Chandler Parsons kończy karierę
Zapowiadający się niegdyś na znakomitego skrzydłowego i reprezentujący barwy m.in. Houston Rockets, czy Memphis Grizzlies, Chandler Parsons ogłosił zakończenie koszykarskiej kariery w wieku zaledwie 33 lat.
O wszystkim poinformował Shams Charania na Twitterze, a później potwierdził to sam zawodnik za pośrednictwem Instagrama. Decyzja ta podyktowana jest przede wszystkim problemami zdrowotnymi, z jakimi zmaga się Parsons wskutek wypadku samochodowego. W styczniu 2020 roku pijany kierowca wjechał w samochód koszykarza powodując liczne obrażenia. W wyniku tego, Chandler nie jest w stanie kontynuować zawodowej kariery, choć jego czas w NBA minął tak naprawdę jeszcze przed wypadkiem.
Parsons wybrany był z odległym 38 pickiem w drafcie 2011 przez Houston Rockets. I choć zarząd Rakiet nie robił sobie w związku z nim większych nadziei, to skrzydłowy szybko przerósł oczekiwania zarządu, trafiając w swoim debiutanckim sezonie do drugiej piątki debiutantów z Isaiah Thomasem, czy Tristanem Thompsonem. Kolejne sezony były jeszcze lepsze, a Parsons był czołowym zawodnikiem Houston obok Jamesa Hardena, stając się jednocześnie jednym z najbardziej niedopłaconych graczy w NBA. Rockets, mając w składzie Hardena i Howarda nie byli w stanie odpowiednio opłacić Parsonsa, który podpisał kontrakt z Dallas Mavericks. Tam jeszcze Chandler grał całkiem nieźle, lecz kontuzje zaczęły już dawać mu się we znaki.
W 2016 roku podpisał wielki 94-milionowy kontrakt z Memphis Grizzlies, który szybko okazał się katastrofą dla klubu. Nawracające kontuzje bardzo mocno ograniczyły jego liczbę występów, a co za tym idzie, także poziom prezentowany przez skrzydłowego. Ostatecznie Niedźwiadki zdecydowały się oddać zarabiającego 25 mln dolarów rocznie Chandlera do Atlanty za Solomona Hilla i Milesa Plumleego. Tam Parsons również nie potrafił się przebić, ostatni mecz grając pod koniec grudnia 2019 roku. Po feralnym wypadku, Hawks zwolnili go ze składu.
Wielka szkoda, że tak potoczyła się jego kariera w NBA, albowiem ze swoim świetnym rzutem z dystansu, Parsons mógłby po dziś dzień być ważnym zawodnikiem w rotacji niejednego klubu. A tak zostanie zapamiętany głównie z powodu jednego z najgorszych kontraktów ostatnich lat w całej lidze.