Zapowiedź sezonu NBA 2022/23 – Bulls, Bucks i reszta Central Division
No to lecimy! Sezon startuje za trzy tygodnie, trwają obozy przygotowawcze, lada dzień rozpoczynają się mecze preseason… Czas najwyższy rozpocząć cykl zapowiedzi przed sezonem NBA 2022/23. Przyjrzymy się pokrótce każdej z dywizji, przedstawiając skład (który przed startem sezonu może się jeszcze odrobinę zmienić!), oraz potencjalne szanse i zagrożenia dla każdej z ekip. Zaczniemy przewrotnie od środka, czyli od Central Division.
Chicago Bulls skład 2022/23
PG | L. Ball* | C. White | G. Dragic | |
SG | Z. LaVine | A. Caruso | D. Terry | |
SF | D. DeRozan | J. Green | A. Dosunmu | |
PF | P. Williams | D. Jones Jr. | J. Lewis | K. Antetokounmpo |
C | N. Vucevic | A. Drummond | T. Bradley | M. Simonovic |
*kontuzja: opuści start sezonu
rotacja: Niestety, Chicago Bulls nie tylko nie rozpoczną nadchodzącego sezonu w wyraźnie mocniejszym niż dotychczas składzie (Drummond i Dragic to nie są game-changerzy), ale na dodatek bez jednego z podstawowych zawodników. Do zdrowia wciąż nie wrócił Lonzo Ball i Byki na starcie radzić będą musiały sobie bez pierwszego rozgrywającego – tak jak przez większość zeszłego sezonu. To, że mają już wprawę w grze bez Balla to jednak marne pocieszenie. W zeszłym sezonie z Lonzo na boisku Bulls tracili o blisko 8 punktów na 100 posiadań mniej, niż bez niego. Nawet jeśli Caruso będzie jak zwykle nadążał w obronie, a Dragic poradzi sobie z prowadzeniem gry w swoich minutach, będzie to dotkliwy brak. Co jednak chyba najgorsze, wciąż nie wiadomo, kiedy możemy oczekiwać powrotu Lonzo Balla.
Co do zasady rotacja Bulls nie powinna się przesadnie zmienić względem zeszłego sezonu. Andre Drummond płynnie przejmie minuty Tristana Thompsona, a Goran Dragic wygospodaruje sobie minuty kosztem nieobecnego Lonzo, czy będącego już poza składem Matta Thomasa.
potencjalne problemy: Skład bardzo zbliżony do tego sprzed roku, więc i problemów należy oczekiwać zbliżonych. W ostatnim sezonie Chicago Bulls byli najgorzej rzucającą z dystansu ekipą w całej stawce. Nie wynikało to jednak ze skuteczności (ta wynosiła 36,9% i była 4. w lidze!), ale z liczby oddawanych prób, wynoszącej 28,8 – jedyny zespół w całej NBA oddający poniżej 30 trójek w meczu.
Jeśli Byki chcą powalczyć o coś więcej, muszą poprawić nie tylko rzut z dystansu, ale i grę po bronionej stronie parkietu. W zeszłym sezonie byli dopiero 23. defensywą ligi, tracąc aż 113,2 punktu na 100 posiadań. Jeśli pod koszem gra center pokroju Nikoli Vucevicia (kiepski obrońca), trzeba zatroszczyć się o obronę pierwszej linii. Zach LaVine zrobił w tej materii ogromne postępy, ale to wciąż poziom co najwyżej przyzwoity. Tu też nie pomaga brak Balla na starcie sezonu – Caruso to genialny obrońca, ale sam nie zdziała wiele. Obecnie oprócz niego dobrym obrońcą na pozycjach 1-3 jest może Javonte Green.
potencjalne szanse: Choć cierpiąca na brak trójek, ofensywa Bulls ponownie powinna być ich największym atutem. Zawsze dużą przewagą jest posiadanie aż dwóch zawodników, którzy potrafią z taką łatwością kreować sobie pozycje rzutowe, jak robią to DeRozan i LaVine. Spośród 20 najczęściej grających w zeszłym sezonie piątek Bulls, nie ma żadnej, w której nie ma ani jednego z nich. Jako trener chcesz mieć przynajmniej jednego z tych graczy zawsze na boisku, by dźwignęli grę, nawet kiedy nie idzie atak pozycyjny. Fakt, że obaj potrafią rozegrać też akcję dwójkową na zasłonie tylko wszystko ułatwia.
