Damian Lillard nie wróci w tym sezonie?
Możliwe, że nie zobaczymy już Damiana Lillarda w tym sezonie NBA. Co ciekawe, powodem takiej sytuacji wcale nie będzie kontuzja.
Lillard zapowiedział, że nie zamierza grać o pietruszkę i na boisko wróci jedynie w sytuacji, kiedy jego zespół będzie miał realną szansę na playoffy.
W chwili zawieszenia sezonu Portland traciło 3,5 spotkania do ósmych Memphis Grizzlies. Zgodnie z oryginalnym kalendarzem, ostatnie kilkanaście spotkań Memphis byłoby bardzo wymagające. Tymczasem do Blazers dołączy dwóch bardzo ważnych zawodników w osobach Zacha Collinsa i przede wszystkim Jusufa Nurkica. W takiej sytuacji Dame chce rozegrać wszystkie pozostałe spotkania i spróbować wyprzedzić Grizzlies na ostatniej prostej:
„Jesteśmy na 9 miejscu i gonimy zespół z najtrudniejszym terminarzem w całej lidze, więc byłbym wściekły, gdyby liga od razu przeszła do playoffów.”
Powrót NBA od razu na playoffy jest jednym z naprawdę wielu pomysłów, nad jakimi pochylił się Adam Silver, choć obecnie wydaje się, że taka forma nie zostanie wybrana i sezon regularny wróci.
Nie wiadomo jednak w jakiej postaci. Niewykluczone, że zespoły rozegrają nie 82, a 70 spotkań. Dlaczego akurat tyle? Żeby wypełnić zobowiązania wobec telewizji regionalnych. Jeśli dojdzie do takiego (lub podobnego) rozwiązania, Damian Lillard zapowiada sabotaż:
„Jeśli wrócimy i każą nam rozegrać tylko kilka spotkań, żeby dokończyć sezon i de facto będziemy pozbawieni szans na playoffy, to nie zagram. Oczywiście będę obecny przy kolegach, bo jestem częścią tej drużyny, ale nie zobaczycie mnie na parkiecie w jakichś meczach bez znaczenia.”
„Będę trenował z chłopakami, uczęszczał na siłownię, normalnie wykonywał swoje obowiązki, a następnie usiądę na ławce. Jeśli wrócimy i będziemy mieli szansę powalczyć o playoffy, np w formie jakiegoś turnieju, to co innego. Takie rozwiązanie byłoby idealne.”
Na szczęście dla rozgrywającego PTB, ten pomysł zyskuje coraz większą popularność. Nie do końca wiadomo na jaki format ewentualnie zdecyduje się liga, bo i w tej kwestii nie brak potencjalnych rozwiązań. Najnowsze inspiracje czerpano z piłkarskiego mundialu, chcąc stworzyć 4 grup po 5 zespołów, z których 2 najlepsze awansowałyby do dalszej fazy.
Co sądzicie o takiej postawie gwiazdy Blazers? Czy przywoływana przez Lillarda sytuacja usprawiedliwiałaby takie zachowanie ze strony lidera klubu?
Źródło: Youtube.com/NBA