Buzzer-beater Trae Younga, wściekły Popovich wyrzucony z boiska

Buzzer-beater Trae Younga, wściekły Popovich wyrzucony z boiska

Mimo faktu, że Bucks wystawili do gry rezerwy, starcie z Hawks okazało się świetne i zacięte do samego końca. Poza tym, GSW kompletnie przejechali się po Hornets, minimalizując ich szanse na Playoffy, a Jokic, Cousins i Popovich zostali wyrzuceni z boiska!


Bucks (57-20) – Hawks (28-49) – 135:136 (OT)
Mavs (30-46) – Thunder (44-33) – 106:103
Lakers (35-42) – Pelicans (32-46) – 130:102
Kings (38-39) – Spurs (44-33) – 113:106
WIzards (32-46) – Nuggets (51-25) – 95:90
Hornets (35-41) – Warriors (52-24) – 90:137
Grizzlies (31-46) – Clippers (47-31) – 96:113


Mecz Bucks i Hawks okazał się znacznie bardziej wyrównany, niż można by się spodziewać. Zakończył się dopiero po dogrywce, a wynik ustalono w ostatnich jego sekundach. Nie bez znaczenia pozostaje jednak fakt, że Milwaukee nie wyszli na parkiet w pierwszym składzie – trener Budenholzer poza grą zostawił Giannisa Antetokounmpo, Khrisa Middletona, Erica Bledsoe i kilku graczy, którzy pauzują z powodu urazów. Pierwsza piątka wyglądała więc dość egzotycznie – Tim Frazier, Sterling Brown, Bonzie Colson, DJ Wilson i największa gwiazda, Brook Lopez. Jeśli ktoś nastawiał się na mecz Bucks o wczesnej godzinie, to mógł się tym trochę rozczarować.

Rezerwy Bucks mimo wszystko weszły w mecz znakomicie, po 10 minutach prowadząc już różnicą 23 punktów – wszystko wskazywało na pogrom. Hawks jednak już w drugiej kwarcie zdołali odrobić straty i aż do samego końca dotrzymywali kroku rywalom z Wisconsin. na 30 sekund przed końcem regulaminowego czasu Pat Connaughton trafił wsad, który podniósł prowadzenie Bucks do 3 punktów różnicy. W następnej akcji Hawks szukali więc trójki – John Collins spudłował próbę z dystansu, po czym ofensywną zbiórką popisał się Trae Young, który odegrał piłkę do Alexa Lena. Były środkowy Suns trafił z dystansu i doprowadził do dogrywki.

Dogrywka także należała do bardzo zaciętych. Oba zespoły szły dosłownie punkt za punkt, aż do samego końca. Tak się składa, że ostatni punkt należał do Hawks, a konkretnie do Trae Younga, który trafił game-winner, mimo tylko 1,1 sekundy pozostałej na rozegranie akcji na zegarze.

W ten sposób Trae Young został bohaterem Atlanty, która nie przejmuje się tym, że nie tankuje tak jak powinna. Poza game-winnerem jednak, Trae Young rozegrał bardzo dobre spotkanie, zdobywając łącznie 12 punktów, 5 zbiórek i 16 asyst. Strzelecko nie było może najlepiej, bo 2/9 zza łuku, ale przy 16 asystach Young popełnił tylko jedną stratę. To jest niezły wynik. Najlepszym strzelcem Hawks był Justin Anderson, który zdobył 24 punkty, 12 zbiórek i trafił 4/8 z dystansu. Po 23 punkty dodał duet podkoszowych – Alex Len i John Collins.

