12 najlepszych wolnych agentów 2020 offseason NBA

12 najlepszych wolnych agentów 2020 offseason NBA

Widać w NBA pewną zależność przyczynowo-skutkową. Kiedy tylko doszło do porozumienia w sprawie umowy zbiorowej i poznaliśmy terminy wolnej agentury, niemal natychmiast wysypały się jak z rękawa transferowe plotki. Wygląda więc na to, ze wchodzimy pełną parą w offseason. Oznacza to, ze czas przyjrzeć się temu, kto jest na rynku do wyjęcia.

Offseason NBA 2020 – wolni agenci

Pochylimy się nad 15 najlepszymi wolnymi agentami. Odpuścimy sobie jednak tych zastrzeżonych – a więc takich, do których dotychczasowy zespół ma prawo wyrównania każdej oferty. Odpada więc na przykład Brandon Ingram, który niemal na pewno zostanie w Pelicans. Darujemy sobie też zawodników, którzy mogą skorzystać z opcji gracza – tym samym odpada więc na przykład Anthony Davis, który na 99,9% zostanie jeszcze w Los Angeles Lakers. Przejrzymy tylko niezastrzeżonych wolnych agentów, a więc takich, którzy mają pełną swobodę w przeglądaniu kontraktowych ofert.

Fred VanVleet

Rozgrywający Toronto Raptors od dłuższego czasu jest określany najgorętszym nazwiskiem tegorocznego offseason. Jeszcze do niedawna można było przypuszczać, że być może zostanie w Toronto Raptors, gdzie rozwinął skrzydła i gdzie sprawdza się świetnie. Jego ostatnie słowa o tym, że po zdobyciu Mistrzostwa chciałby zapewnić sobie duże pieniądze nie napawają jednak w tej sprawie optymizmem. Nie jest jednak tak, że finansowe aspiracje VanVleeta przekreślają jego przyszłość w Kanadzie – zwłaszcza, że Fred VanVleet może być dla Raptors kluczowy w kontekście planów na kolejne kilka lat. Lowry ma już 34 lata, a jego umowa za rok się kończy. VanVleet natomiast ma 26 lat, czyli tyle samo co najważniejszy już dziś zawodnik Pascal Siakam, który z kanadyjskim klubem związał się do 2025 roku. Z payrollu Raptors schodzi teraz sporo kontraktów, więc stać ich na zaoferowanie jakichś 20 milionów. Podstawowe pytania brzmią więc: Czy kluby pokroju Knicks albo Pistons nie wyłożą więcej? Oraz czy Raptors chcą sobie wiązać ręce na przyszłoroczne, znacznie bardziej atrakcyjne offseason?

Pozycja negocjacyjna VanVleeta jest w tym roku o tyle mocna, że nie ma na rynku wielu rozgrywających, którzy mogą z powodzeniem grać w pierwszej piątce i pomagać w wygrywaniu na poziomie NBA. VanVleet udowodnił już, że stać go na to. W ubiegłym sezonie notował średnio 17,6 punktu i 6,6 asysty, trafiając 39% za trzy, będąc na dobrą sprawę drugim rozgrywającym w pierwszej piątce u boku Kyle’a Lowry’ego. Fred to raczej combo-guard, którego specjalnością jest zdobywanie punktów – część klubów może jednak chcieć go sprawdzić jako głównego kreatora gry.

gdzie może trafić: Raptors, Pistons

źródło:YouTube/NBA


Goran Dragic

Kolejny rozgrywający, który bardzo dużo zyskał na minionym sezonie przed wejściem na rynek wolnych agentów. Tutaj sytuacja wydaje się stabilniejsza – 34-letni Słoweniec nie wyrażał w mediach wielkiej chęci poszukania wyższej umowy, a powrót do zespołu, który dopiero co walczył w Finałach o tytuł mistrzowski brzmi jak świetna opcja dla weterana. Heat natomiast mają do Dragicia prawa Birda i mogą mu zaoferować trochę więcej niż konkurencja. Pytanie brzmi w tym przypadku, czy Heat będą chcieli zaoferować pieniądze Dragiciowi i na jakich warunkach. Nie jest bowiem tajemnica, że Pat Riley celuje w offseason 2021 i chce mieć wtedy dużo miejsca w salary cap.

