Daniel Gołębiowski: Bez grania na dwa fronty

Nie mam żadnej oferty na stole. Mój agent pracuje. Byłem gotowy na grę w Treflu, ale klub – mimo bycia po słowie – odstąpił od podpisania umowy. Na początku była niepewność i niezrozumienie sytuacji, ale teraz już jestem zupełnie spokojny – mówi Daniel Gołębiowski, reprezentant Polski, ostatnio gracz Śląska Wrocław.
Karol Wasiek: Gdzie będziesz grał w sezonie 2025/2026?
Daniel Gołębiowski, reprezentant Polski, ostatnio gracz Śląska Wrocław: Nie wiem. Wiem, że mój agent działa. Jesteśmy w stałym kontakcie i czekam na rozwój wydarzeń.
Czy to prawda, że w tym momencie nie masz żadnej konkretnej oferty?
Tak, to prawda. Sytuacja nie jest prosta. Mogę powiedzieć, że pewien klub zachował się w mało odpowiedni sposób jak na standardy w tym biznesie.
Czy chodzi o Trefla Sopot? Pytam, bo wiem, że prowadziliście zaawansowane rozmowy.
Tak. Była taka sytuacja. Sprawy wydawało się, że są dograne, a w pewnym momencie zaczęły się – z niewyjaśnionych dla mnie przyczyn – komplikować. Ostatecznie to doprowadziło do tego, że w tym klubie nie zagram.
Jest lekki niesmak?
Tak, bo tak tych rzeczy się nie załatwia. Nie powinno się w ten sposób postępować.
Czy mógłbyś o tym nieco szerzej powiedzieć? Co masz na myśli mówiąc: “nie powinno się tak postępować”?
Uważam, że jeśli podaje się rękę, ustalając przy okazji warunki, to trzeba być rozsądnym i świadomym swojej decyzji, żeby potem tego nie żałować. Ja i mój agent poszliśmy w tę stronę, odrzucając inne oferty. Nie chciałem grać na dwa fronty, dlatego nie mamy sobie nic do zarzucenia. Działaliśmy zgodnie z wytycznymi i ustaleniami. Szkoda, że zostaliśmy potraktowani w ten sam sposób.
Ostatnio przewinął się twój wątek w Stali Ostrów Wielkopolski. Czy jest coś na rzeczy?
Na zgrupowaniu reprezentacji Polski rozmawiałem z trenerem Urbanem, ale to była luźna rozmowa, ale bez żadnych konkretów. Na zasadzie – “może, zobaczymy, co z tego będzie”. Jestem otwarty.
Na kierunek zagraniczny także?
Tak. Jestem otwarty i wiem, że mój agent Tarek Khrais sprawdza różnego rodzaju opcje i możliwości.

Na liście wolnych Polaków nadal widnieją duże nazwiska – m.in. Gołębiowski, Gruszecki, Wilczek czy Ponitka. Rok temu – w tym samym czasie – praktycznie wszyscy Polacy mieli już podpisane kontrakty. Czy uważasz, że to efekt zmiany przepisów?
Myślę, że na pewno, choć widzę jeszcze jeden aspekt. Tą drugą kwestią jest trend zapoczątkowany przez finalistów z poprzedniego sezonu. Mam swoje osobiste przemyślenia na ten temat, ale zatrzymam je dla siebie na potrzeby późniejszych wywiadów. Możemy się umówić na rozmowę za kilka miesięcy i sprawdzimy, czy miałem rację.
Brak pracy na kolejny sezon sprawia, że jesteś nerwowy?
Na początku się denerwowałem. Była niepewność i niezrozumienie sytuacji, ale teraz już jestem zupełnie spokojny. Dobrze się czuję. Uważam, że jestem w dobrej formie. Jestem też wdzięczny za to, że miałem możliwość się przygotować do sezonu z reprezentacją. Teraz czekam na konkretną ofertę.
W ostatnim czasie byłeś na zgrupowaniu reprezentacji Polski, ale trener Igor Milicić przed meczami sparingowymi w kraju podziękował ci za współpracę. Jak wyglądał pobyt na kadrze?
Liczyłem, że mój pobyt będzie trwał dłużej. Myślę, że każdy, kto tam jest na to liczy. Uważam, że dałem z siebie wszystko, pokazałem się z dobrej strony. Nawet sam trener Igor Milicić to podkreślił w ostatniej rozmowie.
Jak wyglądała ta rozmowa?
Trener był bardzo wdzięczny za pracę, którą wykonałem. Szanował to, że przyjechałem przygotowany, docenił mój profesjonalizm. Powiedział, że kadra idzie w innym kierunku. Zrozumiałem to.
Jak oceniasz pobyt w Śląsku Wrocław?
Spędziłem tam trzy sezony. Cieszę się, że mogłem być w miejscu, w którym oddycha się koszykówką. Śląsk to wielka tradycja i możliwość grania dla świetnych kibiców. Wiadomo że były plusy i minusy, ale ogólnie uważam, że to był udany okres w mojej karierze. Jestem wdzięczny Śląskowi za daną mi szansę.
Ten ostatni sezon to raczej więcej minusów niż plusów…
To był sezon z wieloma zawirowaniami – personalnymi i organizacyjnymi. Myślę, że nie ma sensu już wchodzić w szczegóły. Publiczne “pranie brudów” nikomu nic nie da. Nie chcę w czymś takim uczestniczyć. Życzę Śląskowi jak najlepiej.
Usłyszałem, że na samym końcu podaliście sobie ręce z prezesem Michałem Lizakiem. Czy to prawda?
Tak, to prawda. Podałem rękę z prezesem Michałem Lizakiem, podobnie jak z panią Ewą z klubu.
-
Tak
-
Nie
-
Tak55 głosów
-
Nie80 głosów