źródło:YouTube/NBA

Pośród rezerw Bucks też znaleźli się tacy, co zaprezentowali się godnie. Sterling Brown na przykład zdobył 27 punktów i 9 zbiórek, trafiając 5/10 zza łuku. Świetnie zagrał rozgrywający, Tim Frazier, który zanotował na swoje konto 20 punktów, 7 zbiórek i 15 asyst. Na parkiecie spędził on aż 53 minuty, więc o imponującą linijkę było mu trochę łatwiej. Na deskach szalał z kolei Bonzie Coleson, który do 15 punktów dodał 16 zbiórek. Trafił jednak tylko 1/9 za trzy. Skuteczność z dystansu to element, którym Bucks przegrali to spotkanie (30% – 36%)


W końcówce rozstrzygnął się też mecz Mavs z Thunder, choć w tym przypadku dogrywka nie była konieczna. Po bardzo zaciętym meczu, na 21 sekund przed końcem Dwight Powell wyprowadził Dallas na prowadzenie 104:103. W następnej akcji Dennis Schroeder spudłował rzut za trzy, a po zbiórce Stevena Adamsa i ponowieniu przez Paula George’a piłka ponownie nie wpadła do kosza. Na zegarze zostały więc 4 sekundy, a piłkę zebrał gracz Dallas, Ryan Broekhoff (generator zawodników losowych ma sporo pracy na tym etapie sezonu). Schroeder sfaulował Broekhoffa, a ten wykorzystał oba rzuty wolne, pozostawiając OKC trzy punkty do nadrobienia i 4 sekundy na odpowiedź. Skończyło się niecelną trójką Westbrooka.

Mavs zagrali bez Luki Doncicia, a ich liderem pod jego nieobecność był Trey Burke, który z ławki wniósł 25 punktów i 8 asyst, trafiając 4/8 z dystansu i nie tracąc ani razu piłki. W pierwszym składzie nieźle poradził sobie Jalen Brunson, który zdobył 18 punktów, ale występ reszty to sprawa dyskusyjna. Dirk Nowitzki zdobył 7 punktów i 13 zbiróek, trafiając tylko 2/10 z gry. Tylko trochę lepszy był Dwight Powell z 11 punktami i 4/14 z gry, w tym 1/6 za trzy. Przynajmniej nie zawiódł w kluczowym momencie i dał z góry na zwycięstwo.

Najlepszym strzelcem OKC był Paul George z dorobkiem 27 punktów i 11 zbiórek. Zaraz za nim znalazł się Russell Westbrook z kolejnym triple double – 25 punktów, 11 zbiórek i 11 asyst. Będący znów w formie Steven Adams dodał 20 punktów i 15 zbiórek, w tym aż 9 ofensywnych. Reszta jednak była tylko statystami. Niech świadczy o tym porażka z bardzo bezbarwnymi Dallas Mavericks. OKC trafili łącznie tylko 38% rzutów z gry i 25% trójek. Trzeba przy tym uwzględnić, że akurat PG#13 i Westbrook byli dosyć skuteczni.


Bałkański temperament Nikoli Jokicia dał o sobie znać  i w dużej mierze to właśnie jemu możemy przypisać porażkę Nuggets z Wizards. Przy remisie 88:88 w samej końcówce spotkania Jokic wściekły krzyknął na sędziego za brak gwizdka i został za to wyrzucony z parkietu. Ostatnie 3,5 minuty bez Nikoli na boisku, Nuggets przegrali 2:7.

https://twitter.com/TheRenderNBA/status/1112537941828612096

Serbski środkowy był zdecydowanym liderem Nuggets – zdobył w tym meczu 23 punkty, 14 zbiórek i 4 asysty. Wizards natomiast do zwycięstwa poprowadził… Tym razem nie Bradley Beal. Liderem punktowym był niejaki Troy Brown Jr., który wyszedł w pierwszym składzie i zdobył 24 punkty, trafiając 5/7 prób zza łuku. 20 punktów i 14 zbiórek dołożył Thomas Bryant, a Beal dziś tylko 17 oczek i bardzo przeciętne, żeby nie powiedzieć słabe 6/16 z gry. Nuggets też byli jednak nieskuteczni i to w znacznie większym stopniu – Will Barton trafił 2/10 za trzy, Gary Harris 1/7, Malik Beasley 1/5, Monte Morris 1/4 – cały zespół złożył się na 19% trafionych trójek. Wypada to blado nawet przy bladych 25% Wizards. Zgadza się, nie było to najpiękniejsze widowisko.


