Arkadiusz Miłoszewski: Czuję ogromną presję

Arkadiusz Miłoszewski: Czuję ogromną presję

Arkadiusz Miłoszewski: Czuję ogromną presję
Arkadiusz Miłoszewski / foto: Wojciech Figurski

– Chcę dać szansę Polakom. Wiem, że wiąże się to z ryzykiem, ale chcę w nich zainwestować. Sezon zaczniemy z pięcioma obcokrajowcami. Ci, którzy myślą, że Zastal będzie walczył o coś wielkiego, bo pozyskał Mazurczaka i Miłoszewskiego, są w błędzie. Chcemy budować Zastal na lata – Arkadiusz Miłoszewski, nowy trener ORLEN Zastalu Zielona Góra.

Karol Wasiek: Trudno było się do pana dodzwonić w wakacje…

Arkadiusz Miłoszewski, nowy trener ORLEN Zastalu Zielona Góra: Tak, to prawda. Chciałem mieć trochę spokoju po tej słynnej konferencji prasowej, podczas której ogłoszono mój powrót i transfer Andrzeja Mazurczaka. Po niej zrobiłem się nieco głośno, niektórzy w Szczecinie się obrazili, bo mocno wychwalałem Zieloną Górę. Dlatego dałem sobie spokój z wywiadami na dłuższy czas. Mogę zdradzić, że pan Jacek Białogłowy też próbował się do mnie dodzwonić, ale odrzucałem połączenia. Takie wyciszenie dobrze mi zrobiło.

Powiem panu więcej – ja – jako człowiek – potrzebowałem odpoczynku w wakacje. Także od koszykówki. We wcześniejszych latach łączyłem pracę w klubie i w kadrach narodowych. To nawet trener Tabak mówił, że w pewnym momencie nie wytrzymał i potrzebuje odpoczynku.

Jeszcze jeden wątek w tej całej układance jest bardzo istotny. Wątek rodzinny. Ja w Szczecinie byłem sam i ten kontakt z rodziną był na odległość. To nie było łatwe. Teraz mogłem spędzić dużo czasu z żoną i z dziećmi. To super uczucie.

Co ma takiego w sobie Andrzej Mazurczak, że tak mocno pan w niego wierzy?

Z kilku względów. Oczywiście najważniejsza jest kwestia sportowa. Chyba co do tego wszyscy się zgadzamy, że Andrzej jest wybitnym rozgrywającym w realiach PLK. Wiem, że są niektórzy, którzy mocno zastanawiają się nad tym, czy utrzyma poziom po ciężkim urazie. Ja w niego wierzę i jestem przekonany, że sobie poradzi i znów będzie zachwycał koszykarską Polskę. Na treningach i w trakcie sparingów wygląda coraz lepiej. Nie widać śladu po kontuzji.

Jest jeszcze jedna kwestia. Uważałem, że jego sprawa w Szczecinie została źle rozegrana. Klub oczywiście wywiązał się ze swoich zobowiązań bez zarzutu (operacja, rehabilitacja), ale moim zdaniem zabrakło przedłużenia umowy z zawodnikiem od razu po kontuzji. To byłby dobry sygnał – taki wyraz wdzięczności za to, co gracz zrobił do tej pory dla klubu. Wyszło jak wyszło. Teraz obaj jesteśmy w Zielonej Górze i cieszę się, że będziemy dalej współpracować.

Dlaczego Zastal ma tak małą liczbę zawodników zagranicznych? Przepis o obowiązkowym graniu 1PL na parkiecie się zmienił, rynek się otworzył, a pan ma najmniejszą liczbę obcokrajowców w lidze.

Mój pierwotny plan zakładał posiadanie czterech graczy zagranicznych. Choć warto tu dodać, że Andy’ego poniekąd traktowałem jako obcokrajowca. Chcę zobaczyć, jak on będzie funkcjonował w tym sezonie i czy ewentualnie będzie potrzebował wsparcia na pozycji nr 1.

