał tego dnia agresywnie, bez kopmleksów:
Ten po prawej natomiast, na którym widać więcej czerwieni niż zieleni pod koszem, to Jimmy Butler. Ten sam Jimmy, który znany jest z agresji, zadziorności i z tego, że jedzie z każdym oponentem do obręczy. W tej serii Jimmy Btler jest wyjątkowo niepewny w kończeniu akcji pod koszem:
Zapytany o brak energii w grze Heat, Jimmy Butler odpowiedział:
„Nie wiem. Nie potrafię na to odpowiedzieć. Może to to, że graliśmy w domu, myśleliśmy, że już coś osiągnęliśmy. Nie wiem. To po prostu nie może się dziać. Nie wydarzy się to znowu. Począwszy ode mnie. Muszę skupić się po bronionej stronie parkietu. Muszę się pozbierać, walczyć o sporne piłki. Myślę, że jak zacznę grać, robić te rzeczy, to cała reszta podąży za mną.”
– Jimmy Butler
Rzeczywiście, Jimmy, mógłbyś się trochę skupić:
Nie tylko to posiadanie z udziałem Butlera było problematyczne. Nuggest są więksi i będą walczyć o ofensywnie zbiórki, ale tym razem Heat dali się na deskach pokonać aż 33:58. Zabrakło skupienia, zastawienia:
„Myślę, że czasem, kiedy przegrywamy dużo starć fizycznych, polegających na zaangażowaniu, tracimy sporne piłki, to tracimy naszą tożsamość. No i czasem to potrafi wpłynąć na resztę naszej gry. To nie jest wymówka. Myślę, że udowadnialiśmy za każdym kolejnym razem, że możemy wygrywać i znajdować różne sposoby, niezależnie od tego, czy jesteśmy pewni, czy piłka wpada.
Mamy determinację, żeby wpływać na grę i znajdować inne rozwiązania, kiedy piłka nam nie wpada. Dało się wyczuć, że czasem część z tych rzutów spod kosza, tych ważnych rzutów, których nie trafiliśmy, w jakiś sposób wpływała na naszą grę po drugiej stronie parkietu. To z kolei nie działo się kiedyś.”
– trener Erik Spoelstra
Rzuty nie wpadały Heat, istotnie. Po drugim meczu, w którym trafili aż 48,6% trójek, tym razem trafili zaledwie 31,4%. Trzeba jednak zwrócić uwagę na pewien istotny element. Podczas gdy w drugim meczu Heat oddali tylko jedną ze swoich trójek z obrońca będącym bliżej niż 120 cm od rzucającego, w trzecim meczu aż 10 z ich rzutów było oddanych z obrońcą znajdującym się tak blisko. Nuggets znaleźli sposób na to, by Heat musieli rzucać im sprzed twarzy:
Powiedzenie „piłka nie wpadała” jest więc daleko idącym uproszczeniem. Rywale po prostu zabrali im masę otwartych pozycji. Kiedy jesteś drużyną znacznie mniejszą i nie radzisz sobie w kończeniu akcji przy obręczy, a rywal zabiera Ci także pozycje do rzutów z dystansu, pojawia się problem. Skądś trzeba zdobywać punkty. To będzie kluczowy aspekt nadchodzącego meczu: Miami Heat muszą znaleźć sobie miejsce, z którego mogą rzucać, muszą wyegzekwować sobie jakieś pozycje.
Jeśli zapytasz mnie, jak Heat mogą te pozycje znaleźć, to odpowiem: nie mam pojęcia. Można jednak wierzyć, że wie to trener Erik Spoelstra. Wierzą w to bukmacherzy – przeliczając kurs w uproszczeniu, dają Heat jakieś 44% szans na zwycięstwo w tym starciu. To już prawie sytuacja 50/50:
Jeśli nie chcesz stawiać po prostu na zwycięzcę tego meczu, tylko znaleźć ciekawsze typy, to zapraszam do zakładki Typy NBA.