Dragic zaliczył naprawdę niezły sezon regularny – pierwszy od prawie dekady, kiedy to był rezerwowym, a nie graczem pierwszej piątki. Na dobre rozkwitł jednak w Playoffach, kiedy zaczął grać właśnie w wyjściowym składzie. W kluczowej fazie sezonu notował średnio 19,1 punktu, 4,1 zbiórki i 4,4 asysty. Na jego korzyść, podobnie jak w przypadku VanVleeta, działa fakt, że wiele jest zespołów potrzebujących rozgrywającego. Dragic nie jest może elitarnym playmakerem, ale potrafi zagrać pick’n’rolla, ma świetny ciąg na kosz i całkiem przyzwoity rzut z dystansu.

gdzie może trafić: Heat

źródło:YouTube/NBA


Montrezl Harrell

Wybrany w drugiej rundzie draftu 2015 Montrezl Harrell na przestrzeni tych kilku lat sukcesywnie pracował na swoją pozycję w lidze, która to dziś jest naprawdę niezła. W końcu przychodzi więc czas, by tę pozycję spieniężyć. Do tej pory zarabiał 6 milionów dolarów rocznie, więc może liczyć na sporą podwyżkę. Groziłoby to odejściem Harrella do klubu, który ma dużo miejsca w salary, jak Bulls czy Knicks. Clippers mają jednak prawa Birda do Harrella, co oznacza w praktyce, że mogą mu zaoferować kontrakt nawet jeśli przekroczą w związku z tym próg salary, wynoszący około 109 milionów dolarów. Potencjalny podatek od luksusu nie powinien być wielkim problemem – mamy do czynienia z klubem Steve’a Ballmera, jednego z najbogatszych właścicieli w lidze, skorego do wydatków na swój zespół. Biorąc pod uwagę mistrzowskie aspiracje, oraz fakt, że już kilka miesięcy temu wskazywano na zainteresowanie dalszą współpracą z obu stron, najprawdopodobniejszym scenariuszem wydaje się dziś nowy kontrakt z LAC.

Montrezl Harrell jest Clippers potrzebny w obliczu ich słabości na pozycjach podkoszowych. Ivica Zubac udowodnił w końcówce sezonu i Playoffach, że nie jest jeszcze pierwszą opcją podkoszową – zwłaszcza w defensywie. W minionych rozgrywkach – zdecydowanie najlepszych w karierze – Harrell notował średnio 18,6 punktu i 7,1 zbiórki. Jego duet w pick’n’rollu z Lou Williamsem jest niezwykle groźną bronią i to właśnie brak tej opcji w dużej mierze przyczynił się do słabszych momentów Clippers po wznowieniu sezonu. Przypomnijmy, że Williams i Harrell wrócili do gry zdecydowanie później z powodów osobistych.

Jest jednak też kilka innych zespołów potrzebujących podkoszowego. Między innymi Toronto Raptors, którzy muszą kimś zastąpić schodzące umowy Marca Gasola i Serge’a Ibaki. W kontekście Harrella mówiło się też o Charlotte Hornets, szukających lepszej opcji pod koszem niż – z całym szacunkiem – Cody Zeller.

gdzie może trafić: Hornets, Raptors, Clippers

źródło:YouTube/NBA


Davis Bertans

Kolejne objawienie minionego sezonu. Po trzech niemrawych latach w NBA wykorzystał szansę, jaką był naprawdę słaby skład Washington Wizards i pokazał się z jak najlepszej strony. 208-centymetrowy silny skrzydłowy, który oddaje prawie 9 trójek w meczu i trafia ich ponad 42%? Brzmi jak opcja, którą chce się brać w ciemno! Łotysz notował w minionych rozgrywkach średnio 15,4 punktu, 4,5 zbiórki i 1,7 asysty, nie będąc przy tym nawet zawodnikiem pierwszego zespołu. Trzeba też jednak uczciwie przyznać, że był przy tym trzecim zawodnikiem w zespole pod względem średniej liczby minut na parkiecie.

