Dlaczego ostatnie 25 meczów Clippers będzie decydujące dla ich sezonu?
Każdy z zespołów ma w tym sezonie do rozegrania jeszcze około 25 spotkań – można więc powiedzieć, że to ostatnia prosta rozgrywek. Będzie ona wyjątkowo ważna dla Clippers, którzy jak do tej pory – nie koniecznie z własnej winy – zmarnowali sporo czasu.
Na dzień dzisiejszy Los Angeles Clippers w sezonie 2019/20 rozegrali 57 spotkań. Jedynym zawodnikiem w rotacji, który zagrał we wszystkich tych spotkaniach, jest Ivica Zubac. Sporo, bo ponad 50 meczów rozegrał też niezawodny duet rezerwowych Lou Williams & Montrezl Harrell. Co do zasady jednak trzon zespołu z Miasta Aniołów nie należy do najstabilniejszych – Kawhi Leonard opuścił 13 spotkań, Patrick Beverley 16, Landry Shamet 17, a Paul George aż 22 spotkania. To straszne, kiedy dojdzie się do konkluzji, że ci czterej gracze stanowią 80% tego, co Doc Rivers chciałby nazywać wyjściową piątką Clippers. Trudno jednak nazywać ten kwartet wyjściowym, skoro w tym sezonie zagrali razem ze sobą na parkiecie w zaledwie 5 meczach! liczenie minut byłoby mylące, bo Lou Williams i Montrezl Harrell, choć wchodzą z ławki, grają nierzadko więcej minut niż gracze wyjściowej piątki. Jak jednak budować zgranie, skoro po 57 meczach sezonu regularnego, kluczowi zawodnicy zagrali ze sobą pięć razy.
Wszystko to oczywiście mieszanka kontuzji, nie omijających Clippers w tym sezonie, oraz odpuszczania meczów back-to-back przez liderów ekipy. Dorzućmy do tego fakt, że w trakcie sezonu – całkiem niedawno właściwie – do drużyny dołączył Marcus Morris, mający być jednym z kluczowych elementów. Nowy gracz pierwszej piątki – bo w niej wystawia go Doc Rivers – to problem na poziomie zgrania i boiskowych przyzwyczajeń. Zakładając oczywiście, że te udało się do tej pory wypracować.
Minionej nocy trener Doc Rivers dopiero po raz piąty w tym sezonie miał do dyspozycji wszystkich zawodników z rotacji, bez żadnej kontuzji ani odpoczywania. Było to widać – nawet pomimo słabego występu Paula George’a (7 punktów, 3/11 z gry), udało się ograć Memphis Grizzlies aż 124:97. Oczywiście, nękani urazami, młodzi i niedoświadczeni Grizzlies nie są najbardziej wymagającym rywalem, ale to, jak od początku Clippers dominowali w tym starciu samą sumą talentu, pokazuje potencjał tego zespołu. Potencjał, który udałoby się w pełni zrealizować, gdyby dać im więcej minut granych w pełnym składzie.
źródło:YouTube/LA Clippers
Przed sezonem, kiedy w już obiecującym środowisku Clippers udało się stworzyć duet Leonard-George, upatrywano w „tym drugim” zespole z Los Angeles jednego z głównych faworytów do bycia najmocniejszą ekipą sezonu. Ci zajmują na ten moment 3. miejsce na zachodzie, będąc daleko za najlepszymi na ten moment Bucks i Lakers. Wciąż istnieje jednak przekonanie, że Clippers będą tym zespołem, który rozkręci się przed Playoffami. Przekoanie to wynika z przeświadczenia, że niezbyt spektakularna pierwsza część sezonu to czysty pragmatyzm w zarządzaniu zespołem. Trener Doc Rivers dość jednoznacznie jednak odcina się od takich tez:
„Musimy sobie z tym radzić – takie dostaliśmy karty i takimi musimy grać, wciąż próbując wygrać. Nie uważam, żebyśmy byli zespołem na włącznik [flip-the-switch team – w znaczeniu zespołu, który zacznie grać na poważnie dopiero w drugiej części sezonu, włączy się – przyp. red.]. Myślę, że każdy kto tak uważa, nie do końca wie o czym mówi. Możemy tak mówić o zespołach które są zdrowe przez cały rok, ale podjęły decyzję, by się oszczędzać. Kiedy jednak nie masz do dyspozycji różnych ustawień, wtedy to trochę co innego. Powiedziałbym, że to niebezpieczne działać w ten sposób, ale niektóre zespoły rzeczywiście tak robią. Golden State na przykład robili tak kilkukrotnie i udało im się tak wygrać tytuły mistrzowskie. Da się to połączyć.”
