45 punktów Bridgesa, 10 tysięcy punktów Embiida, udany powrót LeBrona

45 punktów Bridgesa, 10 tysięcy punktów Embiida, udany powrót LeBrona

No i rozkręcili się nowi, odświeżeni Brooklyn Nets, pozbawieni gwiazd. Dziś gwiazdą poczuł się Mikal Bridges, który przeciwko Miami Heat trafił 17/24 rzutów z gry. Poprawił tym samym swój rekord kariery, który wynosi od teraz 45 punktów. Do tego dołożył 8 zbiórek, 5 asyst, 2 przechwyty i 2 bloki. Wszystko to dało oczywiście zwycięstwo Nets:

YT/NBA

SAS – CHA – 110:120
CHI – IND – 113:117
CLE – PHI – 112:118
NYK – ATL – 122:101
DET – BOS – 109:127
MIA – BKN – 105:116
UTA – MEM – 111:117
HOU – OKC – 96:133
DAL – DEN – 109:118
NOP – LAL – 102:120

Heat byli bardzo nieskuteczni – zwłaszcza na dystansie. Duncan Robinson trafił 2/7, Max Strus 2/9, a najlepszy strzelecko Gabe Vincent 3/9. Duża w tym zasługa defensywy Nets, która potrafiła też wykazać się po atakowanej stronie. Zaskakująco, Spencer Dinwiddie oddał w całym meczu zaledwie 4 rzuty z gry – oddał ich tyle, bo nie usiał więcej. Kolejne 19 punktów z ławki dodał Cam Thomas, a 18 dorzucił Cam Johnson:

Ben Simmons w 20 minut trafił 1/2 rzutów z gry. W sumie zgarnął 2 punkty, 4 zbiórki i 4 asysty. Że też pod tym całym bałaganem kryje się taki talent:

LaMelo Ball z biegiem sezonu czuje się coraz pewniej. Można powiedzieć, że jego gra staje się odwrotnie proporcjonalna do bilansu Charlotte Hornets. Po meczu na 35 punktów i 15 asyst, tym razem LaMelo zapisał na swoje konto triple-double złożone z 28 punktów, 12 zbiórek i 10 asyst. Doprowadził tym samym do zwycięstwa Hornets nad Spurs, dla których Jeremy Sochan rozegrał dość przeciętny mecz na 6 punktów, 5 zbiórek, 2 asysty i 2 bloki:

Boston Celtics rozprawili się z Detroit Pistons – dalej w okrojonym składzie, ale już z Jaysonem Tatumem. Rzeczony Tatum po powrocie do gry z miejsca został najlepszym strzelcem zespołu z dorobkiem 38 punktów, 9 zbiórek i 7 asyst:

Blake Griffin może nie ma w sobie już tego atletyzmu, ale dalej ma w sobie trochę ognia:

Wiesz, że jesteś naprawdę dobrym obrońcą, jeśli w kontrze 2 na 1 zatrzymujesz rywali jakby od niechcenia:

Joel Embiid zdobył 29 punktów, 14 zbiórek i 5 asyst, prowadząc Sixers do zwycięstwa nad Cavaliers, jednocześnie przekraczając barierę 10 tysięcy punktów zdobytych w karierze. Zajęło mu to 373 mecze – szybciej do tej bariery dotarli tylko Shaq O’Neal, LeBron James i Michael Jordan. Szkoda, że karierę Joela tak bardzo spowolniły kontuzje – miałby szansę gonić naprawdę szalone rekordy ze swoją kombinacją warunków fizycznych i technicznego talentu:

Memphis Grizzlies finalnie ograli Utah Jazz, nawet jeśli pomimo wysokiego prowadzenia w trzeciej kwarcie, Jazz pod koniec napsuli Miśkom jeszcze trochę krwi. Gwiazdą meczu nie okazał się wcale Ja Morant, który trafił kiepskie 8/26 z gry, ale Jaren Jackson Jr.. Nie dość, że został on najlepszym strzelcem zespołu z dorobkiem 26 punktów, to zdominował grę w obronie, dorzucając 9 zbiórek, 5 przechwytów i 4 bloki:

YT/Memphis Grizzlies

Chicago Bulls bardzo chcieli przerwać serię porażek i mecz z Pacers otworzyli z wysokiego C, wygrywając po 12 minutach różnicą już 24 punktów. Kto by pomyślał, że w drugiej połowie uda im się zaprzepaścić taką zaliczkę. W drugiej połowie wszystkie swoje 27 punktów zdobył też – jak się ciekawie składa – Buddy Hield. W pierwszej połowie spudłował oba oddane rzuty, a w drugiej trafił już 8/10, w tym 6/8 za trzy:

Los Angeles Lakers – w końcu z LeBronem w składzie – dość pewnie ograli New Orleans Pelicans. O ile najlepszym strzelcem drużyny został Anthony Davis z dorobkiem 28 punktów, 10 zbiórek i 5 asyst, o tyle odnotować trzeba występy wspomnianego LeBrona (21 punktów, 6 zbiórek, 6 asyst w 29 minut) i D’Angelo Russella (21 punktów, 7 asyst):

Knicks dokonali absolutnego blow-outu na Hawks, już po pierwszej kwarcie prowadząc różnicą 20 punktów. W przeciwieństwie do Bulls, Knicks swojego prowadzenia do końca już nie wypuścili. Wśród najlepiej punktujących znaleźli się oczywiście Jalen Brunson (28 punktów) i Julius Randle (25 punktów):

Jest to demotywujące, kiedy próbujesz odrobić wysoką stratę, a wychodzi ci mniej więcej tak:

Dallas Mavericks musieli zagrać bez Kyrie Irvinga, który zgłosił kłopoty z plecami i sam Luka Doncic znów nie wystarczył. Jego kolega z Bałkanów Nikola Jokic zdobył kolejne już triple-double z 14 punktów, 13 zbiórek i 10 asyst, prowadząc Denver do wygranej. Niektórzy gracze na parkiecie dużo widzą, Nikola Jokic DUŻO WIDZI:

Thunder łatwo ograli Rockets, prowadzeni przez Shai Gilgeous-Alexandra (29 punktów), wspomaganego jak zwykle całą chmarą młodych talenciaków: