Celtics muszą wrócić silniejsi – jak jednak mogą się wzmocnić?
Po ostatnich Finałach NBA to Golden State Warriors cieszą się z Mistrzostwa, a o Boston Celtics myślimy w kategorii przegranych. Bardzo amerykańskie podejście do sportu – wygrany jest jeden, nie ma drugich i trzecich miejsc: każdy, kto nie wygrał, to przegrał. Można jednak na sytuację Celtics spojrzeć zupełnie inaczej. Dochodząc do Finałów NBA, okazali się oni korespondencyjnie lepsi od 28 innych ekip. Korespondencyjnie, bo nie musieli ich wszystkich po drodze ograć. Niemniej sezon ten pokazał, że Celtics to zespół, który trzeba rozpatrywać w gronie ścisłych faworytów do triumfu w kolejnych rozgrywkach. Obecnie (1.07.2022) bukmacherzy stawiają Celtics jedynie za obrońcami tytułu, określając ich szanse na Mistrzostwo 2023 jako… mocno wyrównane:
Konkurencja jednak nie śpi. Jeśli Boston Celtics chcą wrócić do Finałów NBA i tym razem okazać się lepsi od rywali, muszą dokonać jakichś wzmocnień i przetasowań. Tatum i Brown są jeszcze co prawda stosunkowo młodzi, ale trudno oczekiwać, by rozwinęli się jeszcze do tego stopnia, by przez rok wznieść zespół na wyższy poziom.
Pojawiają się jednak wątpliwości natury czysto finansowej. Czy Celtics w ogóle stać na to, by zmienić coś na swoją korzyść? Przyjrzyjmy się gwarantowanym kontraktom na przyszły sezon. Boston zachowa praktycznie cały trzon – całą rotację, która grała minuty w decydującym momencie sezonu, czyli w Finałach. To oczywiście duży plus. Jest jednak wiążący się z tym plusem minus – tylko te 7 umów zajmuje Bostonowi ponad 126 milionów dolarów:
Jayson Tatum | $30,351,834 |
Jaylen Brown | $26,669,643 |
Al Horford | $26,500,000* |
Marcus Smart | $16,607,142 |
Derrick White | $16,392,857 |
Robert Williams | $10,700,000 |
Daniel Theis | $8,790,698 |
suma: | $126,612,174 |
Salary Cap na sezon 2022/23 wyniesie 122 miliony dolarów. Celtics już teraz są więc ponad progiem. Nie mogą więc swobodnie podpisywać nowych graczy. Wszystko, na co mogą liczyć, to 10 milionów MLE i oraz niespełna 4 miliony Bi-Annual. Jeśli nie wiesz, co oznaczają te pojęcia, wszystkiego dowiesz się tutaj.
Wychodzi więc na to, że na dokoptowanie 8 kolejnych graczy, Celtics mają około 14 milionów dolarów. Kilku graczy na koniec ławki można z łatwością podpisać za minimum, ale nie na tym polegają wzmocnienia. Boston musi więc rozważnie operować gotówką.
Gdzie potrzeba największych wzmocnień? Wygląda na to, że pozycje podkoszowe są obsadzone najmocniej. Centrów jest w rotacji aż trzech – obok Ala Horforda i Roberta Williamsa III jest jeszcze Daniel Theis. To w zupełności wystarczy. Znacznie skromniej robi się na obwodzie i na skrzydłach. Niestety, tegoroczny rynek wolnych agentów nie należy do najgłębszych. Kandydatów do zostania zawodnikiem Celtics kilku jednak jest.
obwód:
Donte DiVincenzo
Gość ze swoim defensywnym nastawieniem nadaje się do Boston Celtics idealnie. Byłby naturalnym zmiennikiem dla Marcusa Smarta. Oprócz tego, że jest bardzo dobrym obrońcą, staje się coraz lepszym strzelcem – po transferze do Kings trafiał solidne 37% z dystansu. Poprawił też wskaźnik asyst, podnosząc go do 3,6 na mecz, ale wciąż nie jest nominalnym rozgrywającym. Nie musi to być obok Browna i Tatuma wielkim kłopotem, ale mieliśmy już chyba szansę zauważyć, że ten zespół lepiej działa z rozgrywającym na parkiecie.
Ricky Rubio
Blisko 32-letniego Hoszpana po poważnej kontuzji powinno udać się pozyskać za stosunkowo niewysokie pieniądze. Casus Victora Oladipo – mimo ewidentnych umiejętności, trzeba najpierw udowodnić, że zdrowie dopisze. Rubio nie jest może elitarnym obrońcą, ale poprawił się w tej kwestii znacznie – podobnie jak w rzucie z dystansu. Jako lider rezerwowych lineupów powinien sprawdzić się znakomicie.
Dennis Schroeder
Boston ze Schroederem już widzieliśmy i wcale nie wyglądało to zbyt dobrze. Głównie dlatego, że Schroeder to taki rozgrywający, który lubi sam poszukać punktów, zamiast znaleźć lepiej ustawionego kolegę – a wiemy, że potrafi podać. Nie rzuca przy tym zbyt dobrze z dystansu, co zabierze miejsce innym zawodnikom, mającym być pierwszymi opcjami. Nie wydaje się to najlepszy fit, ale wielu lepszych opcji nie ma.
Avery Bradley
Archetypowy wręcz przykład zawodnika typu 3&D na obwodzie. Bardzo dobry obrońca, co najmniej dobry strzelec, ale niestety nadgryziony zębem czasu. Choć 31 lat to wcale nie tak dużo jak na zawodowego koszykarza, z powodu kontuzji w ostatnich 5 sezonach tylko 2 razy zagrał więcej niż 50 razy. Na jego niekorzyść działa też naprawdę słaby ostatni sezon w barwach Lakers. Trudno powiedzieć, czy jest w nim jeszcze ten gracz na kilkanaście punktów z ławki.
skrzydła:
Danilo Gallinari
Po zwolnieniu z San Antonio Spurs, włoski koszykarz będzie na nowo szukał zatrudnienia. Nie jest jednak tak, że dostał 9 milionów z kontraktu i zadowoli się teraz niższą umową. Jego poprzedni kontrakt nie był w pełni gwarantowany, więc oprócz gry, będzie szukał rekompensaty finansowej. Jego umiejętności strzeleckie w połączeniu z niezłą grą na piłce tworzą w sumie bardzo sensownego zmiennika za jednego z duetu liderów.
TJ Warren
Były już zawodnik Indiany to przede wszystkim bardzo dobry strzelec – siła ofensywna z ławki to z kolei to, czego powinni szukać Celtics. Znów jednak, tu znakiem zapytania jest zdrowie. Warren opuścił dwa poprzednie sezonu ze względu na kontuzje. Podpisując go, trzeba liczyć się z tym, że może już nie być najlepszą wersją siebie.
Otto Porter Jr.
Obrońcom tytułu nie udało się zatrzymać ani Gary’ego Paytona II, ani Juana Toscano-Andersona. Wyjątkiem może nie być Otto Porter Jr., dla którego suma bliższa 10 milionów niż kilku milionów dolarów, może okazać się kusząca. Wysoki, długi zawodnik, który nie powinien być dziurą w obronie (choć zdarzają mu się zamoty) i powinien trafiać blisko 40% za trzy. Z ławki jak znalazł.