Bradley Beal ma dosyć – zbliża się transfer?
Wczoraj Bradley Beal po raz trzeci w tym sezonie zdobył przynajmniej 40 punktów. Dokładnie 47, do czego dołożył 6 asyst i 4 zbiórki. Niestety, tak jak w dwóch wcześniejszych tego typu meczach, Wizards przegrali – Pelicans ograli stołeczny zespół 124:106. Washington legitymuje się więc najgorszym w lidze bilansem 3-11, a Bradley Beal jako osamotniony lider (Westbrook nie jest zdrowy) wygląda na wyraźnie sfrustrowanego:
Ujęcia ze sfrustrowanym Bradley’em Bealem szybko obiegły internet i stało się z nimi to, co zazwyczaj robi z rzeczami internet. Raz, że zostały memem; dwa, że zaczęto z nich wyciągać daleko idące wnioski. O swoją postawę Beal został zapytany nawet po meczu przez dziennikarza:
„Muszę być lepszy. Wy, media, rozdmuchacie wszystko – jak teraz. Jestem zdenerwowany przegrywaniem. Gdybym siedział ty uśmiechając się, śmiejąc, co wtedy powiedziałyby media? Jest ciężko. Chcemy wygrywać. Ja chcę wygrywać. Po to tutaj zostałem. Doszedłem do tego, że to jest miejsce, w którym mogę tego dokonać.”
Wizards są w potwornie ciężkiej sytuacji – w dużej mierze z powodu COVIDa. Cały zespół był przez dwa tygodnie odsunięty od gry z powodu protokołów bezpieczeństwa – u części zawodników zdiagnozowano po prostu obecność wirusa. Przez te kilkanaście dni wypadło im 6 meczów – terminarz jest w końcu bardzo napięty. Teraz, po dwóch tygodniach trzeba było wrócić. Z doświadczenia wiadomo, że nawet pierwszy mecz po trzech dniach odpoczynku jest statystycznie trudny, a co dopiero po dwóch tygodniach i to w sytuacji, kiedy spora część składu pozostaje jeszcze poza grą. Russell Westbrook, Thomas Bryant, Deni Avdija, Troy Brown, Ish Smith – to zawodnicy, z których nie mógł korzystać ostatnio trener Scott Brooks. No a umówmy się – nawet z nimi nie byłby to zespół, który byłby w stanie seriami wygrywać.
Bradley Beal został więc trochę sam – notuje fantastyczne 35,4 punktu, 5,3 zbiórki i 4,9 asysty – nie wynikają z tego jednak zwycięstwa. Niemal od początku sezonu na gorącym krześle znajduje się trener Brooks. Nie dziwi chyba fakt, że już teraz pojawiają się też głosy o możliwym transferze Beala. To znaczy – głosy pojawiały się już od bardzo dawna – teraz przybrały one na intensywności i stają się słyszalne głośno i wyraźnie. Są doniesienia, według których zespoły już szykują pakiety do wysłania do Waszyngtonu za ich lidera. Adrian Wojnarowski w podcaście The Jump powiedział, że nie ma w lidze drużyny, która nie chciałaby wyjąć Beala z Wizards. Oczywiście, nie każdy ma co oddać w zamian. W końcu żeby dostać Beala, trzeba jakoś wyrównać 28 milionów dolarów z jego kontraktu i nawet jeśli pozycja negocjacyjna Wizards jest słaba, musi to być coś wartościowego. Woj dalej wskazuje na to, że największe szanse mają zespoły jak Warriors i Nuggets, które mają do oddania wysokie picki (pick Warriors od Timberwolves), albo wartościowych młodych graczy (Michael Porter Jr. w Nuggets). W dyskusji padają też oczywiście nazwy Lakers i Clippers, jednak są wątpliwości co do tego, czy mają do oddania to, co najbardziej będzie interesować Wizards – perspektywy na przyszłość.
Nadzieją dla Washington Wizards na to, że Beala uda się zatrzymać, byłyby zwycięstwa – najlepiej w ilości hurtowej. O to będzie jednak niezwykle trudno. Przerwa COVIDowa, jaką zaliczył klub, może się bowiem zaraz zacząć odbijać czkawką. Te 6 opuszczonych spotkań trzeba odrobić – umowy telewizyjne są bezwzględne. Część z tych meczów będzie odrobiona jeszcze przed marcową przerwą – oznacza to, że napięty grafik będzie dla Wizards jeszcze bardziej napięty. W tej chwili – bez dodanych meczów do odrobienia – zostało im 20 meczów do marcowej przerwy. W tych 20 meczach aż 4 razy dojdzie do meczów back-to-back, a sytuacji typu 3 mecze w 4 dni (na które zżymano się w minionych latach, że są wyczerpujące) nie sposób nawet zliczyć. Do tego terminarza zostaną jeszcze dołożone dodatkowe mecze – osłabieni, zmęczeni Wizards zostaną więc dodatkowo zajechani. Uczciwiej byłoby pewnie odpuścić te mecze i policzyć na koniec procent zwycięstw, jak w zeszłym sezonie. A tak dostaniemy jeszcze częściej słabych Wizards i męczącego się Beala.