Booker był dziś NIE-DO-ZA-TRZY-MA-NIA! Suns ograli Nuggets, Embiid odebrał nagrodę MVP
Wieczór rozpoczął się uroczyście. Nagrodę MVP za sezon 2022/23 odbierał Joel Embiid i nie obyło się bez wzruszeń:
BOS – PHI – 114:102 [2-1]
DEN – PHX – 114:121 [2-1]
Niestety, do pełni szczęścia Joela Embiida zabrakło tylko zwycięstwa w meczu. Ten zakończył się na dobrą sprawę na prawie 2 minuty przed końcem, wraz z trafieniem tej trójki przez Jaysona Tatuma:
Embiid jako świeżo upieczony MVP rozegrał dobry mecz – znacznie lepszy, niż ten pierwszy, w którym wrócił po kontuzji. Widać, że rdza trochę odpadła, a JoJo uzbierał 30 punktów, 13 zbiórek i 4 bloki. Highlightem z jego występu stała się jednak niestety sytuacja, w której upadając nadepnął na głowę Granta Williamsa.
Widziałem już krążącą po interencie wersję nagrania uciętą tak, by wyglądało, jakby było to specjalne nadepnięcie na głowę rywala. W przeciwieństwie do podobnych wyczynów Dramonda Greena, tu można zrzucić jednak winę na nieszczęśliwy splot zdarzeń. Panowie chwilę później zamienili zresztą słowo – Embiidowi było przykro, a Williams nie miał żalu:
Dobry mecz Embiida niestety nie wystarczył. Niezbyt skuteczny James Harden (3/14) znów skupił się na rozgrywaniu (16 punktów, 11 asyst) i zabrakło drugiej/trzeciej opcji w ataku. Tobias Harris oddał tylko 6 rzutów, Maxey trafił z kolei 25% swoich prób.
Słabo trafiali też liderzy Celtics – Tatum i Brown w sumie trafili tylko 3/15 za trzy. To tyczy się jednak tylko rzutów z dystansu. Boston jednak w sumie oddał aż 45 trójek i na szczęście reszta była nieco skuteczniejsza. Na czele z Alem Horfordem, który w ostatnim meczu zawiódł strzelecko, a tym razem dał 5/7:
Celtics mieli więcej ofensywnych opcji. Oprócz tych kilku zawodników, którzy zdobyli kilkunastu punktów, liderów było dwóch. Znów dobry mecz zagrał Jaylen Brown, notując 23 punkty, 7 zbiórek i 5 asyst. Przede wszystkim jednak po fatalnym indywidualnie występie podniósł się Jayson Tatum, tym razem zdobywając 27 punktów, 10 zbiórek i 5 asyst:
Plakat z Kevinem Durantem? Cenna pamiątka na lata, panie Michael Porter Jr.:
Seria Suns z Nuggets przeniosła się do Phoenix, co dało chyba nowa energię ekipie ze stanu Arizona. Ciekawe, bo przecież Nuggets znów nie udało się tak naprawdę zatrzymać. Jokic i Murray zdobyli po 30 punktów, Porter Jr. trafił 6/10 za trzy…
Suns jednak nie dało się zatrzymać 'bardziej’.
Pisałem o tym od początku. Suns mają króki skład i mało opcji, więc ich jedyną nadzieją będą świetne występy od Bookera i Duranta. Dostali je tym razem. Zwłaszcza od Devina Bookera, który zdobył 47 punktów, trafiając szalone wręcz 20/25 z gry. Do tego dorzucił 6 zbiórek i 9 asyst. Piłkę stracił tylko 3 razy. Nie-do-za-trzy-ma-nia:
Dla Devina Bookera to już czwarty w karierze mecz playoffowy na przynajmniej 45 punktów. W całej historii Suns, nie licząc Bookera, mieliśmy w sumie tylko 4 takie występy: dwukrotnie Charles Barkley (1994 i 1995), Kevin Johnson (1995) i Steve Nash (2005).
Do gry stawił się też Kevin Durant, także ze świetnym występem, który może jednak umykać u boku Bookera. Trafił skromniejsze 12/31 z gry, natomiast wymusił aż 16 rzutów wolnych, zdobywając 39 punktów, 9 zbiórek i 8 asyst:
Poza tym duetem Suns wypadli… Kiepsko. Terrence Ross miał być nadzieją na 'trzecią opcję’, a trafił 2 rzuty w 14 minut. Cameron Payne wskoczył do pierwszej piątki za Chrisa Paula i zagrał zaledwie solidnie, na 7 zbiórek i 6 asyst. Deandre Ayton znów wyglądał słabo. Trafił 2/6 z gry i na parkiecie spędził tylko 25 minut. Trener Williams wolał grać Jockiem Landalem, który z ławki grał 22 minuty. Poirytowany trener Williams wprowadził Landale’a za Aytona na przykłąd po tej akcji, w której Ayton nie potrafił wygrać zbiórki z o głowę niższym Murray’em:
Nuggets to dobra drużyna, która wbrew brakom w talencie defensywnym, solidnie spisuje się także po tej stronie parkietu. Nie jest to jednak drużyna, która ma odpowiedź na taki dzień Devina Bookera. Nie pomógł mecz na 32 punkty Jamala Murray’a, ani też potężne triple-double Nikoli Jokicia, ktory uzbierał 30 punktów, 17 zbiórek i 17 asyst: