Czy odejście Damiana Lillarda z Portland jest realne?
Portland Trail Blazers mają za sobą kolejny rozczarowujący sezon zakończony odpadnięciem w pierwszej rundzie playoffów. W związku z tym ze zdwojoną siłą wraca tego lata pytanie o przyszłość największej gwiazdy Blazers. Czy faktycznie Damian Lillard może odejść z Portland?
To pytanie pojawia się co roku. Nie tylko w kontekście Lillarda, ale w przypadku każdej gwiazdy, przedwcześnie kończącej sezon. Tym razem jednak może to być coś więcej niż zwykłe poszukiwanie sensacji. O tym, że Dame ma pewne wątpliwości w kontekście swojej przyszłości poinformował Chris Haynes. Zdaniem dziennikarza Yahoo, Lillard nie jest przekonany, czy Blazers są w stanie zbudować wokół niego mistrzowski zespół, na czym zależy mu w pierwszej kolejności. Ponadto, rozgrywającemu nie podoba się awantura, jaką wywołało zatrudnienie Chaunceya Billupsa w roli head coacha i krytyka, która w związku z tym na niego spadła.
Opinii publicznej nie spodobało się bowiem zatrudnienie Billupsa, który w 1997 roku został oskarżony o gwałt. Ostatecznie sprawa trafiła wówczas do sądu cywilnego, a strony szybko porozumiały się co do ugody. Blazers przed podjęciem decyzji przeprowadzili podobno szeroko zakrojone śledztwo z pomocą byłych agentów FBI, przesłuchali ponownie Chaunceya i świadków rozprawy, nie znajdując niczego, co ich zdaniem stałoby na przeszkodzie w zatrudnieniu Mr Big Shota. Fanom jednak nie spodobała się ta decyzja. A jako, że Billups miał być jednym z faworytów Lillarda, dostało się także i rozgrywającemu. Na jego niekorzyść zadziałał także fakt, iż jego drugi faworyt, Jason Kidd także miał w przeszłości problemy z prawem.
Nie oznacza to, że Dame lada moment poprosi o transfer, o czym mówił m.in. Brian Windhorst z ESPN. Doniesienia Haynesa wyśmiał z kolei Neil Olshey, GM Portland:
Sęk w tym, że Haynes ma naprawdę bardzo dobre relacje z Lillardem i trudno wyobrazić sobie, żeby wypuścił takie informacje bez jego zgody. Dame najprawdopodobniej nie podjął jeszcze decyzji, chcąc zobaczyć co Blazers będą w stanie zdziałać na rynku, ale na pewno zaczął poważnie rozważać taką opcję. Ten raport Chrisa Haynesa może być przygotowaniem gruntu i sygnałem ostrzegawczym dla klubu. Jeśli w Oregonie prześpią offseason, odejście Lillarda z Portland przestanie być fantastyką, jaką było do tej pory. Tym bardziej, że do podobnych informacji dotarł też niedawno inny, poważany dziennikarz Farbod Esnaashari:
Jedyne, co nie pasuje mi w tej całej historii to sam Lillard. Dame przez lata podkreślał swoją lojalność dla klubu i wyśmiewał pogoń za pierścieniami:
Oczywiście, nie brakuje innych zawodników, którzy robili podobnie tylko po to, by za chwilę odejść. Właśnie Paul George jest tego świetnym przykładem:
Jednak, i być może to tylko moje wrażenie, Lillard zawsze sprawiał wrażenie gościa, dla którego słowo jest droższe od pieniędzy. Kogoś, kto trzyma się swoich przekonań i podobnie jak np. Giannis nie da się przekonać błyskiem fleszy i blichtrem wielkich miast. Z drugiej strony Antek ma lat 27, trzeci sezon będąc w gronie ścisłych faworytów do tytułu. Dame ma 31 lat i ile razy jego zespół był na poważnie brany pod uwagę w kontekście zdobycia tytułu? No właśnie. Każda cierpliwość ma swoje granice i ta niezdolność do rywalizacji na największym poziomie może być tutaj ostatecznym (i jedynym tak naprawdę) argumentem.
Przebudowa
Niezależnie od tego, jakie są obecne plany Lillarda, Blazers definitywnie muszą wzmocnić zespół, chcąc zatrzymać rozgrywającego w składzie. Problem w tym, iż Portland nie mają jakiegoś szczególnie wielkiego pola manewru na rynku transferowym.
Niemalże pewniakiem do odejścia jest CJ McCollum. Rzucający obrońca praktycznie co roku pojawia się w plotkach transferowych. Tym razem jednak wszystko wskazuje na to, iż okażą się one prawdziwe. Nie dlatego, że CJ jakoś spektakularnie zawiódł, tylko dlatego, że to jedyna opcja, dzięki której Blazers mogą realnie odmienić oblicze tego zespołu. Kto miałby przyjść w zamian? Pojawiały się plotki o Benie Simmonsie. Wcześniej nie brakowało doniesień o Kevinie Love, czy Draymondzie Greenie. Podobno Boston także się odzywał w tej sprawie, chociaż nie wiadomo, kogo Brad Stevens chciałby zaoferować. Czy jednak Simmons, lub tym bardziej Kevin Love zmienią cokolwiek? Draymond mógłby się okazać najlepszą opcją, ale Warriors nie mają interesu, aby się go pozbywać, szczególnie w zamian za McColluma.