Ofensywa działa sprawnie, kiedy zapewni się jej odpowiedni spacing. Ten zapewnia Nicola Vucevic, wyciągający centrów rywali spod kosza, ale może go zapewniać też Patrick Williams z pozycji silnego skrzydłowego. Jego rozwój może być największym wzmocnieniem względem minionych rozgrywek. W tych zaledwie 17 meczach rozegranych w zeszłym sezonie trafiał aż 51,7% trójek (przy prawie 2 próbach na mecz). To tylko potwierdza potencjał, jaki pokazało i tak bardzo dobre 39% z debiutanckiego sezonu. Przy tym wszystkim jako silny, długi skrzydłowy, Williams może okazać się kluczowym defensorem, którego można rzucić na najlepszego gracza rywali. Jeśli w wieku 21 lat będzie sukcesywnie rozwijał swoją obronę 1 na 1, stanie się tak bardzo brakującym wcześniej ogniwem w rotacji trenera Donovana.
przewidywana lokata: 9. na wschodzie. Byki to bardzo solidny zespół, ale mający kilka wyraźnych problemów, a konkurencja na wschodzie będzie w tym sezonie bardzo zacięta.
Cleveland Cavaliers skład 2022/23
PG | D. Garland | R. Rubio | R. Neto | S. Cooper |
SG | D. Mitchell | C. LeVert | D. Windler | |
SF | I. Okoro | C. Osman | L. Stevens | |
PF | E. Mobley | D. Wade | ||
C | J. Allen | K. Love | R. Lopez | I. Mobley |
rotacja: Cavs już w zeszłym roku byli ekipą ekscytującą, a teraz, po dodaniu Donovana Mitchella, z miejsca wskakują do czołówki ekip, które będę najchętniej oglądał na starcie sezonu. Rotacja siłą rzeczy będzie musiała ulec pewnym modyfikacjom. Nie zobaczymy już w takim wymiarze tych absurdalnie wysokich piątek, w których obok Garlanda i Okoro jako nominalny niski skrzydłowy biegał Lauri Markkanen. Pomysłem na grę wciąż powinny być jednak dwie wieże i zestawienie Mobley’a z Allenem. Kevin Love z pewnością odzyska nieco minut na odejściu Lauriego, ale on ze swoją ograniczoną mobilnością nie będzie mógł raczej grać obok duetu podkoszowych, a zmieniając jednego z tej dwójki, zastępując defensywę i długość jednego z nich zagrożeniem rzutowym i spacingiem.
Ułożenie rotacji tak, by zawsze mieć na parkiecie trochę spacingu nie będzie wcale proste. Kiedy na boisku są i Mobley i Allen, jest to trudne – żaden z nich nie jest nawet przeciętnym strzelcem (może Mobley ma tu jeszcze pole do rozwoju). Podstawowy kandydat do gry na trójce – Isaac Okoro – też nie należy do najbardziej regularnych shooterów (35% i niewiele prób w zeszłym sezonie). Trener Bickerstaff będzie musiał więc kombinować tak, żeby zawsze znajdować jakieś minuty dla Kevina Love, Cediego Osmana i Carisa LeVerta. Paradoksalnie więc pierwsza piątka wcale nie musi być tą grającą najwięcej minut. Zwłaszcza, że minuty Garlanda i Mitchella – graczy o dość podobnych profilach – też będą pewnie chętnie rozdzielane.
