Zapowiedź Playoffs 2021: Czy kolektyw Jazz powstrzyma Kawhi Leonarda?
Już tej nocy startuje ostatnia seria drugiej rundy tegorocznych playoffów. Utah Jazz podejmą u siebie LA Clippers. Czy najlepszy w historii sezon Utah będzie kontynuowany, czy może brutalnie przerwą go LAC awansując do pierwszych finałów konferencji w historii? Cokolwiek się nie wydarzy możemy być pewni, że seria ta dostarczy nam wielkich pojedynków.
Sezon regularny i pierwsza runda
Wskazują na to bezpośrednie starcia tych drużyn w tym sezonie. Poza jednym meczem, na który LAC wyszli bez połowy składu, pozostałe spotkania były zacięte do samego końca. Obie ekipy podzieliły się w nich zwycięstwami, a średnia różnica punktów wyniosła 5.
Przebieg pierwszej rundy dla obu drużyn nie mógł bardziej się różnić. Utah po nieco zaskakującej porażce z Memphis w pierwszym meczu, w drugim przywrócili do składu Donovana Mitchella. Od tej pory całkowicie kontrolowali serię, przyjmując na siebie wszystkie ciosy świetnego Ja Moranta i spokojnie wygrywając 4 kolejne mecze. Jazz pokazali przy okazji, że poziom prezentowany w sezonie regularnym są w stanie przenieść na playoffy. LA Clippers natomiast zaliczyli falstart wyglądając fatalnie w pierwszych dwóch meczach. Wyciągnęli jednak wnioski i z meczu na mecz prezentowali się coraz lepiej. W ostatnich dwóch spotkaniach zdominowanych przez kapitalnego Leonarda, LAC wreszcie wyglądali jak zespół, który znalazł swój rytm i jest gotów na walkę o tytuł. To zwiastuje kawał serii.
LA Clippers, czyli jaką odpowiedź na Rudy’ego Goberta znajdzie Ty Lue
Jak dotąd jednego nie można powiedzieć o Tyronnie Lue – że boi się eksperymentować i usilnie trzyma się swoich wcześniejszych ustaleń. Kiedy Luka Doncic torturował Patricka Beverleya:
Lue bez wahania przykleił swojego wyjściowego rozgrywającego do ławki. Niskie ustawienia okazały się skuteczne? Ivica Zubac zagrzał miejsce obok Pata. Minuty Rondo też spadły, kiedy okazało się, że Playoff Rondo jeszcze nie dojechał. Z drugiej strony niewybrany w drafcie Terrance Mann, czy Reggie Jackson nagle dostawali poważne minuty w crunch time.
Jest to o tyle ważne, że teraz LA Clippers czeka całkiem inna seria, niż wcześniej. Nie ma tutaj jednego geniusza jak Luka, który bierze na plecy cały zespół i jedzie z tematem. Tutaj zagrożenia czają się na każdej pozycji, a największe na samym środku. Jak bowiem Clippers poradzą sobie z Rudym Gobertem?
W trzech meczach sezonu regularnego, nie widzieliśmy żadnej odpowiedzi. Francuski środkowy zdobywał średnio 14 pkt, 15 zb i prawie 2 blk na ponad 58% skuteczności z gry. Clippers mają dwa główne rozwiązania, z których żadne nie jest bliskie ideału. Mogą przywrócić do rotacji Ivicę Zubaca (co w pewnym stopniu na pewno zobaczymy). Zubac jest silny, wyrobił się w obronie i przede wszystkim może zabezpieczyć deskę, lecz Utah bardzo chętnie zobaczą go na parkiecie. Przede wszystkim będą próbowali polować na niego w ataku i wyciągać bez końca do pick&rolli, czy izolacji. Po drugie, Zubac nie grozi rzutem, przez co Gobert będzie mógł czaić się pod koszem na śmiałków gotowych zaatakować obręcz, albo iść na deskę. Nie ujrzymy takich akcji Leonard z Rudym pod obręczą:
Serge Ibaka nie wygląda nawet na bliskiego powrotu do gry, na jakikolwiek wpływ DeMarcusa Cousinsa też bym nie liczył.
Drugą opcją jest granie niską piątką, co świetnie zadziałało w serii z Mavs. W tym wypadku, na piątce grać będzie zapewne Marcus Morris, lub Nicolas Batum. To już wygląda lepiej dla LAC – przede wszystkim wyciąga Rudy’ego Goberta spod kosza. Ponadto pozwala switchować wszystko, co może poważnie zakłócić ofensywę Jazz bardzo mocno opartą na pick&rollach właśnie z udziałem Goberta. Z drugiej strony w takich ustawieniach Rudy będzie miał ogromne pole do popisu przy zbiórkach. A przy tylu strzelcach, ilu mamy w Utah, wystarczy kilka zbiórek, czy zwykłych zbić piłki do kolegów i sytuacja wymknie się spod kontroli.