Na dniach dołączą do nas kolejni obcokrajowcy (przy. red. Petar Rakicević już przyjechał). Wiem, że jest już trochę późno, ale z różnych względów nie udało nam się ich wcześniej pozyskać. Jeden, o którym pan nawet pisał, zakończył karierę. Drugi też był dogadany, miał przyjechać, ale finalnie nie dotarł do Zielonej Góry. Nie będę z tego powodu narzekał. Byłem świadomy, że tak to może wyglądać.

Powiem panu wprost: ja chcę dać szansę Polakom: Kubie Szumertowi, Filipowi Matczakowi, Marcinowi Woronieckiemu, Michałowi Sitnikowi i Krzysztofowi Sulimie. Wiem, że wiąże się to z ryzykiem, ale chcę w nich zainwestować. Zobaczę, czy mi się opłaci.

O Szumercie mówi się, że to wielki talent, ale jak na razie nie pokazał tego na parkietach PLK.

Obiecałem mu, że biorę go z Gdyni, by tutaj grał i zafunkcjonował w większym wymiarze czasowym. Dlatego też na tę pozycję nie wziąłem zawodnika, który byłby zbyt dominujący. Wierzę w Kubę Szumerta i w jego umiejętności. Uważam, że on jest przyszłością polskiej koszykówki.

Jaki jest status debiutanta Jayvona Maughmera? Pytam, bo ostatnio mówił pan, że jest nieco rozczarowany jego postawą.

Tak, to prawda, ale weźmy pod uwagę fakt, że to są sparingi. To jest rookie, który dopiero uczy się grania w warunkach europejskiej koszykówki, która mocno różni się od tego, co obowiązuje na co dzień w NCAA. Miał też problemy ze zdrowiem, chorował, co też wpłynęło na jakość w procesie treningowym.

Na pewno nie jest tak, że postawiłem na nim krzyżyk i nie biorę go pod uwagę w kontekście sezonu 2025/2026. Choć nie będę ukrywał, że – kontraktując go do drużyny – spodziewałem się czegoś innego. Powtórzę: ma szansę pokazać się i udowodnić swoją przydatność do zespołu.

Wracając jeszcze do pytania o liczbę obcokrajowców. Myślę, że Zastal przystąpi do rozgrywek z pięcioma graczami zagranicznymi. Nie ma w tym momencie żadnego tematu, by ta liczba wzrosła do sześciu.

Czy Walter Hodge to nadal otwarty temat?

Tak. Jesteśmy z nim w stałym kontakcie. Walter podpisał krótkoterminową umowę w Meksyku. Mogę zdradzić, że on nas pytał, czy może na taki ruch się zdecydować. Na początku października będzie wolnym graczem i wtedy podejmie decyzję, w którą stronę pójdzie. Zresztą sporo graczy z tamtego regionu jest teraz oferowanych do PLK.

Walter jest otwarty na grę w Zastalu, my też jesteśmy otwarci. Ma swoje lata, ale wiemy, czego możemy się spodziewać. Wrócimy do tej sprawy za 2-3 tygodnie.

Jak przebiegał proces konstruowania składu Zastalu na sezon 2025/2026? Czy to był trudny proces?

Na pewno wyglądało to inaczej niż w Kingu Szczecin. Nie jest to łatwy proces ze względu na ograniczenia finansowe. Nie mogliśmy sobie pozwolić na niektórych graczy, choć widziałem wpisy ludzi, że jesteśmy krezusem na rynku. To kompletna bzdura.

Niektórzy agenci, zawodnicy pytali mnie o przeszłość i wcześniejsze zawirowania wokół klubu. Wszystkim tłumaczyłem, że klub wyszedł na prostą i rozliczył się z graczami za poprzedni sezon. “To nowe otwarcie, będzie tylko lepiej” – powtarzam.

Podjąłem ryzyko w niektórych aspektach. Mam swoje obawy, ale z drugiej strony wracam pamięcią do czasów, gdy po raz pierwszy budowałem skład w Kingu Szczecin. Wtedy też miałem obawy i to duże. Phil Fayne dojechał do nas bardzo późno. Bryce Brown dołączył w trakcie rozgrywek. Wszyscy pamiętamy, że jego początki były bardzo trudne. Szukam tej analogii i widzę sporo podobieństw.

Jedno mogę obiecać: na pewno nie będzie takiej rewolucji jak w poprzednim sezonie w Zielonej Górze. Było mnóstwo obcokrajowców. Cały czas coś się działo. Teraz chcę tego uniknąć.

Czy to jest pana autorski pomysł na skład? Korzystał pan z pomocy Mihailo Uvalina?

Tak, to mój autorski skład. Działałem sam na rynku transferowym.

Phil Fayne był w mistrzowskim Kingu, teraz znów będziecie razem współpracować. Czy to prawda, że już rok temu mógł wrócić do Polski?

Tak. Były takie rozmowy. Natomiast postawiliśmy na innego zawodnika – Chada Browna. Teraz znów wróciliśmy do tematu. Cieszę się, że udało się go podpisać.

Szkoda, bo już w pierwszym tygodniu złapał kontuzję. Naciągnął pachwinę i był poza grą przez dwa tygodnie. Teraz ma zaległości, co widać w trakcie meczów. Cieszy mnie fakt, że przyszedł i powiedział: “trenerze, bierzemy się za robotę, czas na dodatkowe treningi”.

Phil jest pozytywny, dalej rozpiera go energia. Mówi, że tęsknił za mną i za moimi analizami wideo (śmiech).

Jak wyglądała pana rozmowa z Filipem Matczakiem na temat współpracy w Zastalu Zielona Góra? Pytam, bo narosło wiele legend na temat waszego konfliktu. Jak się pan do tego odniesie?

Widzę pewną analogię. Czy w tej sytuacji widzi pan podobieństwo do tego, co widzieliśmy w kadrze Polski?

Tak. Relacja Igor Milicić – Kamil Łączyński.

Dokładnie tak. Tyle tylko, że ja z Filipem wcześniej rozmawiałem. Sporadycznie, ale mieliśmy kontakt, podawaliśmy sobie ręce. Przed podpisaniem kontraktu szczerze sobie pogadaliśmy, wszystko sobie wyjaśniliśmy. Zostawiliśmy to za sobą i idziemy do przodu. Jest wzajemny szacunek. Filip super trenuje, daje dużo energii i doświadczenia i myślę, że będzie ważną postacią tego zespołu. Filip jest zielonogórzaninem, jest tu lubiany i szanowany.

Jak się pan czuje w roli pierwszego trenera Zastalu Zielona Góra?

Czuję ogromną presję. Wszyscy sobie wyobrażają, że Zastal wróci do walki o wielkie cele, bo klub latem pozyskał Mazurczaka i podpisał Miłoszewskiego. Przestrzegam przed takim myśleniem. Na pewno tak nie będzie. Chcemy spróbować zrobić coś więcej, niż w tamtym roku, czyli powalczyć o udział w fazie play-off. Na to jestem umówiony z władzami klubu. Wspólnie sobie powiedzieliśmy, że mamy budować Zastal na lata.

Moim celem jest to, by zespół grał dobrze i dawał radość kibicom. Czuję, że są duże oczekiwania względem mnie i zespołu. Wiemy, że w życiu różnie bywa. Mam nadzieję, że kibice będą cierpliwi i będą wierzyć w proces.

Jest – tak jak powiedziałem wcześniej – sporo znaków zapytania, stąd ta moja niepewność, ale wierzę, że wspólnie z kibicami osiągniemy założone cele.

Czy Zastal Zielona Góra będzie w TOP6 po rundzie zasadniczej?
156 użytkowników już oddało swój głos Ankieta
  • Tak
  • Nie
  • Tak
    64 głosów
  • Nie
    92 głosów
Wczytywanie…