Była gwiazda NBA zmarła w więzieniu – narkotyki w koszykówce
Według ostatnich doniesień prasowych w wieku 65 lat zmarł Eddie Johnson – były zawodnik NBA, dwukrotny uczestnik Meczu Gwiazd. Ostatnie kilkanaście lat swojego życia spędził on w więzieniu, odbywając karę dożywocia.
Eddie Johnson w NBA pojawił się w 1977 roku, trafiając w drafcie do Atlanty Hawks jako 22-letni rzucający obrońca. Choć w swoim roczniku został wybrany dopiero jako 49. zawodnik, zrobił w lidze naprawdę niezłą karierę. Przez 10 lat biegał parkietach NBA, w międzyczasie dwukrotnie będąc wybranym do Meczu Gwiazd. Dwukrotnie też załapał się do piątki najlepszych obrońców. W swoim najlepszym sezonie notował średnio ponad 19 punktów i 5 asyst na mecz. Przez prawie całą karierę związany był z klubem z Atlanty. Po 9 latach został przetransferowany do Cleveland Cavaliers, a na koniec trafił jeszcze do Seattle SuperSonics, ale w tym momencie jego sportowa kariera była już praktycznie skończona. W 1989 roku Eddie Johnson został przez władze ligi dożywotnio zawieszony z powodu jego uzależnienia od narkotyków – konkretnie od kokainy. Niestety, jego życie po zakończeniu sportowej kariery nie potoczyło się zbyt dobrze. Przez lata był nieraz aresztowany za przewinienia pokroju włamań, kradzieży samochodów, czy napaści na funkcjonariusza. W 2008 roku udowodniono mu jednak wielokrotne wykorzystanie seksualne nieletnich osób, za co trafił do więzienia, gdzie odbywał karę dożywocia.
źródło:YouTube/Veoshock !!
Narkotyki i zdrowie psychiczne złamały mu życie
Historia Johnsona jest smutna, ale niestety reprezentatywna. NBA zawsze była dla młodych chłopaków drogą na szczyt. Ta nierozerwalnie wiązała się z zyskującymi szaloną popularność w USA lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych twardymi narkotykami. Jeśli wierzyć raportom Los Angeles Times z 1980 roku, aż 75% ówczesnych koszykarzy zażywało kokainę. To był trochę inny świat. NBA nie była wielkim, międzynarodowym biznesem jak dzisiaj. W latach 70′ mecze nie były nawet transmitowane w telewizji. Znacznie większą estymą wśród kibiców cieszyła się koszykówka akademicka. NBA była ligą gości, którzy na zmianę imprezowali i grali mecze. Często w bezpośrednim następstwie.
Łatwo wyobrazić sobie, że poziom sportowy tamtej NBA nie był wyjątkowo wysoki, jeśli regularni imprezowicze byli w stanie się utrzymać, a nierzadko być nawet gwiazdami ligi, jak swego czasu właśnie Eddie Johnson. Prowadzący go przez kilka lat w Hawks legendarny trener Hubbie Brown był doskonale świadomy jego kłopotów – te jednak przez długi czas nie przeszkadzały mu na parkiecie:
„Było naprawdę tylko kilka takich dni w czasie tych czterech lat, kiedy nie był w stanie się odpalić. W czasie meczu, niezależnie od jego sytuacji mentalnej, zawsze dawał z siebie wszystko, na co pozwalał mu jego potencjał.”
Samoświadomy swoich problemów był też sam zainteresowany:
„Zacząłem czuć, że mogę dyktować grę ze swojej pozycji. Podobało mi się to uczucie, ale miałem je tylko wtedy, gdy grałem w koszykówkę. Na parkiecie mogę kontrolować wiele rzeczy, których nie mogę kontrolować w prawdziwym świecie. Jestem chłopcem ze wsi, przyzwyczajonym do prostego życia. I nagle znalazłem się w mieście, nagle miałem swój wielki czas. Stykasz się z wieloma ludźmi i wkrótce nie wiesz, kim są twoi przyjaciele i dlaczego chcą się z tobą spotkać. Rzuca się w ciebie wiele rzeczy, a kiedy jesteś młody, trudno powiedzieć 'nie’, zwłaszcza gdy wszyscy rozdmuchują twoje ego. Stajesz się osobą powierzchowną, wciągniętą w wyścig szczurów, z którego trudno się wydostać. To, co mi się przydarzyło, wydarzyło się nie dlatego, że ktoś na mnie wpłynął, ale dlatego, że chciałem to zrobić. Byłem tylko ciekawy. Chodziłem z niewłaściwymi ludźmi i to mnie dopadło.”
Johnson miał kłopoty jeszcze w latach swojej świetności. Po dwóch sezonach okraszonych występami w Meczu Gwiazd doszło do incydentu, kiedy to policjanci siłą zabrali go z treningu na testy psychologiczne. Zdiagnozowano u niego osobowość maniakalno-depresyjną. Eddie nie był wyjątkiem – był jednym z wielu produktów swoich czasów. NBA – jak z resztą całe amerykańskie społeczeństwo, którego liga jest soczewką – bardzo zmieniła się od tamtego czasu. Wraz z objęciem stanowiska komisarza ligi przez Davida Sterna, polityka antynarkotykowa znacznie się zaostrzyła. Musiało się tak stać, jeśli NBA miała stać się zarabiającym miliardy dolarów produktem. Liga potrzebowała marketingu, idoli, twarzy. Twarze te nie mogły być na zjeździe po narkotykach.
