Co wymyśli Thibodeau na Jimmiego Butlera? To będzie retro-seria, to będzie podkoszowa seria…
Na tę serię cieszy się naprawdę wielu fanów. Działa tu oczywisty sentyment. Rywalizacja Knicks z Heat pod koniec lat 90′ była jedną z głównych historii konferencji wschodniej. Ekipy te spotykały się w 1997, 1998, 1999, 2000, oraz… w 2012 roku, ale odnotowuję to tylko z kronikarskiego obowiązku. Pat Riley, który był w czasach tej rywalizacji trenerem Heat, dziś jest ich managerem. Tom Thibodeau, który był w czasach tej rywalizacji asystentem trenera Knicks, dziś jest ich trenerem. Ładna historia.
Nie skupiajmy się jednak na sentymentach, bo to tylko ładna ozdoba, ciekawostka. Ta seria będzie ciekawa także bez całej tej historycznej retro-otoczki. Choć parkiet może te dawne lata nieco przywodzić na myśl – w końcu mamy do czynienia z zespołami grającymi stosunkowo wolno, do obręczy, fizycznie.
Skupmy się na tym, co Knicks wymyślą, żeby bronić Jimmiego Butlera. Dokładniej – co wymyśli trener Tom Thibodeau, który Jimmiego Butlera zna przecież świetnie jeszcze z czasów Chicago Bulls, czy też Minnesoty Timberwolves.
Pomysłem Milwaukee Bucks był Jrue Holiday. Gość, który jest kapitalnym obrońcą, jednak jest nominalnym rozgrywającym, który miał kryć nominalnego silnego skrzydłowego. Sęk nie w tym, że brakowało mu wzrostu czy długości. Jimmy butler mierzy 198 cm wzrostu i ma bardzo krótkie jak na koszykarza ramiona. Mierzący 196 cm Holdiay z długimi rękoma nie ustępuje mu warunkami. Jimmy gra jednak… Hm… Mocno. Jest silny, potrafi się przepchnąć. Niższy obrońca może go ograniczyć przez posiadanie, dwa, trzy posiadania. Potem robią się ciężary. Wprost adresował to Giannis Antetopkounmpo:
„Można go było [Jimmiego Butlera – przyp. red.] bardziej podwajać, starać się zmuszać go do oddawania piłki. Może zmieniać co jakiś czas obrońcę na nim, dać Jrue trochę odpocząć. Wydaje mi się, że jako drużyna nie dokonaliśmy odpowiednich usprawnień, albo nie dokonaliśmy ich wystarczająco wiele.”
– Giannis Antetokounmpo
To, co powiedział po porażce Giannies, jest dokładnie tym, co robił Thibodeau w sezonie regularnym. Butlera kryło trzech różnych obrońców – Quentin Grimes, RJ Barrett, Josh Hart. To zestaw, z którego prawie zawsze przynajmniej dwóch jest razem na parkiecie. Żaden z nich nie jest też wysokim, długim skrzydłowym. To goście poniżej 2 metrów wzrostu. Wymieniając się jednak, są w stanie utrzymać defensywne tempo.
Wiedząc jednocześnie, że Jimmy nie jest wybitnym strzelcem, a szuka sobie raczej drogi do obręczy, gdzieś za plecami z pomocą czekać będzie center – czy to Mitchell Robinson, czy Isaiah Hartenstein:
Klip pochodzi z ostatniego meczu tych ekip (29 marca), w którym obie ekipy zagrały w pełnych składach, a w którym to Jimmy Butler trafił 5/10 rzutów z gry na zaledwie 12 punktów. Jasne – Butler w Playoffach to inna bestia, natomiast obrona Knicks zdecydowanie jest w stanie podjąć próbę ograniczenia go i zmuszenia do oddawania piłki partnerom.
Oddawania piłki partnerom, którzy mają prawo rozczarować. Brakuje kontuzjowanych Tylera Herro i Victora Oladipo. Heat w pierwszej rundzie trafiali za trzy na kapitalnym poziomie 45% skuteczności, natomiast Knicks raczej na to nie pozwolą. Słabszych na dystansie Cavs zatrzymali na poziomie 32,4% – Heat też są w stanie ograniczyć.
Problem polega jednak na tym, ze Knicks sami nie radzą sobie na dystansie. W pierwszej rundzie trafiali najsłabsze z całej stawki 28,2% z dystansu i jasne – Cavs to świetna defensywa, natomiast nieskuteczność Knicks nie wynikała tylko z dobrej obrony rywali. Oni tych trójek oddawali po prostu mało, bo 29,8 na mecz (mniej tylko Suns), szukając raczej drogi do obręczy. Wbrew zdrowemu rozsądkowi – pod koszem czekali przecież Evan Mobley i Jarrett Allen. Knicks mimo wszystko woleli pchać tam piłkę, niż szukać rzutów z dystansu.
Miami Heat muszą ustawić przeciwko Knicks obronę strefową.
Eric Spoelstra jako trener ma lata doświadczenia w stawianiu obrony strefowej, choć paradoksalnie nie widzieliśmy jej w tym sezonie w ostatnich starciach z Knicks. Jest to jednak naturalna kolej rzeczy po tym, jak skutecznie zagęszczali oni środek pola, by wymuszać na Jalenie Brunsonie straty i złe rzuty:
To będzie nietypowa seria. Obu zespołom będzie bowiem zależało na zagęszczaniu strefy podkoszowej, na zagrodzeniu drogi do obręczy. To będzie seria twarda, pełna fizycznego kontaktu, najpewniej pełna złej krwi i starć. Tak to czytam. Czuję też, że wielu z Was pokocha tę serię właśnie z tego powodu.
Start dziś o 19:00.