Dawid Słupiński: Powrót do klubu, gdzie wszystko się zaczęło

– Zawsze dość szybko podpisywałem umowy. W tym roku zdecydowałem, że poczekam i sprawdzę, jak rozwinie się sytuacja na rynku transferowym. Poniekąd było to spowodowane zmianą przepisu 1PL na parkiecie. Cierpliwość popłaciła, bo podpisałem dwuletnią umowę z Anwilem Włocławek. To był strzał w dziesiątkę – mówi Dawid Słupiński, koszykarz Anwilu Włocławek.
Karol Wasiek: Mocno skaczesz ostatnio po klubach. Był MKS, później PGE Spójnia i teraz Anwil. Dlaczego tak często zmieniałeś zespoły?
Dawid Słupiński, koszykarz Anwilu Włocławek: Nie ukrywam, że bardzo chciałem uniknąć ciągłej zmiany klubów. W ostatnich trzech latach zawsze podpisywałem dwuletnie kontrakty, ale niestety nigdy nie udało się ich wypełnić. Mam nadzieję, że… do czterech razy sztuka i w Anwilu spędzę kolejne dwa lata.
Dwuletnia umowa we Włocławku była twoją inicjatywą?
Tak.
Ja, odkąd mamy dwóch synów, to chcę za wszelkę cenę uniknąć przenosin czy to po sezonie czy w jego trakcie. Niestety różne okoliczności zewnętrzne, nie do końca ode mnie zależne, sprawiały to, że musiałem zmieniać pracodawców. Nie będę ukrywał, że nie byłem z tego powodu szczęśliwy.
Jak wyglądała sytuacja w PGE Spójni Stargard po spadku do I ligi? Czy twoja umowa była nadal ważna? Jak wyglądały rozmowy z klubem?
Długo ważyły się losy PGE Spójni w ORLEN Basket Lidze. Wiemy, że sprawa przyszłości Stali w PLK stała pod znakiem zapytania. Nie do końca było wiadomo, jak “ugryźć” tę sprawę kontraktu. Takich zawodników z dłuższymi umowami było łącznie trzech. Czekałem na rozwój wydarzeń w klubie i w lidze, dlatego też moja sytuacja dość długo była niejasna.
W mojej umowie był taki nie do końca klarowny zapis o graniu na najwyższym poziomie rozgrywkowym. By uniknąć wszelkich wątpliwości, władze PGE Spójni wystawiły pismo, że mój kontrakt nie obowiązuje w sezonie 25/26 i dzięki temu uniknę sytuacji posiadania dwóch umów w jednym momencie.
Czy rozmawiałeś z trenerem Popiołkiem o ewentualnej grze w I lidze?
Nie odbyłem takiej rozmowy. Było jedynie zapytanie przez mojego agenta. Od razu mu jednak przekazałem, że moim priorytetem jest dalsza gra na poziomie ekstraklasy.
Czy oferta z Anwilu Włocławek była dla ciebie zaskoczeniem?
Trochę tak, choć uważnie śledziłem sytuację na rynku transferowym. Czytałem newsy, nawet oglądałem wasze programy z Grześkiem na kanale “Basket w Liczbach”, by być na bieżąco. Głównie oczywiście interesowali mnie polscy gracze wysocy. Cierpliwie czekałem na rozwój wydarzeń. Zawsze dość szybko podpisywałem umowy. W tym roku zdecydowałem, że poczekam i sprawdzę, jak rozwinie się sytuacja na rynku transferowym. Poniekąd było to spowodowane zmianą przepisu 1PL na parkiecie. Cierpliwość popłaciła, bo podpisałem dwuletnią umowę z Anwilem Włocławek. To był strzał w dziesiątkę.
Słyszałem, że trener Grzegorz Kożan miał duży wpływ na rozpoczęcie twojej zawodowej kariery.
