Artur Gronek: W mojej pracy brakuje „kropki nad i” [WYWIAD]

Artur Gronek: W mojej pracy brakuje „kropki nad i” [WYWIAD]

Artur Gronek: W mojej pracy brakuje „kropki nad i” [WYWIAD]
Artur Gronek / foto: Bartek Muller

Ja – jako trener – mam wiele do udowodnienia. Na koniec dnia nikogo nie interesuje to, ile i jak ja pracuję i jaką mam wiedzę. Liczy się tylko wynik. Praca w Arce to duża odpowiedzialność. Nie ukrywam, że chciałbym wrócić do sukcesów z I roku mojej pracy w PLK – mówi nam Artur Gronek, nowy trener Krajowej Grupy Spożywczej Arki Gdynia.

Karol Wasiek: Tuż po zakończeniu ostatniego sezonu deklarował pan chęć pozostania na kolejny rok w Lublinie. “Chciałbym dalej w Starcie pracować, ale nie wszystko jest zależne ode mnie” – mówił w rozmowie z mediami. Był ważny kontrakt na kolejny rok, ale ostatecznie Artura Gronka w Starcie nie ma. Dlaczego? Jakie są kulisy?

Artur Gronek, nowy trener Krajowej Grupy Spożywczej Arki Gdynia: Warto podkreślić, że kontrakt – w kontekście kolejnego roku – był opcjonalny. Wiadomo że były postawione cele, które miały być zrealizowane. Co prawda nie były one zapisane w umowie, ale ze względu na potencjał zespołu i na to jak wyglądała nasza gra, to przyjęło się mówić, że “celem Startu są play-off”. To oczywiście zrozumiałe i ja nie miałem z tym żadnego problemu. Sam też sobie nakładałem presję, by znaleźć się w tych play-off.

Tej “ósemki” nie udało się jednak finalnie osiągnąć, więc wspólnie ustaliliśmy, że nie będziemy kontynuowali naszej współpracy. Rozstaliśmy się w zgodzie. To była bardzo profesjonalna rozmowa. Nikt do nikogo nie miał pretensji.

Osoby, z którymi współpracowałem, czyli Marcin Woźniak i zawodnicy, którzy pojawili się w Starcie, też pożegnali się z Lublinem. Zostali tylko Jakub Karolak i Michał Krasuski. Reszta poszła w swoją stronę.

Wyjechał pan z Lublina z dużym poczuciem niedosytu?

Tak. Jak najbardziej. Przez… 29 kolejek byliśmy w pierwszej “ósemce” i tym samym zrealizowalibyśmy cel, którymi sobie sami – w zespole – postawiliśmy. Każdy w sztabie i w drużynie o tym mówił i marzył, dlatego wszyscy jesteśmy rozczarowani i mamy ogromne poczucie niedosytu.

Czy z perspektywy czasu jest pan w stanie powiedzieć, dlaczego nie udało się awansować do fazy play-off? Mówi się, że za bardzo pan zaufał graczom zagranicznym, tym samym ograniczając poczynania polskich zawodników. Jak się pan do tego odniesie?

Myślę, że zabrakło determinacji i nieustannego wysiłku w celu osiągnięcia wyniku. Mam tu na myśli nie odpuszczanie w żadnym momencie meczu, dlatego że zabrakło bardzo niewiele. Rozegraliśmy 30 spotkań, mieliśmy 2668 posiadań i zdobyliśmy 2674 pkt, a od celu dzieliły nas cztery punkty, czyli przy odrobinie szczęścia jednego posiadania.

Nie uważam, że zbyt mocno zaufałem zagranicznym graczom, ponieważ dzięki swoim umiejętnościom to oni stanowili o sile naszego zespołu.

Długo nie był pan bez pracy, bo opcja z Gdyni dość szybko się pojawiła. Jak do tego doszło?

Prawda jest taka, że gdybym dalej był w Lublinie, to z pewnością nie pojawiłaby się opcja z Gdyni, za co bardzo chciałbym podziękować władzom klubu. Jestem wdzięczny, że mogliśmy się spotkać i porozmawiać na temat wspólnej przyszłości. Później też miałem spotkanie z prezesem Wołoszynem. Omawialiśmy kwestie sportowe i inne szczegóły naszej współpracy.

Jak ma wyglądać nowa Arka Gdynia?

Chcemy opierać grę na polskich zawodników. Tak mała liczba obcokrajowców (3) nie jest dziełem przypadku. Wspólnie podjęliśmy decyzję, że idziemy w tę stronę. Udało nam się pozyskać jakościowych graczy, którzy są bądź aspirują do gry w reprezentacji Polski. Uważam, że każdy z nich ma coś do udowodnienia w ORLEN Basket Lidze. Ja – jako trener – też mam wiele do udowodnienia.

