Bucks bez Giannisa wychodzą na prowadzenie, rekord Brooka Lopeza!
ATL [2] – MIL [3] – 112:123
Pamiętacie czasy, kiedy Brook Lopez był nie tylko rozciągającym grę i pilnującym obręczy zadaniowcem, ale liderem ofensywy swojego zespołu i dominatorem w grze tyłem do kosza? Były takie czasy, jeszcze z Lopezem jako zawodnikiem Brooklyn Nets. Dziś dostaliśmy taką właśnie retro wersję Lopeza, który oddał tylko dwie trójki (0/2), a mimo to zdobył najwięcej w playoffowej karierze, bo aż 33 punkty, 7 zbiórek i 4 bloki, prowadząc Bucks do zwycięstwa nad Hawks pod nieobecność Giannisa Antetokounmpo.
Kiedy brakuje lidera, trzeba wejść na inne rejestry – zagrać bardziej drużynowo, wspólnie, ale tez bardziej agresywnie, odważnie. Do zwycięstwa Bucks naprawdę sporą cegiełkę dołożyło wielu zawodników. Jak można było przewidzieć, na wysokości zadania stanęli Khris Middleton i Jrue Holiday. Pierwszy z nich zdobył 26 punktów, 13 zbiórek i 8 asyst, a drugi 25 punktów, 6 zbiórek i 13 asyst.
Miejsce Giannisa w pierwszej piątce zajął Bobby Portis. Choć oczywiście spełniał on zupełnie inną rolę, to wywązał się z niej świetnie, zdobywając najlepsze w playoffowej karierze 22 punkty, dokładając 8 zbiórek:
„To był jeden z głównych priorytetów, być agresywnym od samego startu – być agresorem; być tym agresywniejszym niż rywal. Czuliśmy, że w tych meczach w Atlancie – czy to przez energię z trybun, czy przez cokolwiek innego – oni przeszli i nas lali. Nie chcieliśmy czekać na swoje szanse. Chcieliśmy mocno wejść i atakować.”
– Jrue Holiday
Hawks bez Trae Younga nie wyglądali tak mocno, jak Bucks bez Giannisa. Przegrali w dużej mierze na płaszczyźnie fizyczności. Nie pomógł na pewno fakt, że Clint Capela po tym, jak został ostatnio trafiony w głowę, dziś zagrał tylko 21 minut, w czasie których zaliczył tylko trochę bezbarwne 6 punktów, 8 zbiórek i 3 bloki.
Liderem Hawks pod nieobecność Younga, był natomiast – jak można było przypuszczać – Bogdan Bogdanovic. Serb zanotował 28 punktów, 5 zbiórek i 4 asysty, trafiając aż 7/16 za trzy.
Dacie wiarę, że piłka po rzucie Huertera w tak oczywisty sposób odbiła się od górnej krawędzi kosza, a sędziowie jak gdyby nigdy nic puścili grę, nie gwiżdżąc autu?:
Dobrze jest oglądać Playoffy już z kibicami na trybunach, naprawdę: