Arka Gdynia – męskie rozmowy i joker w talii
– Courtney Ramey musi ciągnąć ten zespół. Wiem, że jest po raz pierwszy w karierze w takiej sytuacji, gdy ciąży na nim bardzo duża odpowiedzialność, ale wierzę w niego i w jego umiejętności – mówi Mantas Cesnauskis, trener AMW Arki Gdynia.
Mantas Cesnauskis w 46. Derbach Trójmiasta wykazał się dużym kunsztem trenerskim. W kluczowym momencie meczu zaufał zawodnikowi, który na swoim koncie miał… 0 punktów. To Courtney Ramey, jeden z najdroższych zawodników w zespole.
Amerykanin, który po meczu z Dzikami był krytykowany za swoją pasywność w grze, udowodnił, że warto było zachować cierpliwość. Koszykarz odwdzięczył się trenerowi za zaufanie, zdobywając… 12 ostatnich punktów dla gdyńskiego zespołu. To on wymusił przewinienie Jakuba Schenka na 0.8 sekundy przed końcową syreną.
– Wierzę w niego i cały czas mu to mówię. On musi ciągnąć ten zespół. Wiem, że jest po raz pierwszy w karierze w takiej sytuacji, gdy ciąży na nim bardzo duża odpowiedzialność. Miałem bardzo udane dwa pierwsze mecze, a później trochę zgasł. Wierzymy w niego i cały czas z nim pracujemy nad wieloma elementami – mówi nam Mantas Cesnauskis.
-
Tak
-
Nie
-
Tak57 głosów
-
Nie22 głosów
– Uważam, że to jest zawodnik, który może decydować o wyniku meczu w samej końcówce. Wierzyłem w niego, nawet gdy grał słabe zawody. W czwartej kwarcie pokazał, że możemy na niego liczyć. Decyzja o przekazaniu mu piłki okazała się skuteczna. Courtney poprowadził nas do zwycięstwa – komentuje.
Ramey do Gdyni trafił po sezonie spędzonym w PGE Starcie Lublin. Tam spisywał się bardzo dobrze w roli zadaniowca, który był w cieniu gwiazd: Lecomte’a, Browna czy De Lattibeaudiere’a. Latem podpisał umowę za dużo większe pieniądze, by być jedną z gwiazd gdyńskiego zespołu. W Arce mają względem niego duże oczekiwania, dlatego słowa krytyki po dwóch ostatnich słabych meczach nie mogły dziwić.

Trener AMW Arki nie ukrywa, że po porażce z Dzikami w słabym stylu odbyły się męskie rozmowy w gdyńskiej szatni, a także podczas wideo-meetingów. Mantas Cesnauskis zwracał uwagę na to, że zawodnicy nie mogą tak szybko zwieszać głów, gdy wynik i gra nie idą po myśli zespołu. Cały czas muszą trzymać się założonego planu przedmeczowego. Tak było w derbowym starciu, nawet gdy sopocianie odskoczyli na dziewięć punktów przewagi.
– Były męskie rozmowy i jak widać: one przyniosły efekt. Zawodnicy wyszli z lepszą energią i pokazali inną twarz. W trudnych momentach nie spuścili głów. Cały czas wierzyli w zwycięstwo. Widziałem ten ogień w oczach i to mi się bardzo podobało – podkreśla Mantas Cesnauskis.
AMW z bilansem 4:2 jest w górnej części tabeli ORLEN Basket Ligi. W niedzielę gdynianie zagrają z Górnikiem Wałbrzych.