Założenie jest takie, by polscy gracze: tacy jak Garbacz, Kolenda, Kamiński czy Szymkiewicz pokazali wszystkim, że nie są wcale gorsi od obcokrajowców w innych klubach. Muszą pamiętać, że właśnie na ich barkach będzie leżał ciężar odpowiedzialności za punkty i wyniki. Z jednej strony dostaną role, ale za tym też idą duże oczekiwania. Mam nadzieję, że zawodnicy udźwigną tę presję.

Mamy też dwóch młodych reprezentantów Polski: Szumerta i Ćwika. Ich obecność w naszym składzie bardzo mnie cieszy. To gracze z dużym potencjałem i bardzo liczę na to, że obaj będą chcieli się pokazać z jak najlepszej strony w ORLEN Basket Lidze.

“Ja – jako trener – też mam wiele do udowodnienia w PLK”. Proszę rozwinąć ten wątek. Co ma do udowodnienia trener Artur Gronek?

Uważam, że brakuje mi takiej “kropki nad i” w pracy, w którą wkładam każdego dnia. Bo prawda jest taka, że na koniec dnia nikogo nie interesuje to, ile i jak ja pracuję i jaką mam wiedzę. Liczy się tylko wynik. Taki jest sport i trzeba to zaakceptować.

O Arturze Gronku można usłyszeć: jest wiedza, przygotowanie merytoryczne, mocny trening, ale brakuje wyników w ostatnim czasie. Pan się zgadza z takim podejściem do sprawy?

Tak. Z jednej strony można powiedzieć, że brakuje tych wyników, to fakt, a z drugiej strony w ostatnim sezonie byliśmy kilka punktów od fazy play-off. I sam się zastanawiam, czy jeśli brakuje ci 3-5 punktów, to nie wiem czy jest to kwestia czy się umie czy nie. To chyba bardziej kwestia szczęścia, czyż nie? Ten play-off by postawił pewną “kropkę nad i”, że oprócz wiedzy, treningu, podejścia i relacji jest także wynik. 
Ja do pracy w Arce nie podchodzę na zasadzie szansy. Nie jest już bowiem pierwszy sezon w PLK. Praca w Gdyni to duża odpowiedzialność.

Nie ukrywam, że chciałbym wrócić do sukcesów z I roku mojej pracy w PLK. Wtedy zdobyłem mistrzostwo i Puchar Polski. To był wspaniały okres w karierze trenerskiej. To był super wynik, który dał mi kopa motywacyjnego. Czułem ogromną frajdę. Ja teraz sam na siebie narzucam presję, by powrócić do takich momentów i osiągnięć.

Co będzie pan chciał – w porównaniu do ostatniego sezonu – poprawić, by w końcu osiągnąć te upragnione play-off?

Zmian będzie bardzo dużo. Na pewno będziemy pracowali ciężej niż w Lublinie. Wierzę w to, że lepiej mieć cierpienie w przygotowaniach niż później się rozczarować.

Poprawimy intensywność grania ze względu na większe możliwości rotacji i szerokość składu. Mamy w Arce graczy bardziej fizycznych, którzy są chętni do pracy i rywalizacji. Takim wzorem dla innych powinien być Adam Hrycaniuk. To dla mnie wzór jako koszykarz i osoba, która pracuje na wysokim poziomie.

Chcę, by ten nasz zespół wyglądał jak Adam Hrycaniuk!

Chcemy stale się dla Was rozwijać i dostarczać coraz lepszych, atrakcyjniejszych treści. Rejestrując się u bukmachera Superbet z kodem ZKRAINYNBA wspierasz nas i pomagasz rozwijać nasz portal. Dziękujemy!

+18 tylko dla osób pełnoletnich, pamiętaj że hazard uzależnia, graj legalnie i odpowiedzialnie.

W Arce jedną z czołowych postaci będzie Jabril Durham. Czy mógłby pan powiedzieć, co ma takiego w sobie amerykański rozgrywający, że ponownie podjął pan z nim współpracę?

Dla mnie rozgrywający jest bardzo istotny w zespole, to takie przedłużenie myśli trenerskiej, ale nie tylko na boisku podczas meczów, ale także podczas do treningów. Nie ukrywam, że mi się z Jabrilem bardzo dobrze współpracowało w Lublinie pod wieloma względami. To gracz na bardzo wysokim poziomie. Nie dziwi mnie fakt, że wiele klubów w PLK zabiegało o niego przed tym sezonem. To profesjonalista, który nigdy nie odpuszcza i ma ogromny głód wygrywania, dlatego nasza współpraca przebiegała bez zarzutów. Powiedziałbym, że była na bardzo wysokim poziomie.