Game winner DeAndre Aytona daje Suns prowadzenie 2-0!
Ależ to jest dobra seria! Nawet w obliczu braku Kawhi Leonarda i Chrisa Paula nie możemy marudzić na nic w finałach konferencji zachodniej w tym roku. Dzisiejszy mecz numer 2 okazał się być jeszcze lepszy, niż spotkanie otwierające serię.
Pisząc zapowiedź tej serii wspominałem o tym, że będę bardzo zaskoczony, jeśli Jae Crowder i Marcus Morris nie zaliczą kilku starć. Już w drugim meczu obaj panowie otrzymali faul techniczny, chociaż ciężko tu mówić o jakimś bezpośrednim starciu:
Ty Lue wprowadził od początku nieco zamieszania zmieniając wyjściową piątkę (Beverley i Zubac w miejsce Batuma i Manna). Nie przyniosło to za bardzo spodziewanych efektów, ponieważ DeAndre Ayton od początku pokazywał, że to będzie jego mecz, niezależnie od tego czy na boisku będzie Zubac, czy ktokolwiek inny:
Mecz, podobnie jak ostatnio miał wyrównany przebieg. Tym razem jednak to Cameron Payne był głównym dostarczycielem punktów po stronie Słońc. Ty Lue przyznał, iż jego zespół nie był w stanie zatrzymać leworęcznego rozgrywającego, który raz za razem atakował obrońców LAC. Ostatecznie Payne, który całkiem niedawno miał problem ze znalezieniem miejsca w tej lidze, zanotował dzisiaj 29 pkt i 9 ast będąc najlepszym strzelcem na boisku:
Dwójce liderów z poprzedniego meczu nie szło najlepiej. Zarówno Devin Booker (20 pkt, ale tylko 5/16 z gry), jak i Paul George (26 pkt i 10/23) mieli problemy ze skutecznością. Obrońca Phoenix mógł częściowo zrzucić to na zderzenie z Patem Beverleyem w trzeciej kwarcie, które mocno uszkodziło jego nos:
Nawet jednak jeśli wcześniej im nie szło, w końcówce obaj panowie wzięli na siebie ciężar gry, wymieniając celne rzuty w ostatniej minucie spotkania:
Niestety dla Clippers, w najważniejszym momencie, Paul George nie wytrzymał presji. Mając przewagę jednego punktu na 8 sekund do końca PG-13 spudłował oba rzuty osobiste, które mogły (i powinny) zakończyć ten mecz na korzyść ekipy z Miasta Aniołów:
Dostając taką szansę, Suns po prostu musieli ją wykorzystać. Monty Williams idealnie rozrysował ostatnią akcję, Devin Booker tym razem zamiast oddawać rzut, postawił zasłonę, a dzieła zniszczenia dokończył nie kto inny jak DeAndre Ayton:
Na koniec meczu doszło do nieprzyjemnej sytuacji, w której nerwy poniosły DeMarcusa Cousinsa. Boogie sfrustrowany popchnął bez powodu Devina Bookera po całej akcji:
Obok wspaniałego game-winnera, Ayton cały mecz zagrał na bardzo wysokim poziomie. Środkowy Suns zanotował 24 pkt i 14 zb:
W szatni Suns radości nie było końca, w czym uczestniczył także Chris Paul. Dzisiejsze zwycięstwo było ich 9 z rzędu w playoffach, co jest najdłuższą taką serią w historii organizacji:
Z jednej strony Suns na pewno mogą być zadowoleni. Wygrali dwa zacięte i wyrównane spotkania i to bez CP3 u steru. Z drugiej strony stan 0-2 wydaje się być w tym roku bardzo komfortowym miejscem dla LA Clippers. Czy po raz trzeci z rzędu będą w stanie odrobić taką stratę? Wszystko zależy od powrotu Kawhi, który zdaniem Chrisa Haynesa z Yahoo nie jest wykluczony w trakcie tej serii. Mecz numer 3 w nocy z czwartku na piątek.