Aigars Skele: Stali życzę jak najlepiej. Celem była gra w lepszej lidze
Mój agent wspominał mi o rozmowach z polskimi klubami, ale nie byłem tym zainteresowany, bo zależało mi na grze w mocniejszej lidze. Do Rostocku trafiłem głównie ze względu na osobę trenera Frasunkiewicza – mówi Aigars Skele.
Rostock Seawolves to nowy pracodawca Aigarsa Skele, który w dwóch ostatnich latach był gwiazdą ORLEN Basket Ligi. Jego agent latem prowadził rozmowy z kilkoma klubami. Łotysz miał na stole trzy konkretne oferty. Dwie propozycje były z zespołów, które w tym sezonie zagrają w europejskich pucharach, ale ostatecznie wybrał drużynę, którą prowadzi od tego sezonu Przemysław Frasunkiewicz, były trener Anwilu Włocławek.
Wiemy także, że szefowie Stali Ostrów Wielkopolski chcieli go zostawić na kolejny sezon, ale nie byli w stanie spełnić jego żądań finansowych. Łotysz znacząco podwyższył swoje oczekiwania po dobrym sezonie. W kuluarach mówiło się także o zainteresowaniu ze strony Śląska Wrocław.
– Zależało mi na tym, by wyjechać z Polski. To był mój cel i priorytet. Chciałem sprawdzić się w mocniejszej lidze. Mój agent wspominał mi o rozmowach z polskimi klubami, ale prawdę mówiąc nie byłem tym zainteresowany, bo zależało mi na grze w mocniejszej lidze – mówi nam Aigars Skele, gracz Rostock Seawolves.
Polski szkoleniowiec jest wielkim fanem umiejętności łotewskiego zawodnika. Skele ma odgrywać dużą rolę w jego zespole. Już w pierwszym spotkaniu pokazał próbkę swoich umiejętności. W zwycięskim meczu z MBC zdobył 20 punktów. Miał także 7 asyst i 6 zbiórek, trafiając kluczowe rzuty w końcówce czwartej kwarty.
– Miałem kilka rozmów z trenerem Przemysławem Frasunkiewiczem. On dokładnie wyjaśnił mi, jak ma wyglądać moja rola w zespole i czego ode mnie oczekuje. Myślę, że ten transfer jest w głównej mierze jego zasługą. Naprawdę poświęcił mnóstwo czasu, żeby doprowadzić tę transakcję do końca – zaznacza Aigars Skele.
Ciekawostką jest, że Łotysz grał już kiedyś w lidze niemieckiej (sezon 2021/2022 – s. Oliver Würzburg), ale ten rozdział w jego koszykarskim życiu chciałby jak najszybciej wypisać z pamięci. Łotysz prezentował się słabo. Choć warto dodać, że Skele nie grał wtedy na swojej naturalnej pozycji.
„Czy teraz ma coś do udowodnienia w Bundeslidze?” – pytamy go.
– Prawda jest taka, że w każdym sezonie są cele do osiągnięcia i chęć udowodnienia czegoś. No na pewno mój poprzedni pobyt w Niemczech nie był udany, choć wtedy moja rola w zespole była całkowicie inna. Nie ukrywam, że teraz bardzo zależy mi na tym, by pokazać się z jak najlepszej strony. Chcę przede wszystkim sobie udowodnić, że stać mnie na grę w tej lidze na wysokim poziomie – odpowiada.
Aigars Skele w pierwszym sezonie w barwach Arged BM Stali Ostrów Wielkopolski średnio notował 14.9 punktu na mecz. W minionych rozgrywkach prezentował się jeszcze lepiej (15.7 i 9 asyst na mecz). Był jedną z największych gwiazd występujących na parkietach ORLEN Basket Ligi. Łotysz ze Stalą zdobył brązowy medal w PLK, wygrał Superpuchar Polski i rozgrywki ENBL.
– Gra w koszykówkę – będąc w Ostrowie Wielkopolskim – znów dawała mi sporo radości. Odzyskałem miłość do tego sportu. To były dwa znakomite sezony w mojej karierze. Trener Andrzej Urban bardzo mi zaufał, powierzył mi rolę lidera tej drużyny. Tego mi wcześniej brakowało. Mogłem się wykazać w dużej roli i pokazać wszystkim, że umiem grać na wysokim poziomie. Będę zawsze miło wspominał grę w Ostrowie Wielkopolskim – zaznacza.
– W pierwszym sezonie zdobyliśmy Superpuchar, wygraliśmy rozgrywki ENBL i zajęliśmy 3. miejsce w PLK. Uważam, że w minionych rozgrywkach zabrakło nam szczęścia. Urazy nas wręcz zdewastowały. To był wielki dramat. Myślę, że gdyby nie te urazy, to zaszlibyśmy bardzo daleko – dodaje.
„Czy nadal będziesz śledził losy Stali?” – pytamy Łotysza.
– Oczywiście. Życzę im jak najlepiej. Jest całkowicie nowa drużyna. Wiem, że finansowo klub nie jest w najlepszym położeniu i przez to nie mógł sobie pozwolić na zatrudnienie aż tak dobrych zawodników. Wierzę, że w trakcie sezonu uda się wzmocnić zespół i znów walczyć o wysokie cele. W poprzednich latach tak było, że udawało się znaleźć pieniądze i za tym szły jakościowe transfery. Oby teraz też tak było – podkreśla.