potencjalne problemy: Trochę już napisałem o tym, jakim wyzwaniem będzie znalezienie optymalnych pod względem spacingu rotacji. Rzut za trzy to jednak tylko jeden z dwóch dużych znaków zapytania. Kolejnym jest brak wzrostu na pozycjach obwodowych. Może brzmieć jak błahy problem, ale odpowiednio przygotowani rywale są w stanie efektywnie wykorzystywać w tym obszarze gry swoje przewagi. Ani Darius Garland, ani Donovan Mitchell, nie należą do solidnych defensorów. Nic w tym dziwnego – obaj mierzą bardzo skromne jak na warunki NBA 185 cm wzrostu. Rok temu obok niziutkiego Gralanda biegał na dwójce nadrabiający defensywnie Okoro. Kiedy jednak zestawić obok siebie dwóch tak niskich graczy, rywale mogą z łatwością przedzierać się przez pierwszą linię obrony. Nawet fakt, że w drugiej czekają takie defensywne maszyny jak Mobley i Allen, nie zawsze uratuje Cavs w obronie. Rywale będą tu znajdować mismatche. Trudno mieć z takim backcourtem elitarną obronę – nawet, kiedy ma się dwóch elitarnych obrońców, ale obaj grają w tej samej formacji. W poprzednim sezonie rywale Cavs oddawali tylko 23,6 trójki ze szczytu boiska na mecz (3. wynik w lidze) – tym razem obrona w tym sektorze będzie trudniejsza do zrealizowania.
potencjalne szanse: Tak jak to było w minionym sezonie, strefa podkoszowa Cavs będzie bardzo nieprzyjemnym miejscem dla rywali. Spod samego kosza przeciwnicy Cleveland trafiali rok temu zaledwie 60,5% wszystkich prób, co było wyraźnie najlepszym wskaźnikiem w całej stawce. Zarówno Evan Mobley, jak i Jarrett Allen, radzili sobie angażowani w obronę akcji dwójkowych dalej od kosza, nie obawiając się minięcia, mając zawsze drugiego za plecami. Wspólny wysiłek tego duetu w ramach jakiegoś zgrabnego pomysłu taktycznego (strefa 3-2?) może wyciągnąć defensywę Cavs do top 10 (top 5 w zeszłym sezonie, ale znów – bez tak niskiego backcourtu).
Choć problematyczne w defensywie, dodanie do składu Donovana Mitchella jest oczywiście dużym wzmocnieniem po stronie ofensywnej. Kluby walczące o wyższe cele potrzebują nie tylko dobrze skonstruowanego schematu w ataku pozycyjnym, ale też zawodników, którzy w poszczególnych akcjach wezmą ciężar zdobywania punktów na siebie. Rok temu w ograniczonym stopniu odpowiadali za to Darius Garland i Caris LeVert, ale żaden z nich nie jest zawodnikiem o tak rozwiniętych umiejętnościach w tym zakresie jak Mitchell.
przewidywana lokata: 6. na wschodzie. Rok temu udało się awansować jedynie do turnieju Play-In. Dodanie nowego lidera bez wyraźnego osłabienia składu powinno z miejsca przenieść ich o te kilka pozycji wyżej.
Detroit Pistons skład 2022/23
PG | C. Cunningham | K. Hayes | C. Joseph | K. Walker* |
SG | J. Ivey | H. Diallo | R. McGruder | |
SF | B. Bogdanovic | S. Bey | A. Burks | |
PF | M. Bagley III | K. Knox | I. Livers | |
C | I. Stewart | J. Duren | N. Noel |
*nie pojawił się na obozie, najpewniej zostanie zwolniony, by skrócić skład do wymaganych max. 15 graczy
rotacja: Po tegorocznych wakacjach – udanym drafcie i niezłych wymianach – skład Pistons wygląda całkiem ekscytująco. Młody backcourt Cunningham-Ivey będzie na pewno ekscytujący do oglądania, wchodzący do ligi Jalen Duren dostanie wsparcie naprawdę solidnych Bagley’a III i Stewarta, a rotacja na skrzydłach z Beyem, Bogdanoviciem i Diallo na czele jest naprawdę szeroka i wszechstronna.
O ile więc na pierwszy rzut oka wygląda to ekscytująco i warto będzie na starcie sezonu popatrzeć na poczynania Tłoków, to… Wciąż jest to zespół, dla którego walka o Play-In będzie sporym wyzwaniem. Na tle bardzo wyrównanej konferencji wschodniej tej ekipie brakuje liderów i graczy, którzy oprócz dużego talentu mają też trochę doświadczenia, potrzebnego by wygrywać.
