Czy kontuzja LeBrona może pokrzyżować plany Lakers?
Od połowy lutego sytuacja Lakers zrobiła się trudna. Z gry z powodu kontuzji Achillesa wypadł wtedy Anthony Davis, a po naprawdę udanej pierwszej części sezonu Jeziorowcy zaczęli trochę więcej przegrywać. Pod nieobecność Davisa legitymują się dość przeciętnym bilansem 7-9. Tyle udało się wykręcić na barkach LeBrona… Którego teraz także zabraknie. Bez dwóch liderów zespół z Miasta Aniołów czekają naprawdę trudne chwile – przedsmakiem niech jest ostatnia, dotkliwa porażka z Suns. Przez jakiś czas będą musieli się w LA przemęczyć – pytanie tylko, jaki wpływ będzie to miało na wynik w tym sezonie.
Dużo zależy od tego, jak długiej przerwy będzie tak naprawdę potrzebował James. Oficjalnych informacji jeszcze nie ma i jeszcze przez jakiś czas pewnie nie będzie. Mówi się o 'kilku tygodniach’ – za tą frazą może kryć się 10 opuszczonych meczów jak i spędzona na ławce reszta sezonu regularnego (który kończy się za 9 tygodni). Wariantów jest więc kilka:
Wariant optymistyczny
LeBron to absolutna maszyna i dojście do zdrowia zajmuje mu nieco ponad dwa tygodnie. W tym samym czasie do gry wraca Anthony Davis, który w okolicach 30 marca ma przejść kolejne badania na podstawie których określona zostanie jego zdatność do gry. Lakers bez swoich najlepszych zawodników grają zaledwie kilkanaście meczów. Trzy z nich – z Magic, Kings i Cavaliers – udaje im się nawet wygrać. Przez resztę sezonu wyglądają doskonale i kończą sezon w TOP3, rozpędzeni jakąś serią zwycięstw, w roli zdecydowanych faworytów do mistrzostwa.
Wariant pesymistyczny
Kontuzja LeBrona wymaga nieco dłuższej rehabilitacji. Do gry wraca on dopiero w maju, na ostatnie kilka spotkań, w których gra po kilkanaście minut, żeby rozgrzać się przed Playoffami. Anthony Davis nie wraca do gry pod koniec marca – potrzebuje jeszcze miesiąca i wchodzi na parkiet zaledwie kilka meczów wcześniej niż James. Lakers do końca sezonu wygrywają już tylko kilka spotkań (z 29 które im zostały) i spadają na miejsca 7-10, co oznacza, że o Playoffy muszą walczyć w turnieju Play In. Wynik zależy w dużej mierze od tego, czy James i Davis wrócili w optymalnej dyspozycji, więc mimo przewagi talentu nad rywalami, Playoffy stają pod drobnym znakiem zapytania.
Pewnie coś pomiędzy
Są to scenariusze skrajne, ale chyba nie odrealnione. Zależnie od tego, jak długo poza grą pozostaną liderzy, Lakers będą albo w trudnej, albo w bardzo trudnej sytuacji. Według basketball.refernce, z Jamesem i Davisem na parkiecie Jeziorowcy są od rywali lepsi aż o 13,8 punktu na 100 posiadań. Ich łączny usage to ponad 60%. Pozostali zawodnicy to zadaniowcy, mający na celu uwydatnić grę liderów.
Podstawowym problemem będzie gra na piłce. Oczywiście, trener Vogel ma w rotacji zawodników, którzy to potrafią. Sęk w tym, że trzeba będzie obdzielić nimi 48 minut meczu w jak najefektywniejszy sposób. Jeśli Dennis Schroeder ma mieć piłkę w rękach, wokół potrzebni są i strzelcy i obrońcy. To pewnie najlepsze rozwiązanie, ale nie na 48 minut. Jeśli na jedynce wyjdzie Alex Caruso, potrzebna będzie obok niego dodatkowa para rąk do kozłowania. Poza nimi na pozycji rozgrywającego szczątkowe minuty grali w tym sezonie Quinn Cook (którego nie ma już w Lakers), Wesley Matthews i Talen Horton-Tucker. Nie można wykluczyć, że LAL w najbliższych dniach podpisze jakiś two-way kontrakt z rozgrywającym z zaplecza ligi, albo zgarnie kogoś na tę pozycję na rynku buy-outów po czwartkowym trade deadline.
O zwycięstwa będzie jednak ciężko – zwłaszcza na początku. W najbliższym meczu z Pelicans żaden z bukmacherów nie uważa Lakers za faworytów – kursy wahają się od 2.90 do 3.15, a mowa o rywalu, który znajduje się obecnie na dopiero 12. miejscu konferencji zachodniej.
Pierwsze obserwacje
Widzieliśmy już Lakers bez LeBrona i Davisa w przegranym meczu z Suns. Przegranym wyraźnie – Jeziorowcy przez całe spotkanie ani razu nie wyszli na prowadzenie, a wynik remisowy mieli raz, na samym początku. Przewaga Suns w skuteczności rzutów to jedno (nie była ona wielka), ale widać było ją w rozegraniu (31:20 w asystach) i pod koszem (6:2 w blokach, 51:41 w zbiórkach). O ile pierwsza kwarta przebiegła dość spokojnie, druga uwidoczniła już pewne kłopoty. Pięć strat popełnionych w te 12 minut było o tyle bolesne, że nie wynikało z dużej presji obrony Suns, co bardziej z niedokładności:
Czas na szybkie zmiany?
Generalny manager Lakers, Rob Pelinka, może zareagować w dwójnasób. Może zaczekać na powrót Jamesa i Davisa, pozostawiając zespół samemu sobie – może ta grupa skorzysta na czasie spędzonym bez ciągnących grę liderów i staną się silniejszym kolektywem. Może też – skoro właśnie zbliża się trade deadline – dokonać w składzie kilku korekt, które pomogą ekipie zastać Playoffy z jak najlepszym bilansem. Na dziś taki scenariusz wydaje się co najmniej prawdopodobny. Według ostatnich doniesień, Lakers planują podjąć jakieś działania na rynku. ich celem nie od dziś jest Andre Drummond, któremu Cavs zapowiedzieli już, że zamierzają się go pozbyć. CO ciekawe, w transferowych rozmowach dostępny ma być nie tylko Kentavious Caldwell-Pope, ale też Marc Gasol, czy nawet Montrezl Harrell! Wszystko jak zwykle będzie zależało od stopnia hojności przedstawionych ofert.
To może zabrzmieć dość brutalnie dla kibica Lakers, ale z perspektywy kibica NBA jako jednej wspólnej narracji muszę powiedzieć, że Jeziorowcy wkraczają w zdecydowanie najciekawszą fazę sezonu 2020/2021.