Dziś, z perspektywy czasu, punktem przełomowym wydaje się być casus Lena Biasa. Ten młody, potwornie utalentowany zawodnik zmarł jeszcze zanim zaczęła się jego kariera w NBA. Wybrany z drugim numerem draftu przez Celtics w 1986 roku miał być kolejną wielką gwiazdą i konkurentem dla Michaela Jordana. Niestety, dwa dni po drafcie zmarł w wyniku przedawkowania kokainy. Podpisana w tamtym roku przez prezydenta Ronalda Reagana ustawa antynarkotykowa nosi miano właśnie 'Len Bias Law’. Od tego momentu Ameryka zaczęła się zmieniać, ale też NBA zaczęła się zmieniać. To, że liga kontroluje swoich zawodników nie oznacza jednak, że przypadków karier – czy nawet życiorysów – zniszczonych przez narkotyki już od tamtego czasu nie uświadczymy.
Delonte West
Szerokim echem odbija się ostatnio jedna z głośniejszych spraw narkotykowo-koszykarskich, a więc ta dotycząca Delonte Westa. Były rozgrywający m. in. Boston Celtics po zakończeniu kariery nie wykorzystał szansy, jaką jest status byłego zawodnika NBA , oraz idące za nim pieniądze. Ostatni mecz w najlepszej lidze świata rozegrał w 2012 roku, później przez kilka sezonów bawiąc jeszcze na jej zapleczu, ale też w lidze chińskiej, czy wenezuelskiej. Po zarobieniu kilkunastu milionów dolarów na samej grze w koszykówkę, dziś jest zniszczonym przez narkotyki bankrutem. Internet kilka miesięcy temu obiegło wideo, na którym West przy autostradzie prosi o jałmużnę na jedzenie. Jego forma fizyczna dość jasno określała w jakim punkcie życiowym się znajdował:
En estas condiciones encontraron a Delonte West, ex-jugador de la NBA. Después de varios años confesó tener problemas de adicción con drogas. En su paso por la NBA llegó a ganar casi 20M de $. De estar en lo más alto a estar de vagabundo por las calles pic.twitter.com/q8vpYg1eHK
— More Than A Game (@Pasion_Basket1) January 21, 2020
W 2008 roku u Westa zdiagnozowano zaburzenia afektywne dwubiegunowe. Objawiają się one bardzo silnymi i nagłymi wahaniami nastrojów. Po zakończeniu kariery koszykarskiej bardzo szybko wylądował na ulicy. Kiedy w 2011 roku liga wstrzymała rozgrywki z powodu przedłużenia się rozmów na temat umowy zbiorowej, złożył podanie o pracę w sklepie meblowym. Już wtedy jego sytuacja nie była prosta. Oprócz problemów psychicznych, w kłopoty wpędziły go narkotyki. Ta historia jednak ma potencjał na szczęśliwe zakończenie. Nagrania z udziałem Westa, które rozniosły się viralowo po Internecie zaowocowały pomocą. Tym, który wyciągnął rękę do byłego zawodnika, jest Mark Cuban – właściciel zespołu Dallas Mavericks, w którym Delonte grał pod koniec swojej kariery. Cuban zabrał Westa na odwyk i zgodnie z jego relacjami w mediach społecznościowych, radzi on sobie naprawdę dobrze.
Lamar Odom
Niestety, historie o narkotykach pojawiają się wokół NBA co jakiś czas. Jeszcze parę lat temu głośno było o Lamarze Odomie – byłej gwieździe m. in. Los Angeles Lakers, która o mało co nie straciła życia z powodu środków odurzających. Karierę w NBA zakończył w 2014 roku w wieku 34 lat, kompletnie bez formy. Na późniejszym etapie bardziej niż koszykarz znany był jako mąż celebrytki Khloe Kardashian, a częściej niż o jego popisach na parkiecie mówiło się o karach, z jakimi spotykał się w związku ze złamaniem polityki antynarkotykowej ligi. W 2015 roku został znaleziony nieprzytomny w domu publicznym w Nevadzie – w czasie śpiączki przeszedł kilka udarów i zawałów serca. To, ze udało się go odratować, jest prawdziwym medycznym cudem:
„Zawsze szukasz czegoś, żeby zasypać wewnętrzną pustkę. I wiesz, niektóre rzeczy, którymi próbowałem tę pustkę zapełnić, były naprawdę destrukcyjne.”
Lamar Odom nie tylko wrócił do sprawności, ale wrócił też do koszykówki! Oczywiście nie na wyczynowym poziomie – w 2018 roku planował podjąć angaż jako zawodnik w Chińskiej Lidze Koszykówki, ale jego fizyczna forma mu na to nie pozwoliła. Rok później zagrał jednak w lidze BIG3 – założonej przez rapera Ice Cube’a organizacji zrzeszającej byłe gwiazdy koszykówki.
.@RealLamarOdom is back in the gym and is ready to give the BIG3 “one more try!” pic.twitter.com/zMrXAQ0KSd
— BIG3 on CBS (@thebig3) January 20, 2020
Dziś przepisy NBA dotyczące narkotyków są bardzo restrykcyjne. Przynajmniej jeśli chodzi o narkotyki twarde. Nawet dziś są dwa przypadki zawodników zawieszonych za używanie niedozwolonych środków, w domyśle narkotyków. jednym z nich jest Tyreke Evans, zawieszony przez władze ligi w 2019 roku na czas niekreślony za kolejne wykrycie w jego organizmie niedozwolonych substancji. O zdjęcie zawieszenia może ubiegać się dopiero w 2021 roku, co dla obecnie ponad 30-letniego sportowca może oznaczać, że nie będzie już w stanie wznowić kariery na najwyższym poziomie. Z podobną sytuacją spotkał się w 2016 roku OJ Mayo. Mógł się on ubiegać o zdjęcie zawieszenia w 2018 roku, ale do NBA już nie wrócił. Swoją karierę kontynuował w Portoryko, na Tajwanie, czy w Chinach.