Anwil w najgorszej wersji. Selcuk Ernak: Przepraszam kibiców

– Ponad tysiąc fanów przyjechało z Włocławka nas wspierać i nie stanęliśmy na wysokości zadania. Chciałbym im podziękować za wsparcie, a jednocześnie przeprosić za naszą postawę. Taki występ nie powinien mieć miejsca – mówi Selcuk Ernak, trener Anwilu Włocławek.
Tak słabo grającego Anwilu Włocławek nie widzieliśmy jeszcze w tym sezonie. Lider ORLEN Basket Ligi, który w fazie zasadniczej poniósł sześć porażek, po raz pierwszy w obecnych rozgrywkach stracił w meczu 100 i więcej punktów. Arriva Polski Cukier zdobył 105 pkt, trafiając aż 15 z 31 rzutów z dystansu. To była kapitalna odpowiedź ze strony torunian, którzy w niedawnym meczu przegrali różnicą aż 31 punktów.
– Spodziewaliśmy się tego, że Twarde Pierniki pokażą charakter i zagrają znacznie lepiej niż w ostatnim spotkaniu. To są play-off i trzeba się spodziewać tego, że każdy mecz to odrębna historia. Przegraliśmy, ale w środę przyjdziemy do hali z większą motywacją. Na pewno będziemy chcieli odpowiedzieć – mówi Luke Petrasek.
Trener Selcuk Ernak nie ukrywa, że włocławscy kibice, których było ponad tysiąc w Toruniu, nie zasłużyli na taki występ ze strony swojej drużyny.
– Ponad tysiąc fanów przyjechało z Włocławka nas wspierać i nie stanęliśmy na wysokości zadania. Chciałbym im podziękować za wsparcie, a jednocześnie przeprosić za naszą postawę. Taki występ nie powinien mieć miejsca – podkreśla.
Turek po meczu był bardzo niezadowolony z postawy swoich zawodników. W trakcie konferencji prasowej wytknął im sporo błędów w defensywie, narzekając na brak odpowiedniego zaangażowania po bronionej stronie parkietu.
– Słyszałem takie opinie, że w tych dwóch pierwszych wygraliśmy, bo graliśmy dobrze w ataku. Nie zgodzę się z tym. Wygraliśmy, bo byliśmy bardzo twardzi w obronie, a atak wyszedł z tej defensywy. W tym trzecim spotkaniu tego zabrakło. Nie było determinacji, walki i zaangażowania. Pozwoliliśmy rywalom na zdobycie aż 105 punktów – zaznacza trener Anwilu Włocławek.

Goście z Kujaw nie byli w stanie zatrzymać Bensona i Ertela, którzy łącznie zdobyli 50 punktów. Na dodatek włocławianie popełnili aż 17 strat (sam Nelson miał ich aż… osiem).
– Nie kontrolowaliśmy wydarzeń na parkiecie, popełniając aż 17 strat. To wynik nie do zaakceptowania. W pierwszej połowie po prostu traciliśmy piłki, a po przerwie te straty wynikały z większego nacisku ze strony torunian, którym podaliśmy pomocną dłoń. To mocny rywal, którego nie można lekceważyć – podkreśla Selcuk Ernak.
Warto też dodać, że organizacja gry Anwilu posypała się w momencie zejścia z parkietu Kamila Łączyńskiego. Było to w połowie trzeciej kwarty. Kapitan włocławian zgłosił uraz mięśniowy i nie był w stanie kontynuować gry.
– Nie wiadomo, czy Kamil zagra w kolejnym spotkaniu. We wtorek przejdzie badania, które pokażą, jak groźny jest to uraz. Czekamy na konkretne informacje. To bardzo ważny zawodnik dla naszego zespołu. Pokazał to na przestrzeni całego sezonu – przyznaje Turek.
Jeśli Łączyński nie będzie w stanie zagrać w środę, do składu ma wrócić PJ Pipes, by pomóc drużynie w organizacji gry. Selcuk Ernak mocno bierze pod uwagę jego powrót (Anwil ma do dyspozycji siedmiu obcokrajowców).
-
Tak
-
Nie
-
Tak114 głosów
-
Nie17 głosów