Mistrzowie kompletnie roznieśli Honets, pokonując ich różnica 47 punktów. Blow out to za małe słowo, to była anihilacja. GSW w każdej kwarcie zdobyli więcej niż 30 punktów, trafili 63% swoich rzutów z dystansu, zdominowali walkę na deskach (50:28) i ograniczyli Hornets grą w defensywie. Liderem strzeleckim Warriors był Steph Curry, który zdobył 25 punktów, 5 zbiórek i 6 asyst. Klay Thompson dorzucił 24 punkty, a z ławki 21 oczek dodał Quinn Cook, który trafił 5/6 rzutów za trzy. Ofensywnie oszczędzał się dziś Kevin Durant, który zdobył 11 punktów i 9 asyst, trafiając 5/5 rzutów z gry. Cousins skończył mecz na 11 rozegranych minutach, po których został wyrzucony z boiska za łokieć na twarz rywala:

Pierwsza piątka Hornets uzbierała łącznie 29 punktów. Jedynym zawodnikiem, który w jakikolwiek sposób uratował honor w tym meczu był Willy Hernangomez. Rezerwowy podkoszowy zdobył 22 punkty, trafiając aż 14/15 z linii rzutów wolnych. Reszta nie pokazała nic. Kemba zdobył 9 oczek, 4/14 z gry, Miles Bridges kolejne 9 punktów, 4/10 z gry. Ta fatalna porażka najpewniej kończy marzenia Hornets o awansie do Playoffs. W tej chwili zajmują dziesiąte miejsce i do ósmych Heat tracą 3 mecze. Zostało jeszcze 5 do dogrania, więc będzie baaardzo ciężko – zwłaszcza z taką grą.


Clippers dosyć łatwo ograli Grizzlies, nie dając im ani na moment dojść do słowa. jest to zasługa zwłaszcza Danilo Gallinariego, który zdobył 27 punktów, 15 zbiórek i 5 asyst. Reszta pierwszej piątki zaprezentowała się raczej średnio, ale od czego Clippers mają ławkę – Harrell zdobył 20 punktów, Lou Williams dodał 17 oczek, a 15 dorzucił JaMychal Green w starciu ze swoim byłym zespołem.

Dla Grizzlies nie zagrał Mke Conley, co z pewnością ułatwiło LAC zadanie. Świetny w tym miesiącu Jonas Valanciunas natomiast zawiódł – zdobył 9 punktów i 7 zbiórek, po 20minutach gry opuszczając boisko z kontuzją kostki. Najlepszym strzelcem Miśków był Delon Wright z 20 oczkami na koncie.


Spurs przegrali z Kings po pełnym emocji meczu. Nie żeby sam mecz był specjalnie emocjonujący, ale jedna sytuacja doprowadziła Gregga Popovicha do białej gorączki. Na początku trzeciej kwarty trener Spurs nie zgodził się z decyzją sędziów, dając upust emocjom i będąc wyrzuconym z parkietu.

Bez trenera Popovicha SAS nie byli w stanie wygrać tego starcia. Duża w tym zasługa Buddy’ego Hielda, który poprowadził Kings, zdobywając 26 punktów. Najlepszym graczem Spurs był z kolei LaMarcus Aldridge, który uzbierał 27 punktów i 18 zbiórek.


Wielki mecz Lakers, imponujące zwycięstwo nad Pelicans, aż 130 punktów na blisko 50% skuteczności z gry. W tym nie mającym już dla obu ekip żadnego znaczenia momencie sezonu, Jeziorowcy pokonali Pelikany dosyć wysoką przewagą. Świetny mecz ma za sobą Rajon Rondo, który pod nieobecność LeBrona przejął stery i zanotował 24 punkty, 5 zbiórek i 12 asyst. Jego partner w zbrodni JaVale McGee zanotował z kolei 23 punkty i 16 zbiórek. Wchodzący z ławki Alex Caruso błysnął, zdobywając 23 punkty, 6 asyst i 4 przechwyty.

Po drugiej stronie Julius Randle zdobył 17 oczek, a wchodzący z ławki Christian Wood dorzucił 15, okraszając je 11 zbiórkami.