Davis Bertans najpewniej w stolicy nie zostanie – niech świadczy o tym fakt, że zrezygnował z 600 tysięcy dolarów i nie pojechał na wznowienie sezonu do Orlando. W zamyśle dlatego, żeby nie ryzykować kontuzji, albo słabego pokazania się przed wolną agenturą. Po czymś takim zaoferowaniu mu ponownej umowy mogłoby być trochę kwasem. Z resztą Wizards i tak nie mają pieniędzy w salary cap. Mają co prawda prawa Birda do Bertansa, ale trudno przypuszczać, że zechcą płacić podatek przy składzie, który raczej o nic wielkiego nie powalczy. Daje to za to szansę na sign&trade, czyli podpisanie z zawodnikiem umowy, w celu natychmiastowego transferu. Dzięki temu inne zespoły zainteresowane Bertansem, które nie mają wystarczająco dużo miejsca w salary cap, mogą spróbować pozyskać go do siebie. Wśród zainteresowanych wymienia się naprawdę wiele klubów – ostatnie raporty wskazują na m. in. Knicks, Hawks i Suns, a wcześniej mówiło się też o Celtics, Lakers czy Nuggets.

gdzie może trafić: absolutnie wszędzie

źródło:YouTube/Washington Wizards


Marc Gasol

Dwa sezony temu, kiedy Marc Gasol zdobywał z Raptors tytuł mistrzowski, był on na szczycie. jego statystyki na to nie wskazywały, ale był absolutnie kluczową postacią dla sukcesu zespołu z Kanady. Minione rozgrywki aż tak udane dla 35-letniego Hiszpana nie były. Statystyki na poziomie 7,5 punktu, 6,3 zbiórki i 3,3 asysty nie są co prawda pełnym odzwierciedleniem jego boiskowej wartości, ale poniekąd wskazują na to, że najlepsze lata Gasol ma już za sobą. Do tej pory zarabiał on 25 milionów dolarów rocznie i na takie pieniądze nie ma już co liczyć, to jasne. Pytanie jednak ile zespoły NBA będą w stanie przeznaczyć na umowę dla doświadczonego podkoszowego i czy będzie to więcej, niż skłonne zapłacić będą zespoły w Europie.

Jakiś czas temu pojawiły się głosy płynące z hiszpańskich mediów, głoszące że Marc Gasol coraz poważniej myśli o zakończeniu kariery w rodzinnej Barcelonie. Po europejskich parkietach biega kilku zawodników zarabiających po kilka milionów dolarów za sezon – w tym kilku właśnie w Barcelonie. Klub z Katalonii płaci choćby 5,4 miliona Nikoli Miroticiowi, czy po 2 miliony Alexowi Abrinesowi i Corry Higginsowi. Pieniądze się zgadzają, klimat się zgadza, rodzinne strony przyciągają – dużo wskazuje na to, że to dla Gasola najlepsza opcja.

gdzie może trafić: Barcelona 

źródło:YouTube/Z. Highlights


Hassan Whiteside

Whiteside swoje pięć minut ma już za sobą – prawdopodobnie nie będzie już nigdy tym sensacyjnym obrońcą obręczy co w czasach Miami Heat, kiedy zanotował sezon ze średnią 3,7 bloku na mecz, dostarczając przy tym double-doble w punktach i zbiórkach. Skorzystał jednak na ciężkiej kontuzji Jusufa Nurkicia, notując dobry sezon w barwach Portland Trail Blazers. W przeciwieństwie do Marca Gasola, średnie Whiteside’a akurat trochę zawyżają jego wartość, ale 15,5 punktu, 13,5 zbiórki i najlepsze w lidze 2,9 bloku na papierze robi wrażenie. Wyszkolenie techniczne, inteligencja boiskowa i rozumienie defensywy pozostawiają wiele do życzenia, ale prze-długie kończyny robią swoje. Niemniej jednak dla Blazers było to tylko zastępstwo pod nieobecność Nurkicia, a ten wrócił, więc droga powrotu do Blazers jest raczej zamknięta.

Blisko 30 milionów dolarów za sezon, które zarabiał do tej pory, nie wchodzą już w grę. Jest jednak kilka zespołów, które potrzebują siły pod obręczą. Teraz pojawia się zasadnicze pytanie – czy Whiteside będzie chciał dorwać najwyższy możliwy kontrakt, czy zahaczyć się w zespole walczącym o coś więcej. A są w czołówce zespoły, które chętnie na niego spojrzą. Seria z Miami Heat pokazała, że długie ręce Hassana naprawdę przydałyby się w Bostonie. Podobnie jak w Clippers czy Warriors, gdzie obrona obręczy pozostaje wciąż jednym ze słabszych elementów.