Na pocieszenie dla Clippers – Rudy Gobert nie jest najbardziej znany z tego, że w playoffach wznosi swoją grę na niebotyczny poziom. Niezależnie od tego jednak, to jak w LA poradzą sobie z Rudym Gobertem i to po obu stronach boiska, zaważy na losach serii.
X-Factor: Zadaniowcy Clippers
Kawhi Leonard i Paul George pokazali w serii z Dallas, że ich mindset jest odpowiedni w tym roku (przynajmniej jak dotąd). Jednak tym, co zrobiło równie wielką różnicę w ostatnich dwóch meczach serii była gra ekipy wspierającej dwie gwiazdy. To, że Ty Lue nie boi się rotować składem jest niewątpliwie zaletą, lecz klucz leży w tym, że ma KIM rotować. Nieco zapomniany, zaczynający sezon jako trzeci rozgrywający Reggie Jackson nagle okazał się być pierwszopiątkowym zawodnikiem, który trafiał wielkie trójki meczu numer 7:
W tej serii podobny wpływ może mieć natomiast Patrick Beverley zachodzący za skórę Conleyowi, czy Clarksonowi. Marcus Morris zakończył serię na 45% skuteczności zza łuku grając głównie na centrze. Luke Kennard? Wyśmiewany (słusznie) za swój wielki kontrakt praktycznie nie grał w tej serii (13 min w pierwszych 6 meczach), po czym w game 7 wyszedł i rzucił 11 pkt w 14 min. Występ Kennarda to może być przypadek, ale takie przypadki mogą przesądzić mecz, albo i całą serię. Ławka Jazz nie jest najgorsza w tych playoffach, ale na pewno nie jest tak głęboka jak skład Clippers. Jeśli zadaniowcy LAC staną na wysokości zadania, Jazz nie będą mieli na to odpowiedzi.
Utah Jazz – problemy na skrzydłach
Utah Jazz mają dwa zasadnicze problemy w tej serii. Są nimi Kawhi Leonard i Paul George. Wróćmy na chwilę do pierwszej rundy. Wszyscy (w pełni słusznie) fascynowaliśmy się Luką Doncicem. Tymczasem śmiem zaryzykować twierdzenie, że Leonard zagrał jeszcze lepszą serię. Został drugim (po Shaqu) zawodnikiem, który zakończył serię playoffs ze średnią ponad 30 pkt na skuteczności ponad 60%. Kosmos. Co najlepsze, w obronie był równie dobry, szczególnie w ostatnich dwóch meczach:
Obok niego jest Paul George, który może nieco bardziej w cieniu, ale także ma za sobą świetną serię. 23,6 pkt 9 zb i 5,7 ast (lider w zbiórkach i asystach Clippers w tej serii) i najwyższy w drużynie wskaźnik +/- na poziomie +34 za całą serię. W dodatku pełnił on spory czas rolę głównego kreatora gry. Obaj nie ustrzegli się błędów (szczególnie w meczu numer 5!), lecz wyglądają wreszcie jak duet, którym mieli się stać. Na papierze szanse Utah na zatrzymanie tej dwójki wyglądają niezbyt zachęcająco. Boisko rządzi się jednak swoimi prawami, a Jazz mają pewne powody do optymizmu.
Ostatnie dwa sezony krycie Leonarda idzie im nadzwyczaj dobrze:
Nie mieli co prawda do czynienia z playoffową wersją Kawhi, która potrafi pozbawić rywali chęci do gry koszykówkę, lecz sukcesy z sezonu regularnego nie są pozbawione znaczenia. Tutaj także kluczowy będzie Rudy Gobert. Jeśli będzie on groził blokiem i nie pozwoli Leonardowi szaleć pod koszem, Jazz mogą czuć się w miarę pewnie. W miarę, bo równie dobrze Kawhi po prostu będzie trafiał 80% z półdystansu i wtedy obecność Goberta będzie bez znaczenia. Z drugiej strony, Leonard nie zagra całej serii na tym poziomie, na jakim wykończył Dallas. Kawhi w swojej regularnej wersji może być czymś, co Jazz będą w stanie przeżyć.
