Draymond Green zawieszony za deptanie po rywalu – problemy z mostkiem Sabonisa!
Jak podaje liga NBA w oficjalnym komunikacie, Draymond Green zostaje zawieszony na 1 mecz za swoje zachowanie względem Domantasa Sabonisa w poprzednim meczu.
Akcja Draymonda Greena z drugiego meczu serii Warriors z Kings wywołała niemałe poruszenie wśród kibiców NBA. Weteran Warriors, znany z tego, że puszczają mu nerwy, co trafia rykoszetem w jego rywali, znów pokazał swoje złośliwe oblicze. W połowie czwartej kwarty postanowił nadepnąć na leżącego pod koszem Domantasa Sabonisa:
Green został na miejscu ukarany faulem niesportowym i wyrzucony z boiska. Tłumaczył się, że jego stopa lądująca na klatce piersiowej rywala wynikała wyłącznie z tego, że nie było miejsca na postawienie stopy i złapanie równowagi. Pewnie dlatego też zdecydował się po nadepnięciu wybić do góry z nogi umieszczonej na oponencie. Bzdurne tłumaczenia. Za bzdurne uznała je także liga, dodatkowo karając Draymonda zawieszeniem i stawiając Warriors w trudnej sytuacji.
Obrońcy tytułu przegrywają już 0-2, seria przenosi się na ich parkiet, gdzie w teorii powinno być im łatwiej, natomiast bez Draymonda formacja podkoszowa może się posypać. Golden State nie stać teraz na porażkę – powrót z 0-3 to już zadanie, które nikomu w historii NBA jeszcze się nie udało.
Może jednak okazać się, że głupota Draymonda Greena rykoszetem wypaliła także w Sacramento Kings. Klub podał informację, jakoby występ Domantasa Sabonisa w meczu numer 3 stał pod znakiem zapytania z powodu „kontuzji mostka”:
To o tyle ciekawe, że początkowe doniesienia sugerowały, jakoby prześwietlenie klatki piersiowej wykonane po meczu nie wykazało żadnego urazu. Można mieć przypuszczenia, że ogłoszenie występu Sabonisa jako stojący pod znakiem zapytania, miał zasugerować lidze, że zachowanie Greena było brutalne i zasługuje na zawieszenie. Ogłoszenie o problemach z mostkiem Sabonisa pojawiło się jednak dopiero godzinę po ogłoszeniu, że Green dostał karę zawieszenia. Może więc faktycznie podeszwa Draymonda dokonała jakichś uszkodzeń. Miejmy nadzieję, że nie – już dość mamy kontuzji w pierwszych dniach Playoffów.