potencjalne szanse: Wyjątkowo najpierw napiszę o szansach. Ten zespół niespecjalnie ich potrzebuje, bo sezon bez Playoffów też będzie dla nich wartościowy, o ile młodzież otrzyma należne ogranie i złapie dodatkowe doświadczenie. Jednakowoż! Jeśli wydarzyłoby się tak, że Cade Cunningham w swoim drugim sezonie w NBA poczyni wielki progres, jego gra stanie się znacznie bardziej regularna, oraz będzie on w stanie wykorzystać przyzwoicie skomponowany skład wokół niego… Może Pistons sprawią niespodziankę i zakręcą się w okolicach Play-In. Może – jeśli Cade zaliczy duży progres, a Ivey i Duren okażą się debiutantami wyjątkowo dobrze przygotowanymi do gry w NBA tu i teraz (Jalen Duren ma 18 lat więc byłbym ostrożny).
potencjalne problemy: Choć zarząd Pistons zrobił naprawdę kawał dobrej roboty, by ułożyć skład mający sporo sensu, tak niestety, brakuje w nim talentu na poziomie choćby ligowej średniej. Talentu, rozumianego jako suma umiejętności i doświadczenia potrzebnego do regularnego wygrywania. Bo talentu, rozumianego jako potencjał, jest tu naprawdę sporo. W zeszłorocznych, playoffowych Jazz, Bogdanovic był 4-5 najlepszym zawodnikiem swojego zespołu – tu będzie drugi po Cunninghamie, a prawdopodobnie pod względem liczby rzutów stanowić będzie pierwszą opcję.
przewidywana lokata: 13. na wschodzie. Walka o jakąkolwiek lepszą pozycję będzie sporym wyzwaniem, a wysoki pick w drafcie wciąż może być kuszący.
Indiana Pacers skład 2022/23
PG | T. Haliburton | T. McConnell | A. Nembhard | |
SG | B. Hield | C. Duarte | T. Taylor | D. Syrvidas |
SF | B. Mathurin | A. Nesmith | ||
PF | O. Brissett | J. Smith | I Jackson | J. Johnson |
C | M. Turner | D. Theis | G. Bitadze |
rotacja: Bardzo przepraszam wszystkich kibiców Pacers (których – jak kiedyś ustaliliśmy – kilkoro tutaj mamy), ale to jest chyba najmniej pociągający skład na nadchodzący sezon. Klub jest oczywiście usprawiedliwiony, jako że w rozmowach z mediami jego przedstawiciele wprost przyznają, że to etap przebudowy. Poza Tyresem Haliburtonem i ewentualnie Chrisem Duarte z Bennedictem Mathurinem, których rozwój będzie potencjalnie ciekawy do obserwowania, próżno szukać tu czegokolwiek, na czym chciałoby się zawiesić oko. Jeśli w trakcie sezonu – jak się przewiduje – wymienią Mylesa Turnera, mają szansę stać się najbardziej anonimowym składem ligi. Andrew Nembhard? Jalen Smith? Goga Bitadze? To są goście na granicy bycia w rotacji klubu NBA, a tu będą grać minuty.
potencjalne problemy: Ten skład jest po prostu zbyt słaby. Przepraszam, że nie poświęcę Pacers więcej czasu. To nie jest ich moment.
potencjalne szanse: Tyrese Haliburton najpewniej będzie błyszczał i co kilka meczów dostarczy jakąś nieprawdopodobną linijkę z punktami i asystami nabijanymi w przegranych meczach. Już w zeszłym sezonie jako lider ekipy zdobywał po 17,5 punktu i 9,6 asysty na mecz, a to po zmianie otoczenia w połowie sezonu i w wieku 21 lat. Biorąc pod uwagę jego suche statystyki, powinien włączyć się do walki o nagrodę Most Improved Player. Nie, żeby pozwoliło to Pacers myśleć o wygraniu zbyt wielu meczów, ale zawsze to będzie dla fanów jakaś osłoda.
Prawdziwą szansą dla Pacers na ten sezon jest znalezienie jak najlepszej wymiany dla Mylesa Turnera – najlepiej takiej, w której uda się wyrwać jakiś pick, oraz jak najlepsze rozwijanie talentów Duarte i Mathurina.
przewidywana lokata: 14. na wschodzie. Razem z Pistons i Magic powalczą najpewniej o mistrzostwo odwróconej tabeli.