gdzie może trafić: Celtics, Warriors

źródło:YouTube/Portland Trail Blazers


Joe Harris

Mamy 2020 rok, kto by nie chciał gościa, który jest jednym z lepszych strzelców za trzy w obecnej NBA. Harris w barwach Nets pokazał się świetnie zwłaszcza po wznowieniu sezonu w Orlando, gdzie notował średnio 20 punktów na mecz, trafiając przy tym rewelacyjne 54% rzutów za trzy. Próbka jest oczywiście mała, bo to tylko 6 spotkań, ale daje pewną próbkę tego, jak użyteczny może być Harris, kiedy odpowiednio wkomponuje się go w ofensywę. Niejednokrotnie pojawiały się głosy, że dla Nets w tym offseason celem numer jeden jest właśnie zatrzymanie strzelca u siebie. W zespole, w którym atak ciągnąć będą na zmianę Kyrie Irving i Kevin Durant, taki niepotrzebujący piłki, rozciągający grę strzelec będzie idealnym dopasowaniem.

Nets już mają w salary cap na sezon 2020/21 ponad 140 milionów dolarów w umowach. Prawa Birda pozwolą im podpisać umowę z Harrisem, ale wepchnie ich to głęboko w podatek od luksusu. Co prawda Joseph Tsai, właściciel klubu, zapewnił w tym roku, że nie ma on problemu z płaceniem podatku – być może jednak podpisanie Harrisa wiązać się będzie z szukaniem oszczędności gdzieś indziej. Klubowi nie pomaga także fakt, że zawodnik otrzyma najpewniej sporo ofert, a część z nich może się okazać naprawdę spora.

gdzie może trafić: Nets

źródło:YouTube/DownToBuck


Danilo Gallinari

Najprawdopodobniej okaże się, że pierwszy sezon Gallo w Oklahomie był także ostatnim. Klub wykonał już kilka ruchów świadczących o tym, że zmierza w kierunku kompletnej przebudowy – zatrudnił młodego, niedoświadczonego trenera, oddał Dennisa Schroedera za gorszego zawodnika i pick w drafcie – brakuje tylko oddania Chrisa Paula do kompletu. Gallo zaznaczał ostatnio publicznie, że chciałby trafić do zespołu walczącego o wyższe cele. Pozostanie w OKC może nie być najbardziej kuszące ani dla niego, ani dla klubu. Mimo tego, że rozegrał przecież naprawdę dobry sezon na 18,7 punktu, 5,2 zbiórki i 40,5% skuteczności zza łuku.

Plotki o tym, że Pat Riley bardzo chciałby Gallinariego w Heat, rozbrzmiewały głośno już rok temu. Wtedy się nie udało, ale dziś może być zupełnie inaczej. Kto wie, być może imponująca walka w Playoffach i awans aż do Finałów NBA sprawią, że Włoch będzie skłonny zrezygnować nawet z kilku milionów dolarów by wzmocnić i tak już mocną ekipę.

gdzie może trafić: Heat

źródło:YouTube/SEF-Oklahoma


Serge Ibaka

Dla Raptors nadchodzi problematyczne okienko, w którym tracą dwóch wartościowych podkoszowych, a pieniądze trzeba przeznaczyć na podwyżkę dla Freda VanVleeta. Dużo zależy od tego, jakie będą oczekiwania Serge’a Ibaki. W wieku 31 lat przed nim być może ostatnia szansa na jakiś duży kontrakt. Duży oczywiście w ramach tego, co może dostać Ibaka – o umowach zbliżonych do maksymalnych nikt tu nie mówi. Do tej pory zarabiał ponad 20 milionów rocznie – są na rynku ekipy potrzebujące podkoszowych, które mogą zaoferować kilkanaście milionów, jak Hornets. Zainteresowanie jest też ze strony Lakers, ale oni mogą zaoferować jedynie MLE.