Obok CJ-a jest jeszcze Jusuf Nurkic, którym zainteresowanie będzie jeszcze mniejsze niż McCollumem. Reszta zawodników to zadaniowcy. Pakiet złożony z Robertów Covingtonów i Normanów Powellów (sign&trade) nie sprowadzi do Portland gwiazdy. Picków w drafcie też brakuje. Lillard musi być tego świadomy, stąd raporty mówiące o jego niep
Gdzie mógłby odejść?
Załóżmy jednak na chwilę, że Dame faktycznie zażąda transferu. Szanse nie są wielkie, ale każdy pretekst do odpalenia trade machine jest dobry. Wymiana Lillarda oznaczałaby prawdopodobnie także rychłe odejście McColluma i pewnie Nurkica i przebudowę pełną parą.
W plotkach transferowych wszystko idzie zgodnie z tradycją. Na pierwszym planie po wielkie nazwisko znów pojawiają się Knicks, co znaczy, że Damian Lillard na pewno tam nie trafi (naprawdę, ostatnią gwiazdą łączoną z NYK, która faktycznie tam trafiła był Carmelo Anthony). W Nowym Jorku mogą zorganizować pakiet, który zainteresowałby Blazers, np: Mitchell Robinson, Obi Toppin, RJ Barett i picki w drafcie.
Fani Knicks nie mogą nie chcieć tego słyszeć, ale bez RJ-a Barretta, Blazers nawet nie usiądą do rozmów. Tylko czy taki transfer zmieniłby cokolwiek w sportowym życiu Damiana Lillarda? Finały NBA wciąż byłyby równie daleko. Co innego tacy Sixers.
O Philly mówi się dużo w kontekście CJ-a McColluma, lecz gdyby pojawiła się opcja z Lillardem, Daryl Morey zrobiłby dosłownie wszystko, aby to dopiąć. Problem Sixers znają jednak wszyscy – wartość Bena Simmonsa spadła diametralnie. Co gorsza, wszyscy w lidze wiedzą, że duet Embiid/Simmons musi zostać rozbity (chyba, że Ben rozszerzy arsenał w ofensywie, czego nie zrobił od debiutanckiego sezonu). Mimo wszystko, pakiet złożony z Bena Simmonsa, picków i młodzieży w osobach Thybulle’a i Maxeya może być najlepszą opcją PTB:
Ben w duecie z Lillardem nie wprowadziłby Portland na wiele wyższy poziom. Jednakże Simmons w roli lidera dla przebudowującej się drużyny? Bez presji na wygrywanie tu i teraz? To mogłoby zadziałać. A po drugiej stronie, kto nie chciałby zobaczyć w akcji duetu Lillard/Embiid?
Opcją na którą warto zwrócić uwagę będą także New Orleans Pelicans. Pels mają mnóstwo picków, lecz obecność Ziona Williamsona sprawia, iż w Luizjanie muszą zacząć wygrywać jak najszybciej. Dlatego też pożegnanie się z pickami i Brandonem Ingramem w celu zdobycia topowego rozgrywającego ligi ma rację bytu. Dodajmy do tego np. Erica Bledsoe i Kirę Lewisa (dla wyrównania ciężaru, jakim jest Bledsoe), przyjmując z Lillardem Covingtona i mamy gotową wymianę:
Główną wątpliwością jest to, czy Pels nie staliby się po prostu Blazers 2.0? Atak co prawda byłby imponujący, ale braki defensywne tej drużyny stanowiłyby prawdziwą kotwicę w playoffach.
Wreszcie ostatni zespół, który według mnie może być obok Sixers największym faworytem, jeśli Dame faktycznie zdecyduje się odejść. Masai Ujiri dawno nie wyczarował czegoś na rynku transferowym. A tak się składa, że jego Toronto Raptors mają spory potencjał w tej kwestii.
OG Anunoby, Pascal Siakam, Fred VanVleet, Chris Boucher, Gary Trent Jr (sign&trade), Malachi Flynn, 4 pick draftu, przyszłe pierwszorundowe picki – Masai Ujiri nie będzie miał skrupułów, aby pozbyć się któregokolwiek z tych zawodników, jeśli tylko stwierdzi, że mu się to opłaca. Pytanie tylko, czy w Kanadzie chcą zaryzykować już teraz i to akurat po Lillarda? Mają młody, utalentowany zespół, który niekoniecznie musi się spieszyć z walką o najwyższe laury.
W kuluarach mówi się także o takich zespołach jak Warriors, Celtics, czy oczywiście Heat. Dodanie Lillarda do GSW rozpala wyobraźnię fanów (szczególnie tych dużo grających w 2k), lecz nie jestem pewny, czy połączenie Lillarda i Curry’ego faktycznie współgrałoby świetnie. Poza tym pierwsza linia obrony Dubs nie byłaby w stanie zatrzymać nikogo w tej lidze, a chyba nie w ten sposób Warriors chcą wrócić do walki o tytuł. Boston musiałby pożegnać się z Jaylenem Brownem, a na to chyba Brad Stevens nie jest gotowy nawet dla kogoś takiego jak Dame. Miami natomiast brakuje argumentów, aby przekonać Portland. To samo trzeba powiedzieć o potencjalnych zakusach ze strony Lakers, Clippers, czy Jazz.
To jednak jest NBA. Tutaj absolutnie wszystko może się zdarzyć. Kiedy Chris Paul podpisywał przedłużenie z Houston Rockets, kto mógłby przewidzieć, że 3 lata później zagra w wielkim finale w barwach Phoenix Suns? Na ten moment chyba nawet Damian Lillard nie jest w 100% pewien, czy wróci do Portland w nowym sezonie. Jeśli nie, to gdzie chcielibyście zobaczyć Dame Time?