Na George’a z kolei czaił się będzie jego stary, dobry znajomy. Joe Ingles już raz uciszył wszelkie przechwałki PG (choć w tym kontekście mowa bardziej o Playoff P), jeszcze za czasów OKC Thunder. Panowie nie przepadają za sobą i na pewno iskry polecą w tym pojedynku:
George mimo, że sprawdzał się na wielu polach w serii z Mavs to na jednym mocno zawodził. Jego skuteczność wyniosła 46% z gry i 30% zza łuku, przy ponad 3 stratach na mecz. Takiego George’a Jazz też przeżyją. W końcu Dallas było o włos od zwycięstwa, a Utah to zdecydowanie lepszy zespół. Na Jazzmanów potrzebny będzie nie tylko super Kawhi, ale i super PG.
X-Factor: Zdrowie Mike’a Conleya
Mike Conley ma za sobą bardzo udaną serię przeciwko byłemu zespołowi. W 5 spotkaniach z Grizzlies notował 17 pkt i 8 ast na 55% skuteczności zza łuku. Niestety w piątym meczu rozgrywający doznał urazu ścięgna udowego. Mike określił je jako łagodne, ale jego występ w piątym meczu stoi pod dużym znakiem zapytania. Opuszczenie jednego meczu nie jest wielkim problemem, lecz urazy tego ścięgna bywają bardzo zdradliwe. Przekonał się o tym James Harden, który odnowił tę kontuzję na samym starcie serii z Milwaukee.
Conley jest absolutnie kluczowy dla szans Utah w tej serii. Jazzmani potrzebują zawodnika, który zdejmie z Donovana Mitchella część obowiązków na piłce. Kogoś, kto będzie w stanie i skutecznie rozegrać pick&rolle z Gobertem i zaatakować kosz i znaleźć kolegów na obwodzie. Tym bardziej, kiedy Clippers będą switchować wszystko. Zdrowy Mike Conley wyraźnie zwiększa przewagę Jazz na obwodzie, odciąża Mitchella, pozwala Inglesowi wchodzić z ławki i gwarantuje pewien spokój w ważnych momentach. Dla drużyny, która ma mimo wszystko mniej talentu od przeciwnika, wszystkie te rzeczy robione przez Conleya są na wagę złota. Jeśli nie będzie on w pełni sił, szanse Utah stopnieją wyraźnie. Bez niego w tej serii margines błędu w Salt Lake City będzie minimalny.
X-Factor całej serii: Forma zza łuku
Nie jest to odkrycie Ameryki, że seria NBA playoffs w 2021 roku zależeć będzie od celności z dystansu. Tutaj jednak trójki będą mieć jeszcze większe znaczenie niż zwykle. LA Clippers byli historycznie dobrzy zza łuku w sezonie regularnym (41,1% to 4. najlepszy wynik w historii NBA). Utah natomiast trafiło najwięcej trójek w całej lidze w RS (1205), będąc także 4. najskuteczniejszą drużyną. Oba zespoły były także w czołówce najlepiej broniących linię rzutów za trzy ekip w lidze.
Jazz bardzo mocno opierają swój atak na rzutach zza łuku, głównie z powodu liczby zawodników dysponujących pewnym rzutem z dystansu. Jednak w przeciwieństwie do większości potencjalnych serii, w tej nie będzie to ich przewagą. Clippers bowiem również dysponują bardzo szerokim wachlarzem strzelców, których lepiej nie zostawiać na obwodzie.
Wszyscy widzieliśmy co się działo, kiedy Dallas trafiali swoje rzuty zza łuku w pierwszych dwóch meczach serii. Później co prawda ochłonęli, lecz w przypadku serii z Utah nie ma co liczyć na większe wahania formy z dystansu. Jeśli Clippers będą równie roztargnieni w tym pojedynku, Jazzmani szybko ich ukarzą. W LA są bardziej chimeryczni pod tym względem, lecz to nie powód do nadziei dla Utah (ostatecznie serię z Dallas zakończyli trafiając 37%). Bardzo możliwe, że ta seria sprowadzi się po prostu do tego, który zespół będzie miał lepszą skuteczność za trzy.
Typ
Od początku (z pewnością nieco nadmiernie, jak dobitnie pokazał to Luka Doncic) wierzyłem w LA Clippers i w tej serii jest podobnie. Jazz grają piękną koszykówkę, jednak chcąc wygrywać w playoffach bez gwiazd, musisz wprowadzić zespołowy wysiłek na poziom bliski ideału (vide Spurs AD 2014). Koszykówka playoffowa opiera się na gwiazdach (które w tym roku w Clippers, raczej nie zawodzą, poza małymi wyjątkami) i matchupach, gdzie LAC także wyglądają lepiej. Muszą „tylko” wytrzymać mentalnie, a pokazali w serii z Mavericks, że w tym roku potrafią dźwignąć pewną presję. Ja mam Clippers w 6 (z bólem serca, bo uwielbiam taki basket jaki grają w tym roku w Utah), a Wy?