Bucks i Wolves wypuszczają 20-puntowe przewagi, 4 punkty Lillarda, kapitalni Kings
Zaczynamy od wsadzania piłki nad głową – znów Gary Payton II, wow:
Graliście w coś kiedyś przez internet, kiedy akurat zerwało Wam internet? James Harden tak:
Mecze:
BKN – DET – 96:90
SAS – ORL – 102:89
MEM – WAS – 87:115
CLE – TOR – 102:101
NYK – MIL – 113:98
LAC – MIN – 104:84
NOP – GSW – 85:126
IND – POR – 106:110
CHA – SAC – 110:140
Na początku drugiej kwarty Bucks prowadzili już różnicą ponad 20 punktów – takie spotkania należy wygrywać. To jednak wymknęło się spod kontroli obrońców tytułu. W całej drugiej połowie zdobyli zaledwie 35 oczek, przegrywając ostatecznie bardzo wysoko i wyraźnie. Największe problemy sprawił Bucks Julius Randle, zdobywając 32 punkty, 12 zbiórek i 4 asysty:
Ogromną przewagę utracili też Timberwolves, którzy w połowie 2. kwarty byli o 20 punktów przed Clippers. W trzeciej i czwartej kwarcie Wolves zdobyli jednak łącznie zaledwie 27 oczek, oddając rywalom inicjatywę i zwycięstwo. To nie tak, że Clippers zagrali jednak świetnie w ofensywie odrabiając straty. Ich najlepszy strzelec – Paul George – miał na koncie 21 punktów na skuteczności 4/20 z gry (w tym 0/7 za trzy). Lepiej wypadł Reggie Jackson, który w drodze do zdobycia 20 punktów trafił połowę ze swoich 16 rzutów:
Damian Lillard naprawdę męczy się na starcie tego sezonu. tym razem trafił 2/13 rzutów z gry w blisko 30 minut. Biorąc pod uwagę, że ani razu nie rzucał z linii rzutów wolnych, dało mu to 4 punkty. Rozdał o prawda efektywne 11 asyst, odnajdując się na innej płaszczyźnie gry, ale Blazers mimo zwycięstwa nad Pacers i tak byli gorsi z Lillardem na parkiecie – jego plus/minus wyniósł -4 oczka.
W rolę lidera przy takiej dyspozycji Lillarda wcielił się na szczęście CJ McCollum, notując 27 punktów, 5 zbiórek i 6 asyst:
Scottie Barnes jest świetny, ale ta jedna rzecz mu nie wyszła – niestety całkiem istotna, bo rzut na potencjalne zwycięstwo:
Cavaliers przegrywali przez dosłownie cały mecz. na prowadzeniu byli dokładnie przez 5 sekund – ostatnie 5 sekund. Na to prowadzenie wyprowadził ich Darius Garland, trafiając oba rzuty wolne. W całym meczu uzbierał on 21 punktów i 8 asyst, będąc najlepszym strzelcem i liderem Cavs:
Dobrze było obejrzeć starcie takich frontcourtów – Evan Mobley, Jarrett Allen, Scottie Barnes, Precious Achiuwa… Czysta energia:
Nets poradzili sobie z Pistons, ale… Ledwo. Jeszcze na 2 minuty przed końcem Cade Cunningham trafił trójkę, przybliżającą Detroit na 1 punkt do rywali:
Ostatecznie jednak KD trafił swoje dwa kolejne rzuty, utrzymując mecz po stronie Nets. Łącznie zanotował on 29 punktów, 10 zbiórek i 5 asyst:
Ostatecznie Cade Cunningham zagrał znów przyzwoicie i jest na dobrej drodze. W końcu po grze w NCAA trafił na głęboką wodę – wskoczył w grę na innym poziomie z marszu, bez preseason. Znów nie był najbardziej skuteczny, ale 6/17 rzutów z gry dało mu łącznie 17 punktów, 4 zbiórki i 2 asysty (także 6 strat):
Golden State Warriors znów wygrali – tym razem z Pelicans – pomimo słabszej dyspozycji Stepha Curry’ego. Lider Wojowników zanotował 19 punktów, trafiając 5/15 prób z gry. Znów na wysokości zadania stanął jednak Jordan Poole, zdobywając 26 oczek, trafiając z kolei 10/15 prób z gry:
Nie musiał jednak zdobywać ich aż tylu, bo kluczem okazała się dla Warriors obrona. Zatrzymali Pelicans na 85 punktach i skuteczności na poziomie 35% z gry. Warriors to obecnie najlepsza drużyna ligi z bilansem 7-1 (ex-aequo z Jazz) , ale też najlepsza defensywa ligi (znów!), tracąca zaledwie 96 punktów na 100 posiadań:
Najsłabszy mecz w sezonie rozegrał Miles Bridges, zdobywając 10 punktów przy skuteczności 4/14 z gry. Dobry mecz zagrał LaMelo Ball, notując 24 oczka i 13 asyst:
Ale nie mogło to wystarczyć na Kings dysponowanych tak dobrze, jak tej nocy. łącznie trafili 22/44 rzutu z dystansu. Aż 7 z nich zdobyło 10 lub więcej punktów, a trzech przekroczyło barierę 20 oczek. Najwięcej ustrzelił Buddy Hield, zdobywając 26 punktów z ławki, trafiając 8/17 rzutów z dystansu. Kolejne 23 punkty i 20 zbiórek (!) dodał Richaun Holmes, a 21 punktów i 9 asyst dorzucił De’Aaron Fox:
Wizards kompletnie zdemolowali Grizzlies, którzy trafili zaledwie 6/31 swoich prób za trzy. Ja Morant zagrał jeden ze swoich słabszych meczów w tym sezonie, notując 11 punktów, 4 asysty i 4/17 z gry. Po stronie Wizards z kolei aż 7 zawodników zanotowało po kilkanaście punktów, kolektywnie wygrywając to spotkanie. Najwięcej zapisał na swoje konto Bradley Beal, bo 17, do czego dorzucił 7 asyst – w tym jedną do siebie:
Spurs poradzili sobie z Orlando Magic po kolejnym świetnym meczu Dejounte Murray’a – tym razem na 20 punktów, 11 zbiórek i 7 asyst: