Derrick Rose do Lakers? Temat potencjalnego transferu odżywa!
W okolicach ostatniego trade deadline Derrick Rose był jednym z gorętszych nazwisk. Zainteresowanych transferem zespołów było sporo, jednak on wolał zostać w Detroit. Nie ma się co dziwić – w wieku 32 lat, po kilku naprawdę poważnych kontuzjach, rozgrywał drugi z rzędu naprawdę udany sezon. Ostatecznie został w Pistons do końca sezonu (a raczej do jego zawieszenia w marcu) notując tam średnio 18,1 punktu i 5,6 asysty. Świetne liczby jak na rezerwowego, grającego średnio po 26 minut. Jednym z klubów, które zainteresowane były w lutym sprowadzeniem Rose’a, byli Los Angeles Lakers. Jak donosi Seanowi Deveney’owi z portalu Heavy jeden z generalnych managerów, na dzień dzisiejszy transfer ten jest bardziej prawdopodobny, niż te kilka miesięcy temu:
„Myślę, że obie strony nie były do końca przekonane wtedy w styczniu i w lutym. Nie sądzę, że Lakers chcieli zrobić wtedy jakiś poważny ruch, bo myśleli, że ugrają coś na rynku buy-outów. Nie sądzę też, że Pistons chcieli dokonać jakiegoś konkretnego ruchu, bo Derrick był u nich zadowolony. Wiesz, Lakers chcieli być w te plotki zamieszani, na wypadek gdyby zamieszani byli Clippers, Nuggets, Bucks, czy ktokolwiek inny. Było więc zainteresowanie, ale niezbyt poważne. Teraz wszystko poszło trochę do przodu. Obie strony są teraz w miejscu, w którym ta wymiana jest znacznie bardziej realna.”
No i rzeczywiście, sporo rzeczy się tutaj zgrywa. Lakers na rynku buy-outów szukali obwodowych zawodników, by uzupełnić luki w rotacji. Skończyło się na Dionie Waitersie i JR Smithie. Nie były to wzmocnienia specjalnie udane, będąc szczerym. Nie ulegało jednak wątpliwości, że zawodników do gry na koźle Lakers potrzebowali i chyba dalej potrzebują. Nie tylko takich, którzy poklepią piłkę w rezerwowych ustawieniach bez LeBrona Jamesa, ale takich, którzy mogą robić to co ileś posiadań razem z nim na parkiecie. Mógł to robić Avery Bradley, mógł ewentualnie Rajon Rondo, ale tu potrzebny był raczej ktoś, kto wykreuje sobie rzut.
Derrick Rose bez wątpienia wykreować sobie pozycję rzutową potrafi. Detroit Pistons mają też interes w oddawaniu go. Nowy generalny manager, Troy Weaver, powinien spróbować przebudować trochę Pistons. Zwłaszcza, że wiele ruchów w tym kierunku zostało już poczynionych – niesławne oddanie Andre Drummonda za paczkę prażynek bekonowych, zwolnienie Markieffa Morrisa i Reggiego Jacksona – w zasadzie ostali się tylko Blake Griffin, Derrick Rose i paczka młodszych i starszych zadaniowców ze schodzącymi kontraktami. Tak naprawdę oddanie Rose’a i Griffina dzieli Detroit od praktycznie wyczyszczenia karty i rozpoczęcia od zera. Co jest chyba potrzebne. Jeśli więc Lakers będą chcieli oddać coś wartościowego w zamian za dwa lata kontraktu D-Rose’a, to nie ma się nad czym zastanawiać. W lutym Jeziorowcy skłonni byli podobno oddać Alexa Caruso i bliżej nieokreślony pick w drafcie.