52 punkty Giannisa, genialny mecz Sixers z Bucks, gamewinner Sweet Lou

52 punkty Giannisa, genialny mecz Sixers z Bucks, gamewinner Sweet Lou

Starcie Embiid vs. Giannis było prawdziwą wisienką na torcie ubiegłej nocy. Świetne spotkanie Bucks z Sixers, gamewinner Sweet Lou Williamsa, oraz LeBron James zablokowany przy próbie gamewinnera – to tylko kilka z wydarzeń ubiegłej nocy.


Lakers (31-39) – Knicks (14-56) – 123:124
Hornets (41-38) – Heat (33-36) – 75:93
Sixers (45-25) – Bucks (52-18) – 130:125
Raptors (49-21) – Pistons (36-33) – 107:110
Hawks (24-47) – Magic (33-38) – 91:101
Bulls (19-52) – Kings (34-35) – 102:129
Wolves (32-38) – Rockets (44-26) – 102:117
Nets (36-36) – Clippers (41-30) – 116:119


Co za mecz, co za pojedynek. O 20:30 naszego czasu zaczęło się spotkanie Sixers z Bucks, które – jak przystało na mecz ekip ze szczytu tabeli – nie zawiodło, jeśli chodzi o emocje. Philly przez większość meczu utrzymywała niewielkie prowadzenie, jednak Milwaukee nie dali im odskoczyć na tyle, by poczuli się oni pewni zwycięstwa. Stąd też zacięta końcówka. Na 14 sekund przed końcem Giannis trafił spod kosza, a kilka sekund później Brook Lopez trafił szalona trójkę, która przybliżyła Bucks na jedno posiadanie. Niestety, do końca zostało już tylko 6 sekund, więc Bucks musieli liczyć na spudłowane wolne – one jednak nie nastąpiły.

Indywidualny pojedynek Giannisa z Embiidem (Joel nawet bronił przeciwko Giannisowi) dostarczył niesamowitych wrażeń wizualnych. Antetokounmpo, pomimo porażki swojego zespołu, ustanowił nowy rekord kariery w punktach, zdobywając ich aż 52. Do tego dołożył 16 zbiórek i 7 asyst. W całym meczu aż 21 razy dostawał się na linię rzutów wolnych, z czego trafił 19 prób. Joel Embiid zakończył z linijką tylko trochę skromniejszą – uzbierał 40 punktów, 15 zbiórek i 6 asyst. Popisał się jednak fatalną skutecznością z dystansu, trafiając 4/13 zza łuku.

źródło:YouTube/NBA

Ostatecznie to Sixers wyszli z tego pojedynku zwycięsko, prezentując się nieco lepiej jako zespół. Oprócz świetnego występu Embiida, 27 punktów i 6 zbiórek dorzucił też Jimmy Butler, a JJ Redick dodał 19 (4/4 za trzy). Ben Simmons uzbierał skromne 8 punktów, 9 zbiórek i 9 asyst, ale jego wymiana wsadów z Giannisem w czwartej kwarcie była niesamowicie elektryzująca:

Giannisa wspomógł Khris Middleton, który uzbierał 19 punktów, 7 zbiórek i 6 asyst. Kolejne 14 oczek dodał Brook Lopez, który zabłysnął też 4 blokami, a 13 oczek z ławki dorzucił DJ Wilson. W miejsce kontuzjowanego Malcolma Brogdona w pierwszej piątce wyszedł Nikola Mirotic, który w 24 minuty zdobył tylko 2 punkty, trafiając 1/7 z gry i 0/6 z dystansu.


LeBron James zdobył 33 punkty, 6 zbiórek i 8 asyst. Miał zdobyć 35, trafiając layup w ostatniej akcji i prowadząc Lakers do zwycięstwa nad Knicks w Madison Square Garden. Jego plany pokrzyżował jednak Mario Hezonja:

Do tej sytuacji nie musiało jednak dojść. Wystarczyło do niej nie dopuścić – w końcówce czwartej kwarty Lakers wygrywali już różnicą ponad 10 punktów. Niestety, roztrwonili prowadzenie, pozwalając Knicksom na szybkie odrobienie strat. Jeziorowcy przez ostatnie 3 minuty rzucili 1 punkt, pozwalając rywalom na więcej. Być może Lakers udałoby się, gdyby nie słaba skuteczność z dystansu na poziomie 25%. Sam LeBron nie trafił żadnej z 7 oddanych prób, w tym jednej w kluczowych ostatnich minutach.

źródło:YouTube/House of Highlights

Bohaterem Knicks został Mario Hezonja, który zdobył 17 punktów, 8 zbiórek i blok życia na LBJ. Najlepszym strzelcem Nowojorczyków był jednak Emmanuel Mudiay, który uzbierał 28 punktów i 8 asyst, trafiając bardzo ekonomiczne 8/11 z gry, 3/4 zza łuku i 3/4 z linii rzutów wolnych. Kolejne 25 punktów dorzucił Damyean Dotson, a DeAndre Jordan uzyskał świetne 15 punktów, 17 zbiórek i 7 asyst.