Serge Ibaka ciepło wypowiadał się jednak o Raptors i możliwości powrotu do ekipy z Kanady. Wracając musiałby jednak liczyć się z tym, że nie dostanie tak dużo jak u konkurencji. W minionym sezonie Hiszpan kongijskiego pochodzenia notował średnio 15,4 punktu i 8,2 zbiórki, trafiając przy tym bardzo solidne 38,5% rzutów z dystansu.

gdzie może trafić: Lakers, Raptors

źródło:youTube/NBA


Tristan Thompson

Największym newsem ostatnich dni dotyczącym Thomspona jest fakt, że Khloe Kardashian odobserwowała go na Instagramie. Przez nim jednak dużo poważniejszy problem, dotyczący wyboru odpowiedniej oferty na rynku wolnych agentów. Dwie rzeczy wydają się pewne. Jednak z nich to fakt, że Cavs raczej nie chcą z powrotem swojego dotychczasowego centra – obecność Drummonda i Kevina Love sprawia, że trochę mijałoby się to z celem. Druga z nich jest taka, że ciężko będzie mu dostać pieniądze lepsze, niż zarabiał do tej pory – blisko 20 milionów za sezon.

Nie jest jednak tak, że chętnych może zabraknąć. Thompson wciąż jest naprawdę solidnym centrem, a za sobą ma chyba najlepszy indywidualnie sezon w karierze. Notował średnio 12 punktów i 10,1 zbiórki, naprawdę solidnie radząc sobie w obronie. Pokazał też, że pracował nad rzutem za trzy. Łącznie w całym sezonie trafił ich tylko 9, ale na skuteczności ponad 39% – w tym zdarzył mu się mecz 3/3!

gdzie może trafić: Celtics, Clippers

źródło:YouTube/DownToBuck


Jeff Teague

Teague był fajnym wsparciem dla młodego Trae Younga, nawet za nieco zawyżoną cenę 19 milionów rocznie. Hawks wciąż przydałby się drugi gracz do gry na piłce obok ich młodej gwiazdy, ale bliżej im obecnie do Jrue Holiday’a. W wieku 32 lat Teague najlepsze lata ma już chyba za sobą. W minionym sezonie po transferze do Atlanty notował średnio 7,7 punktu i 4 asysty w 20 minut spędzanych na parkiecie.

Z kim łączony jest Jeff Teague? Do tej pory był z Lakers, ale ściągnięcie Schroedera chyba wyklucza tę opcję. Sam zainteresowany przyznał ostatnio, że interesuje go wygrywanie i chętnie dołączy do takiej ekipy, która mu to zapewni. Jeśli jest zespół playoffowy, który potrzebuje dodatkowych rąk do kozłowania, to są to Sixers. Być może jednak Daryl Morey wolałby rozgrywającego z lepszym niż Teague rzutem z dystansu (37% przy tylko 2 próbach na mecz w zeszłym sezonie). Opcji na rynku nie ma jednak wiele więcej – a przynajmniej nie w tym zakresie cenowym.

gdzie może trafić: Sixers

źródło:YouTube/DownToBuck


Dwight Howard

Świeżo upieczony mistrz NBA! W kluczowej fazie rozgrywek za dużo się nie nagrał, ale nie można powiedzieć, że nie miał żadnego wpływu na sukces Lakers. Miniony sezon pokazał, że to, co zostało z 'Dwighta Howarda All-NBA 2008 zawodnika’ wciąż jeszcze może być bardzo przydatne na poziomie NBA. Howard zrzucił mnóstwo kilogramów, stał się bardziej mobilny i chyba w końcu w pełni zaakceptował fakt, że jego rola musi sprowadzać się do bronienia, zbierania piłek i dobijania spod kosza. W tej roli spisywał się nieźle, notując 7,5 punktu, 7,3 zbiórki i 1,1 bloku jako rezerwowy grający 20 minut na mecz.

W słabszym zespole Dwight wciąż może być starterem na poziomie double-double. Może nawet nie tyle w słabszym zespole co w takim, w którym na innych pozycjach są zawodnicy, którzy mogą kreować swoją grę przy niedużym z taktycznego punktu widzenia wkładzie swojego podkoszowego. Być może zainteresują się nim ponownie Charlotte Hornets, a może na przykład GSW uznają, że taki środkowy za niewielką kwotę może im się przydać? Biorąc pod uwagę fakt, że dla Lakers grał za nieco ponad 2 miliony dolarów, można uznać, że skusi się na jakieś minimum w zespole zaliczanym do szerokiego grona kontenderów.

gdzie może trafić: Warriors, Lakers

źródło:YouTube/NBA

Który wolny agent zasłużył na obecność na takiej liście? Dajcie znać w sekcji komentarzy poniżej!