Brooklyn Nets szukają sposobu na pozyskanie Bradleya Beala

Brooklyn Nets szukają sposobu na pozyskanie Bradleya Beala

Na Brooklynie wciąż brakuje gwiazd. Tak najwyraźniej uważa zarząd Nets, który za priorytet obrał sobie pozyskanie lidera Waszyngtonu, Bradleya Beala.

Jak donosi Stefan Bondy z New York Daily News, na Brooklynie coraz bardziej poszukują drogi na pozyskanie Bradleya Beala z Washington Wizards. Według źródeł dziennikarza, w ostatnich tygodniach szefowie Nets przeprowadzili serię dyskusji poświęconych sposobom na pozyskanie lidera Wizards w najbliższej przyszłości.

Jak zaznacza Bondy, na Brooklynie są świadomi, że jedyną realną opcją będzie dla nich transfer. Zważywszy na wynagrodzenie rzucającego obrońcy, a także jego ligowy status, Nowy Jork opuścić musiałoby kilku utalentowanych zawodników, na czele z Carisem LeVertem. Czy Nets będą na to gotowi?

A nawet jeśli tak, to czy Wizards będą w ogóle skłonni usiąść do rozmów? Ostatnimi czasy bowiem Beal regularnie zaznacza swoją chęć pozostania w stolicy, porównując się w tej kwestii do Damiana Lillarda:

„Jestem podobny do Damiana Lillarda w tym sensie, że zdobycie mistrzostwa znaczyłoby dla nas znacznie więcej w Portland, czy Waszyngtonie niż gdziekolwiek indziej.”

„Moją inspiracją są zawodnicy tacy jak Kobe, Dirk czy D-Wade, którzy latami grali w jednym miejscu. Marzę o tym, żeby Wizards zastrzegli mój numer pewnego dnia i nie  ukrywam, że ta wizja odegrała sporą rolę w podpisaniu przedłużenia.”

Oczywiście, takie deklaracje w NBA pojawiają się regularnie, lecz z dotrzymaniem słowa często bywa problem. Kluczem w tej sytuacji jak zwykle będą wyniki. Perspektywy Wizards na wygranie pierścienia są raczej znikome i to nawet gdyby John Wall wrócił do formy sprzed kontuzji. W tej sytuacji cierpliwość Beala może w końcu się wyczerpać, na co czekać zapewne będą Nets.

Tylko, czy aby na pewno trzecia supergwiazda jest im potrzebna? Wydaje się, że Beal dobrze uzupełniałby duet Durant/Irving (choć problemem z pewnością byłaby pierwsza linia obrony), lecz potencjalna cena na pewno będzie wysoka. Już raz, całkiem niedawno zresztą, usilna pogoń za gwiazdami im się nie opłaciła. Oby teraz nie stało się podobnie.

Źródło: Youtube.com/NBA on ESPN