Żona Westbrooka dostaje pogróżki, zawodnik ma dość szargania jego nazwiska
Russell Westbrook od jakiegoś czasu – co tu dużo mówić – nie ma najlepszej passy w mediach. Los Angeles Lakers są nie tylko rozczarowujący jak na zespół, w którym gra LeBron James. Są po prostu rozczarowujący, żeby nie użyć słowa słabi. Po środku tego wszystkiego jest Russell Westbrook – zawodnik, który przez wiele lat miał status gwiazdy NBA, który zarabia ponad 40 milionów dolarów rocznie, za którego Lakers oddali grupę młodszych, perspektywicznych zawodników, skracając swoją rotację. Dziś ten właśnie Westbrook notuje najsłabsze od ponad 10 lat 18,1 punktu na mecz, trafiając tylko 43,3% rzutów z gry, bardzo słabe 28,2% z dystansu i popełniając aż 4 straty na mecz (mniej niż w poprzednich sezonach, ale i jego rola jest teraz trochę inna, a usage% najniższy od 12 lat).
W takim scenariuszu dość łatwo jest przewidzieć, że Russell Westbrook nie stanie się ulubieńcem kibiców Lakers. Więcej – stał się on symbolem tego rozpadu klubu, który jeszcze dwa lata temu sięgał po tytuł mistrzowski. No więc nie ma on łatwego życia. Sytuacja z minionej nocy z San Antonio:
Docinki ze strony kibiców rywali to jeszcze nic nadzwyczajnego. Spotyka się z tym wielu zawodników i tak długo, jak nie są one wyraźnie obraźliwe, mogą stanowić po prostu pewien sportowy folklor, swoisty koloryt. W tym przypadku skala jest jednak zbyt duża i wymyka się chyba poza kontrolę. Abstrahując od faktu, ze Westbrook jest też zaczepiany przez własnych kibiców na własnej hali, dochodzi też do gróźb karalnych. Nie tylko wymierzonych w samego Russella Westbrooka, ale i jego najbliższych. Wspomina o tym żona Russella Westbrooka, Nina Westbrook, w wymianie twittów z dziennikarzem Skipem Baylessem:
„Kiedy jestem zastraszana na co dzień z powodu meczów koszykówki, dostaję nieprzyzwoite wiadomości i życzenia śmierci dla mnie oraz mojej rodziny, ponieważ wyrażasz w mediach swoją „prawdę’, to trudno mi się z Tobą zgodzić w tej kwestii.”
– Nina Westbrook
Cała ta wymiana tweetów sięga oczywiście dosyć głęboko – za jej genezę uznać można chyba fakt, że Skip Bayless jest naczelnym krytykantem Russella Westbrooka od wielu, wielu lat. Nigdy nie przepuścił chyba okazji, by wbić szpileczkę w swojego 'ulubieńca’. Kompilacje, w których Bayless 'masakruje’ Westbrooka, mają niezliczoną ilość materiału. Nawiasem mówiąc 'roastowanie’ i docinki to coś, z czego Bayless jest znany lepiej niż z koszykarskiej wiedzy:
Dla nas, tu, w Polsce, po drugiej stronie Oceanu, to wszystko jest trochę mniej realne. To trochę jak serial, fikcyjne wydarzenia – jednostronność przekazu, wynikająca m. in. z bariery językowej, w ten sposób oddziela nas od realiów. Prawda jest jednak taka, że skala krytyki/hejtu/śmieszkowania (to trzy zupełnie inne rzeczy, ale granica bywa cienka) nie ułatwia rodzinie Westbrooków życia.
„W 100% stoję za moją żoną i tym, co czuje. Kiedy przychodzi do koszykówki, nie mam problemu z krytyką tego, że popełniam straty, czy nie trafiam rzutów. Ale kiedy przychodzi do momentu, w którym moje nazwisko jest szargane, mam z tym problem. Do jakiegoś stopnia odpuszczałem to w przeszłości, bo nigdy mnie to tak bardzo nie dotykało. Był jednak moment, w którym mnie to uderzyło. Razem z żoną byliśmy na wywiadówce u naszego syna w szkole. Nauczyciel powiedział mi, że Noah jest bardzo dumny ze swojego nazwiska, pisze je wszędzie, na wszystkim. Mówi o tym wszystkim, chodzi i mówi 'jestem Westbrook’… Siedziałem trochę zszokowany, bo pomyślałem sobie, że kurczę, nie mogę dłużej pozwalać na to ludziom [na oczernianie, szarganie nazwiska – przyp. red.].”
– Russell Westbrook
Właśnie z tych powodów Russell Westbrook uznał, że nie zamierza dłużej tolerować nazywania go 'Westbrickiem’ i zamierza – podobnie jak minionej nocy w przypadku kibica z San Antonio – reagować na to:
„Na przykład 'Westbrick’ – dla mnie to obraźliwe. Obraża to moje nazwisko, moją historię, spuściznę dla moich dzieci. To jest nazwisko, które dużo znaczy – nie tylko dla mnie, ale i dla mojej żony, dla rodziców, którzy na swój sposób utorowali dla mnie drogę w życiu.”
„Wiele razy puszczałem to mimo ucha. Teraz jednak czas, żeby to ukrócić, zwrócić na to uwagę. […] To wpływa [na moją rodzinę], na ich obecność na meczach. Nawet nie chcę teraz zabierać dzieciaków na mecze, bo nie chcę, żeby słuchały, jak ludzie przezywają ich tatę przezwiskami bez wyraźnego powodu, bo gra w grę którą kocha. Jest już na tyle źle, że moja rodzina nie chce nawet przychodzić na mecze domowe, na żadne mecze… Stary, to po prostu strasznie przykre. Naprawdę mnie to dołuje.”
– Russell Westbrook