Tak, to prawda. Można powiedzieć, że dzięki niemu zacząłem grać w koszykówkę. To on mnie ściągnął do Włocławka, gdy byłem w liceum w Płocku. Przyjechałem, by się pokazać na treningach TKM-u Włocławek. Trener Kożan umożliwił mi treningi pod wodzą trenera Krzysztofa Szablowskiego w młodzieżówce. Zacząłem szkolenie koszykarskiego z prawdziwego zdarzenia. Zagrałem jeden sezon w młodzieżówce w barwach TKM-u.

Później był debiut w barwach Anwilu Włocławek na parkietach PLK.
Tak. Otrzymałem ofertę od trenera Adomaitisa, którego w trakcie rozgrywek zastąpił trener Bogicević. To właśnie we Włocławku stawiałem pierwsze kroki na zawodowym poziomie. Cieszę się, że znów jestem w miejscu, któremu wiele zawdzięczam. Podobnie jak trenerowi Kożanowi, który był bardzo zdeterminowany, by mnie pozyskać do młodzieżowych grup TKM-u. Będę mu za to wdzięczny do końca kariery.
Jak teraz wyglądała rozmowa z trenerem Kożanem ws. powrotu do Włocławka?
Ciekawostką jest fakt, że my co roku – w trakcie off-season – mieliśmy ze sobą kontakt i rozmawialiśmy o planach na przyszłość.
Teraz – po tym jak Anwil przegrał z Treflem rywalizację o brąz – zadzwoniłem do trenera Kożana. To wtedy – po raz pierwszy – usłyszałem, że Grzegorz złożył swoją propozycję do klubu na stanowisko pierwszego trenera. Później, gdy sytuacja już się wyjaśniła, trener znał mój status na rynku. Gdy przyszedł moment rekrutowania graczy podkoszowych, to wykonał telefon z konkretną propozycją.
Przedstawił mi warunki współpracy, zadania i swoje oczekiwania. Mi się ten pomysł bardzo spodobał i tak się finalnie znalazłem w Anwilu Włocławek.
Jak pierwsze wrażenia z pracy z trenerem Grzegorzem Kożanem?
Moje wrażenia są bardzo pozytywne. Mogę się wypowiadać w samych superlatywach.
Trener Kożan na każdym treningu dokładnie wyjaśnia to, co mamy grać w tym sezonie. Jest przygotowany pod kątem merytorycznym. Jestem bardzo dobrej myśli przed rozpoczęciem tego sezonu w PLK.
Latem kontrakt z Anwilem Włocławek podpisał A.J. Slaughter, którego transfer odbił się szerokim echem w polskim środowisku. Dla ciebie to pierwszy kontakt z tym zawodnikiem, który jest legendą polskiej koszykówki. Jak go postrzegasz po tych kilku tygodniach wspólnej pracy?
Szybko przekonałem się o tym, że A.J. jest – jak to nazwałeś – legendą polskiej koszykówki. Na jednym z pierwszych treningów podszedł do niego chłopak z młodzieżówki, pytając go o możliwość wspólnego zdjęcia. Później podeszli kolejni, którzy wcześniej chyba byli trochę nieśmiali. Wszyscy później powtarzali, że uderzyła ich “aura wielkiego Slaughtera”. To chyba najlepiej świadczy o tym, jakiej klasy jest to zawodnik.
A.J. to gracz, który potrafi seryjnie zdobywać punkty. Ma tę umiejętność zrobienia na boisku coś z niczego. Nie potrzebuje dużo przestrzeni, by złożyć się do rzutu i zapunktować. Myślę, że będziemy mieli z jego gry dużo pożytku. Jest bardzo głodny sukcesów i kolejnych tytułów.
Był duet Borowski – Słupiński w PGE Spójni, teraz ten duet znów jest razem, ale już w barwach Anwilu Włocławek.
I ten duet na pewno nie skończy tak sezonu jak ostatnio. Mam nadzieję, że zbliżające się rozgrywki zakończymy najlepszym możliwym scenariuszem.
-
Tak
-
Nie
-
Tak54 głosów
-
Nie32 głosów