Dominacja Embiida! Sixers wychodzą na prowadzenie 2:1

Dominacja Embiida! Sixers wychodzą na prowadzenie 2:1

Joel Embiid w końcu ograł Marca Gasola! Świetny mecz Kameruńczyka w połączeniu ze świetnym występem Jimmy’ego Butlera i nieskutecznością Raptors, dał Sixers prowadzenie w serii.


Raptors – Sixers – 95:116 (1-2)


Własny parkiet ewidentnie jest dla Philly istotnym czynnikiem – kiedy seria przeniosła się do Filadelfii, obraz gry zaczął wyglądać zupełnie inaczej. Przynajmniej w meczu minionej nocy. Sixers absolutnie zdominowali mecz numer trzy, przełamując serię i wychodząc na prowadzenie 2-1. Raptors ani na sekundę nie wyszli na prowadzenie w tym meczu – w pierwszej kwarcie Philly przez kilkanaście minut prowadzili kilkoma punktami, by w drugiej odsłonie podnieść przewagę do około 10 punktów, w trzeciej kilkunastu punktów, a w ostatniej dobijać już do 20 punktów.

Raptors mieli co prawda swój moment w trzeciej kwarcie, kiedy to zredukowali straty z kilkunastu do kilku punktów, kończąc tę część meczu, tracąc już tylko 7 punktów do rywali. Czwarta kwarta należała jednak wyłącznie do Sixers – gospodarze wygrali ostatnie 12 minut 27:14, kiedy to prowadził ich świetnie spisujący się w tym spotkaniu duet Embiid & Butler.

Joel Embiid zagrał swój najlepszy w karierze mecz przeciwko Marcowi Gasolowi. Zdobył tej nocy 33 punkty, 10 zbiórek i 5 bloków, kończąc mecz z imponującym wskaźnikiem plus/minus na poziomie +31. Trafił 9/18 rzutów z gry, co samo w sobie nie robi może wrażenia, ale oddawał mądrze trójki (3/4) i był agresywny w grze, co pozwoliło mu dostać się na linię rzutów wolnych aż 13 razy, przekuwając to na 12 punktów.

źródło:YouTube/House of Highlights

Jimmy Butler natomiast zbliżył się do triple double, kończąc jednak z dorobkiem 22 punktów, 9 zbiórek i 9 asyst. Skuteczność zza łuku na poziomie 1/5 nie robi najlepszego wrażenia, ale skuteczne prowadzenie gry bez niepotrzebnych strat, w połączeniu z jak zwykle dobrą defensywą, dały świetny efekt końcowy.

Kolejne 15 punktów dla Sixers zdobył JJ Redick, który trafił 3/6 rzutów z dystansu, 13 punktów, 8 zbiórek i 5 asyst dorzucił Tobias Harris, pozostający w tej serii w drugim szeregu, a Ben Simmons zatrzymał się dziś na 10 punktach, 7 zbiórkach i 7 asystach przy skuteczności zaledwie 5/13. Gra zdecydowanie lepiej kleiła się, kiedy jego rolę spełniał Jimmy Butler, na co wskazuje też plus/minus Simmonsa na poziomie tylko +7.

Najlepszym strzelcem Raptors ponownie był Kawhi Leonard, który zdobył 33 punkty, 4 zbiórki i 3 asysty. Trafił przy tym bardzo dobre 13/22 rzutów z gry, ale popełnił aż 5 strat. Jego gra wyglądała nieźle, tylko że wydaje się nie być on częścią systemu ofensywnego Toronto. Niezależnie od reszty zespołuKawhi gra dobrze, ale to, że Kawhi gra dobrze, nie musi oznaczać, że reszta ofensywy działa jak należy.

https://www.youtube.com/watch?v=A9mKsS5x9WQ

źródło:YouTube/FreeDawkins

Pascal Siakam zagrał może i całkiem nieźle, zdobył 20 punktów na przyzwoitej skuteczności, ale zebrał tylko 3 piłki i nie trafił żadnej z 3 oddanych trójek. Zdecydowanie stać go na więcej, ale trudno było mu skupić się w tym meczu, kiedy jego kryciem długimi momentami zajmował się Joel Embiid.

Sfrustrowany Siakam miał powody ku swojej frustracji powody. Część z pięciu bloków Joela w tym meczu została sprzedana właśnie Pascalowi – starcie podkoszowe dwóch Kameruńczyków było, trzeba przyznać, jednym z ciekawszych w tym meczu.

Sixers też nie grali jednak zupełnie czysto – niektórzy zdali się nie zauważyć tego złośliwego łokcia od Bena Simmonsa w stronę Kyle’a Lowry’ego.

Wracając jednak do koszykówki, reszta zespołu Raptors nie stanęła na wysokości zadania. Zespół z Kanady był mniej skuteczny – trafili tylko 42% rzutów przy 51% Philly, przegrywając przede wszystkim trójki 25% do 43%, ale też zbiórki 35:45. Danny Green zdobył przyzwoite 13 punktów, ale na przykład Kyle Lowry skończył z dorobkiem 7 oczek, 5 zbiórek i 5 asyst, trafiając fatalne 2/10 rzutów z gry, w tym 0/4 za trzy. Gasol swoim zwyczajem skończył na 7 punktach i 6 zbiórkach, a z ławki nikt nie wniósł odpowiedniej ilości energii ofensywnej. Losy serii zupełnie się odwróciły – po pierwszym meczu wydawało się, że Sixers nie mają czego szukać w starciu z Raptors, a Joel Embiid nie ma szans w starciu z Marciem Gasolem. Dziś jednak wygląda to już tak, że to Raptors muszą szukać odpowiedzi na Sixers, a Joel Embiid swoim zwyczajem kradnie show.