Chris Paul prowadzi Suns do zwycięstwa, Nets demolują Bucks
Ta seria miała być pełna emocji. A kiedy po 43 sekundach z gry na czas nieokreślony wypadł James Harden, wydawało się, że Brooklyn Nets mogą mieć poważne problemy. I choć wciąż tak się może stać, to jak dotąd nic na to nie wskazuje. Drugi mecz tej serii został błyskawicznie rozstrzygnięty przez Nets, którzy zafundowali Bucks prawdziwą demolkę, wygrywając 125-86.
Już pierwsza kwarta zwiastowała poważne kłopoty Milwaukee. Nets wygrali ją aż 36-19, by po chwili gry rezerwowych wygrywać 43-21. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 65-41 i nic nie wskazywało na to, abyśmy mieli dostać jeszcze jakieś emocje w tym meczu. Ostatecznie Nets prowadzili nawet 49 punktami w meczu, który okazał się być ich największym zwycięstwem w historii udziałów w playoffs. Wszystko to przy głównym udziale Kevina Duranta. KD wygląda tak, jakby zerwanie Achillesa nigdy nie miało miejsca – 32 pkt w 33 min:
w tym crossovery na zeszłorocznym Obrońcy Roku:
Obok Duranta duże wrażenie znowu zrobił nie kto inny, jak Blake Griffin. Skrzydłowy po raz kolejny wyglądał o kilka dobrych lat młodziej. Tym razem nie zdobył wiele punktów, ale kiedy to robił, naprawdę było co oglądać:
Po stronie Bucks trudno wyróżnić kogokolwiek po takim spotkaniu. Najlepszym zawodnikiem był Giannis Antetokounmpo z 18 pkt i 11 zb.
Drugi mecz dzisiejszej nocy był zdecydowanie mniej jednostronny. W pierwszym spotkaniu drugiej rundy Zachodu, Phoenix Suns podejmowali u siebie Denver Nuggets. Już w pierwsze kwarcie widzieliśmy bardzo ciekawy pojedynek pomiędzy Nikolą Jokicem podającym samemu sobie:
i DeAndre Aytonem ładującym paczki nad obrońcami Nuggets:
Pierwsza połowa upływała głównie pod dyktando Nuggets, którzy prowadzili przez większość obu kwart, chociaż Suns przez cały czas nie pozwalali im uciec za daleko. Wszystko zmieniło się w trzeciej kwarcie, kiedy to Devin Booker dał sygnał do ataku i z 70-60 dla Denver zrobiło się wkrótce 79-72 dla Phoenix.
W czwartej kwarcie Denver próbowało odwrócić losy meczu i wrócić na prowadzenie. Wtedy jednak do głosu doszedł Chris Paul, znany także jako Point God. Fani Phoenix zadrżeli ze strachu na początku meczu, kiedy to CP3 zderzył się z Facundo Campazzo, co wyraźnie odczuło kontuzjowane ramię rozgrywającego. Jak się jednak okazało, pod koniec meczu nie miało to znaczenia. Paul trafił wszystkie 6 rzutów z gry w czwartej kwarcie, co dało mu 14 pkt w tej części. Cały mecz zakończył z 21 pkt i 11 ast.
Obok Chrisa aż 3 zawodników pierwszej piątki przekroczyło 20 pkt (Ayton – 20/10, Bridges – 23 pkt, Booker – 21 pkt i 8 ast), co przełożyło się na zwycięstwo Phoenix 122-105.
Po stronie Nuggets najlepiej zaprezentował się Nikola Jokic (22 pkt i 9 zb), lecz rzucił tylko 10/23. Joker po meczu przyznał, że w przyszłości musi być zdecydowanie bardziej agresywny. Drugi mecz tej serii w nocy ze środy na czwartek.