Milwaukee Bucks skład 2022/23
PG | J. Holiday | G. Hill | J. Carter | L. Wiggington |
SG | P. Connaughton | W. Matthews | L. Vildoza | |
SF | K. Middleton | G. Allen | M. Beauchamp | |
PF | G. Antetokounmpo | J. Ingles | T. Antetokounmpo | |
C | B. Lopez | B. Portis | S. Ibaka | S. Mamukelashvili |
rotacja: Dostajemy kolejny rok z właściwie identycznym składem, wzmocnionym jedynie przybyciem Joe Inglesa (solidne wsparcie), oraz powrotem do gry Brooka Lopeza (potencjalny game-changer). To są takie ekipy, które wzbudzają zdecydowanie najmniejsze zainteresowanie. Kolejny rok mniej więcej tego samego, żadnej rewolucji, statystyczny kibic NBA woli wśród tych setek meczów poszukać takich, gdzie zobaczy coś nowego. Z punktu widzenia Bucks, nie ma tu jednak czego zmieniać.
W zeszłym sezonie – rok po zdobytym mistrzostwie – udało się zająć trzecie miejsce wschodu. Wszystko to praktycznie bez Brooka Lopeza, który wrócił dopiero na sam koniec rozgrywek. Bez Brooka Lopeza, z którym – kiedy już wrócił – Bucks wygrali 9 z 11 spotkań. Naprawdę nie można po tylu latach nie doceniać jego wkładu w grę. Jest świetnym obrońcą, bardzo umiejętnie zmienia krycie na zasłonach, czy robi close-outy do rogów boiska, zostawiając za plecami pilnującego obręczy Giannisa. To mocno zmienia ich defensywny schemat względem gry z Bobbym Portisem (który to też zrobił spore defensywne postępy). Trochę pisałem o tym już pod koniec zeszłego sezonu:
potencjalne problemy: Jak to miało miejsce w minionym sezonie, brakuje w Milwaukee tego jednego, konkretnego zawodnika. Do końca meczu nieco ponad minuta, przegrywamy różnicą 5 punktów, rywale dobrze bronią. Chcemy kogoś, kto weźmie piłkę i trafi 3 rzuty. Kogoś jak Kevin Durant, jak Jayson Tatum, jak Devin Booker. Giannis Antetokounmpo – jak bardzo dominującym graczem by nie był, nie jest tego rodzaju koszykarzem. Mający na sobie przez większość meczu ciężar kreowania pozycji rzutowych Middleton i Holiday to nie ta półka – co zdarzało im się niechlubnie udowadniać. Jeśli nie uda się zdominować meczu i bezpiecznie dowieźć wysokiego prowadzenia, pojawiają się problemy. Generalnie rzut, jego kreowanie, to nie są mocne elementy Bucks. Tak długo, jak udaje się w sezonie regularnym fizycznie dominować rywali, nie stanowi to wcale wielkiego kłopotu.
potencjalne szanse: Powrót Brooka Lopeza powinien wciągnąć tę defensywę z powrotem na topowy poziom. W zeszłym sezonie Bucks zjechali do poziomu 14. obrony w NBA, co po mistrzowskim sezonie wydawało się nie do pomyślenia. Tu jednak wyszedł brak Lopeza, który spod kosza pozwalał rywalom na trafianie zaledwie 58,5% prób. To jest wynik kapitalny – tylko trochę ponad połowa trafionych rzutów spod samego kosza. Zaledwie 4 gości na jego pozycji mogło pochwalić się odrobinę lepszym wskaźnikiem.
O ile regularnie grający (miejmy nadzieję) Lopez będzie najpoważniejszym wzmocnieniem, o tyle nie warto zapominać o Joe Inglesie. Kreator gry z pozycji skrzydłowego bardzo przyda się ekipie, która w zeszłym, sezonie wymieniała między sobą najmniej podań na mecz w całej ligowej stawce. To jednak są niewielkie korekty. Koniec końców mówimy o czołowej ekipie konferencji, która poległa dopiero po 7 meczach z późniejszym Finalistą.
przewidywana lokata: 1. na wschodzie. Długo faworytami byli Celtics, ale ci mają swoje problemy. Heat, Sixers, czy Nets będą poważną konkurencją, ale Bucks po jednym słabszym (jak na swoje standardy) sezonie są obecnie chyba trochę zbyt niedoceniani.