Anwil po Kingu – „durne rzeczy” i przeprosiny Słupińskiego
– Podczas spotkania z PAOK-iem popchnąłem Dawida Słupińskiego. Takie zachowanie – mimo dużych emocji na boisku – nie powinno mieć miejsca. Po spotkaniu – w obecności innych zawodników – przeprosiłem za tę sytuację. Teraz jeszcze raz chciałbym – w obecności państwa – publicznie przeprosić Dawida – mówi Grzegorz Kożan, trener Anwilu Włocławek.
Chodzi o sytuację, która miała miejsce podczas meczu Anwilu Włocławek z PAOK-iem Saloniki w FIBA Europe Cup. Sędziowie nie dostrzegli, że Grecy w pewnym momencie grali… szóstką zawodników na parkiecie. Wyłapała to ławka Anwilu. Sztab trenerski i zawodnicy zaczęli domagać się przerwania gry i ukarania rywali faulem technicznym. Ostatecznie „technik” powędrował… w stronę Dawida Słupińskiego, który dyskutował z jednym z arbitrów. Ta decyzja wywołała dużą złość Grzegorza Kożana, który nie wytrzymał i popchnął koszykarza. Po spotkaniu z Kingiem szkoleniowiec Anwilu odniósł się do tej sytuacji, która była szeroko komentowana w całej Europie.
– Chciałbym wrócić do sytuacji w meczu z PAOK-iem Saloniki. Podczas tego spotkania popchnąłem Dawida Słupińskiego. Takie zachowanie – mimo dużych emocji na boisku – z mojej strony nie powinno mieć miejsca. Po spotkaniu – w obecności innych zawodników – przeprosiłem za tę sytuację. Teraz jeszcze raz chciałbym – w obecności państwa – publicznie przeprosić Dawida – powiedział Grzegorz Kożan na konferencji prasowej.
Anwil tego ostatniego tygodnia nie zaliczy do udanych. Włocławianie najpierw przegrali po dogrywce z PAOK-iem, a w niedzielę okazali się słabsi od Kinga Szczecin (92:94). Oba mecze rozegrano w Hali Mistrzów.
Dlaczego nie wyszło z Kingiem? Znów Anwil przegrał walką na deskach (33:41), na dodatek zaliczył tylko 15 asyst przy 24 rywali. Takie obrazki nie pojawiają się po raz pierwszy w tym sezonie.
– Najważniejszym problemem była nasza energia. Mieliśmy fragmenty rewelacyjne, dobrze zaczęliśmy, ale nie potrafiliśmy tego przekuć na punkty. Zabrakło nam odpowiedniego ustawienia zawodników w ataku, dlatego mieliśmy tak mało asyst. Finalnie zakończyliśmy mecz z 92 punktami, co oznacza, że ofensywnie nie było aż tak źle. Gorzej było po bronionej stronie parkietu. Tu był za duży rollercoaster – raz dobrze, raz źle. To boli, że King w dwóch kwartach zdobył 60 punktów. Niestety nie dotrzymaliśmy także skautingu – w samej końcówce otworzyliśmy lewą penetrację Novakowi, a te punkty mogły zadecydować o wyniku meczu. W trakcie spotkań robimy “durne rzeczy”, które niestety sporo nas kosztują. Nie realizujemy założeń, które przygotowujemy przed meczem – zaznaczył Grzegorz Kożan.
Anwil miał akcję na doprowadzenie do dogrywki bądź zwycięstwo, ale Isaiah Mucius kompletnie pogubił się w ostatnim posiadaniu. Kozłował bez większego pomysłu i oddał finalnie rzut z kompletnie nieprzygotowanej pozycji (nawet nie dorzucił do obręczy).
– Nie nazwałbym tej ostatniej akcji “winą”. Nie mieliśmy time-outu i nie mogliśmy przygotować konkretnej akcji na to posiadanie. Isaiah Mucius jest graczem wysokim, który potrafi trafić rzut sprzed rywala, a także wymusić przewinienie. W czwartej kwarcie wyglądał najlepiej na naszych izolacjach, dlatego ten wybór gracza wcale nie był zły. Być może zabrakło odpowiedniej agresji ze strony Muciusa, by zaatakować i sprawdzić, jak zareaguje obrona rywali. Nie była ta akcja rozegrana w rewelacyjnym tempie, dlatego gracz musiał zdecydować się na taki rzut – przyznał trener Anwilu Włocławek.
Włocławscy kibice zaczynają wypowiadać się w coraz mocniejszych słowach na temat gry i wyników zespołu, które na początku tego sezonu są dużo poniżej oczekiwań. Anwil w PLK wygrał 2 z 4 meczów, a w FIBA Europe Cup przegrał oba spotkania. Następne spotkanie włocławianie zagrają w środę. Rywalem będzie Trepca (wyjazd – FEC).
-
Tak
-
Nie
-
Tak88 głosów
-
Nie93 głosów