No i rzeczywiście, choć oszczędzanie liderów nie zawsze było w 100% konieczne i wynikało z ostrożności, to kontuzje nękające pozostałych zawodników były nie do przeskoczenia i należy założyć, że gdyby Rivers miał wybór, wolałby grać ważnymi zawodnikami, by najzwyczajniej w świecie ich zgrać. Tymczasem Clippers na dzień dzisiejszy są rekordzistami w ilości wystawionych na parkiet pierwszych piątek. W koszulkach LAC przy okazji pierwszego gwizdka oglądaliśmy już 29 różnych konfiguracji zawodników!
Przy okazji meczu z Grizzlies, Paul George nie omieszkał wyrazić swojej ekscytacji faktem, że w końcu udało się zagrać pełnym składem:
„I o to właśnie chodziło! O tym właśnie myśleliśmy, kiedy cały ten zespół był tworzony. To jest skłąd, to jest drużyna którą od początku myśleliśmy, że będziemy.”
Jesli Clippers chcą walczyć o Tytuł Mistrzowski, muszą wrzucić wyższy bieg – to nie ulega wątpliwości. Nie do końca zależy to jednak od ich nastawienia. Cóż, przynajmniej nie w 100%. Wkraczamy w tę fazę sezonu zasadniczego, która dla wielu zespołów będzie kluczowa, definiująca. Nie tylko ze względu na walkę o wyższe pozycje i ewentualną przewagę parkietu w pierwszej rundzie Playoffów. Zespół taki jak Clippers potrzebuje tych pozostałych 25 meczów, żeby zdefiniować się jako zespół. Potrzebują tego, żeby osiągnąć pełnię swoich możliwości. BBy było to w ogóle możliwe, muszą jednak mieć do dyspozycji wszyskich ważnych zawodników.
Dla porównania, kluczowa czwórka Bucks – Giannis, Middleton, Bledsoe i Lopez, zagrali ze sobą w 35 meczach (wymieniając Lopeza na Matthewsa również mamy 35 meczów). Najczęściej grający w pierwszej piątce Lakers – LeBron, Davis, Bradley i McGee – zagrali razem w 45 meczach. Parząc w ten sposób, choć wszystkie zespoły mają już na koncie te 50-60 meczów, a Clippers w tabeli tracą do liderów kilka spotkań, to jednak w pewnym sensie są o kilkadziesiąt meczów w plecy. Jeśli więc na ostatniej prostej zamierzasz oglądać zespoły z czołówki, to LAC będą bardzo dobrym wyborem. Nie dlatego, że grają najlepszą koszykówkę w lidze, bo nie grają. Takie zespoły jak Bucks i Lakers są dobre, ale o nich już prawie wszystko wiemy (przyjście Markieffa Morrisa do Lakers przyniesie pewne zmiany), są to zespoły już ustabilizowane, znające swoje możliwości, silne i słabe strony. One do Playoffów będą utrzymywać formę i popraiwać detale. Clippers w tym czasie będą budować. Praca którą wykona w tym czasie Doc Rivers zadecyduje, czy będzie to sezon na miarę oczekiwań. Oczywiście o ile będzie on miał do dyspozycji wszystkich kluczowych graczy.