Mecz Nets z Clippers okazał się być istną sinusoidą emocji. Brooklyn dobrze wszedł w spotkanie, już w drugiej kwarcie prowadząc różnicą prawie 20 punktów. Rywale z LA przystąpili jednak do odrabiania strat i już pod koniec drugiej kwarty wyszli na prowadzenie. Jeszcze w trzeciej kwarcie Nets odpowiedzieli, ale czwarta odsłona przebiegała niemal w całości pod dyktando Clippers. Aż do momentu na minutę przed końcem, kiedy to rywale w krótkim czasie odrobili kilka punktów straty. Wsad Allena Crabbe na 5 sekund przed końcem doprowadził do remisu i już można było się szykować do dogrywki. Piłka trafiła jednak jeszcze w ręce Lou Williamsa:

Poza rewelacyjnym Game-winnerem (jak również buzzer-beaterem), Sweet Lou był najlepszym strzelcem zespołu, zdobywając 25 punktów. Kolejne 20 punktów i 10 zbiórek zdobył również wchodzący z ławki Montrezl Harrell, a 20 punktów, 11 zbiórek i 5 asyst dołożył Danilo Gallinari. W zespole Nets błyszczał przede wszystkim D’Angelo Russell, który zdobył 32 oczka, 5 zbiórek i 10 asyst, trafiając na przestrzeni całego meczu 6/12 rzutów z dystansu. Z ławki 22 punkty i 7 zbiórek dorzucił DeMarre Carroll, a 13 punktów i 11 zbiórek dodał też Jarrett Allen.


Ciekawa statystyka – Pistons, prowadzeni przez Dwayne’a Casey’a, mają już bilans 3-0 przeciwko Raptors w tym sezonie. Ostatnie ze zwycięstw trafiło się ubiegłej nocy, kiedy to klub z Detroit po bardzo wyrównanym meczu był w stanie przechylić szalę na swoją korzyść w końcówce. Na 1:30 przed końcem na zegarze widniał remis, jednak chwilę później Andre Drummond trafił oba rzuty wolne, Wayne Ellington trafił spod kosza, a na dwa rzuty wolne Kawhi Leonarda odpowiedział Blake Griffin trafieniem hakiem, oraz Reggie Jackson, którego rzuty wolne były już przypieczętowaniem zwycięstwa.

Blake Griffin zdobył 25 punktów, 8 zbiórek i 3 asysty, natomiast Andre Drummond 15 punktów i 17 zbiórek. Kolejne 20 punktów dorzucił Reggie Jackson, jednak zawodnicy z dodatnim plus/minus to raczej rezerwowi – Galloway i Smith z +11, oraz Pachulia z +9.

Świetny mecz dla Toronto rozegrał Kawhi Leonard, który zdobył 33 punkty i 10 zbiórek, trafiając bardzo dobre 5/8 za trzy. Wychodzący w piątce Marc Gasol dalej jest nieskuteczny – zdobył 9 punktów, 11 zbiórek i 8 asyst, trafiając tylko 3/7 z gry i 1/4 za trzy. Z ławki 17 punktów dodał Fred VanVleet, a Siakam skromnie, 12 punktów. Jeremy Lin w barwach Raptors okazuje się wielkim rozczarowaniem – dziś tylko 3 punkty i 1/4 z gry


Rockets bez większych problemów pokonali Timberwolves, chociaż pierwsza połowa wcale nie zwiastowała takiego przebiegu meczu. Po dwóch kwartach wynik był bliski remisu, jednak trzecią odsłonę Rakiety wygrały aż 43:29, pozostawiając Wilki z tyłu i doprowadzając do blowoutu. James Harden nie był dziś najważniejszy – zdobył 20 punktów i 10 asyst, trafiając 4/12 za trzy i (po raz pierwszy w barwach Rockets) nie oddając ani jednego wolnego. Można to jednak zrzucić na karb urazu karku, pomimo którego Broda wyszedł na parkiet. Bohaterem Houston był dziś Chris Paul.

Linijka CP#3 to 25 punktów, 7 zbiórek, 10 asyst i świetne 6/7 zza łuku. Dobrze zagrał też Clint Capela, który zdobył 20 punktów i 13 zbiórek. Dla Timberwolves 22 punkty, 10 zbiórek i 6 asyst zdobył Karl-Anthony Towns, a wspomógł go Josh Okogie, który dorzucił 21 oczek.


Walka Heat i Magic o ósme miejsce konferencji wschodniej trwa. Heat wygrali swoje spotkanie z Hornets, zatrzymując Orlando na miejscu dziewiątym. Sam mecz Heat z Hornets nie należał jednak do najbardziej porywających – łącznie padło w nim 168 punktów, najmniej w sezonie. Charlotte zatrzymali się na 75 punktach i skuteczności 31% z gry i 19% za trzy. Aż niewiarygodne, że ich najlepszy strzelec, Jeremy Lamb, uzbierał aż 21 punktów. Kemba skromnie, 10 oczek i 4/16 z gry. Liderem Heat był wracający do formy Goran Dragic, który z ławki zdobył 19 punktów i 4 asysty.

https://twitter.com/MiamiHEAT/status/1107410363811803138


Magic wygrali swój mecz, dotrzymując kroku Heat. Hawks nie sprawili dziś Orlando większych kłopotów – jedynie Trae Young rzucił 20 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst, jednak nie trafił żadnej z 5 oddanych trójek. Dla Magic z kolei rewelacyjny mecz rozegrał Nikola Vucevic – zdobył 27 punktów, 20 zbiórek, 3 asysty i 3 przechwyty. Aaron Gordon dodał 22 punkty i 8 zbiórek.


Kings nie dali najmniejszych szans Bulls, gromiąc ich różnicą prawie 30 punktów. Ogromna w tym zasługa wchodzącego z ławki Marvina Bagley’a III, który zdobył w 21 minut 21 punktów i 9 zbiórek. Kolejne 17 dodał De’Aaron Fox, a 16 uzbierał Buddy Hield. Dla Bulls najwięcej, bo 18 punktów zdobył Zach LaVine, który „poszczycić” może się jednak najgorszym w zespole plus/minus na poziomie -20.