Wyniki NBA: Wielki comeback Paula George’a! 52 Maxey’a, seria Mavs trwa

Wyniki NBA: Wielki comeback Paula George’a! 52 Maxey’a, seria Mavs trwa

Wyniki NBA: Wielki comeback Paula George’a! 52 Maxey’a, seria Mavs trwa
(Photo by Adam Pantozzi/NBAE via Getty Images)

Podziękujmy akademickiej lidze NCAA za ten szalony obecnie terminarz. Minionej nocy aż 13 meczów – o wiele za dużo, żeby cokolwiek ogarnąć. Najbliższej nocy dzień przerwy spowodowany Finałem NCAA, a więc wielkim amerykańskim świętem sportu…. Żebyśmy pojutrze znów oglądali w nocy 13 meczów. Nie ma lekko.

No ale zaraz Playoffy, gdzie będziemy mogli spokojnie skupić uważnie się na tych maksymalnie kilku seriach granych jednej nocy. Seriach, z których bohaterem jednej będą Dallas Mavericks. Warto będzie im się chyba przyglądać – w ostatnich 15 meczach notują bilans 13-2 i z bilansem 48-30 walczą jeszcze wciąż o 4. miejsce w konferencji.

Wszystko wskazuje na serię Clippers z Mavericks w pierwszej rundzie.


CLE – LAC – 118:120
HOU – DAL – 136:147 [OT]
MIA – IND – 115:117
NOP – PHX – 113:105
WAS – TOR – 122:130
CHI – ORL – 98:113
OKC – CHA – 121:118
POR – BOS – 107:124
PHI – SAS – 133:126 [2OT]
NYK – MIL – 122:109
SAC – BKN – 107:77
UTA – GSW – 110:118
MIN – LAL – 127:117


Mavericks zanotowali kolejne zwycięstwo – tym razem nad Rockets – ale nie było łatwo. Wygrać udało się dopiero po dogrywce, do której buzzer beaterem doprowadził dopiero Luka Doncic Kyrie Irving Dante Exum:

Rockets w regulaminowym czasie postawili bardzo twarde warunki, byli skuteczni z dystansu, ale dogrywka należała już do Jego Słoweńskości Luki Doncicia. Kto by się spodziewał, że zamknie on mecz właśnie blokiem:

„- Kiedy Luka trafił rzut, który właściwie zamknął mecz, to miał Ci chyba coś do powiedzenia. Co to było?

– Nie wiem, nie znał słoweńskiego.”

– trener Rockets, Ime Udoka

Pojawia się zasadne chyba pytanie, czy na ostatniej prostej Luka Doncic wywalczył sobie trochę uwagi w wyścigu po nagrodę MVP. Do tej pory jego genialne statystyki pozostawały trochę w drugim szeregu, bo choć ciągnął drużynę za uszy, wyniki były przeciętne. Teraz Mavs stoją przed szansą skończenia w TOP4 konferencji – czy to może wystarczyć?

Pewnie wygra Jokic, ale pojawia się chociaż jakaś (europejska!) rywalizacja.

Luka Doncic uzbierał dziś 37 punktów, 9 zbiórek i 12 asyst, a Kyrie Irving dorzucił mu aż 48 punktów:

Debiutant Amen Thompson zdążył pokazać swój charakterek – w złym znaczeniu tego słowa. Wyrzucenie z boiska w pełni zasłużone:


Na Reddicie furorę robi dziś ten klip:

Minuta do końca, Milwaukee Bucks przegrywają z Knicks różnicą 13 punktów. Trener Doc Rivers ściąga z parkietu całą pierwszą piątkę i wpuszcza rezerwowych, wywieszając białą flagę. Twarze – te smutne, pozbawione nadziei miny naprawdę dużo mówią o momencie, w którym znaleźli się Bucks:

Bucks nie weszli w mecz z Knicks lewą nogą. Wręcz przeciwnie – wygrywali (choć nieznacznie) przez całą pierwszą połowę, dopiero w trzeciej kwarcie wypuszczając z rąk prowadzenie. Nie pomógł im fakt, że Khris Middleton w drugiej kwarcie dostał cios i stracił zęba, po czym nie wrócił na parkiet.

Był dobry dziś Giannis na 28 punktów, 15 zbiórek i 8 asyst; był zdrowy już Damian Lillard i jego 23 punkty (aż 14/15 z wolnych, ale tylko 1/7 za trzy!) i były efektywne 24 punkty z ławki Bobbiego Portisa. To jednak wszystko za mało. Bucks nie mają swojej defensywnej tożsamości, która potrafiła ich doprowadzić do Mistrzostwa trzy lata temu.

Donte DiVincenzo ładuje im 8 trójek od tak, z czego 6/6 w drugiej połowie:

DiVincenzo to jedno, ale Jalen Brunson był dla Milwaukee absolutnie nie do zatrzymania. Oddał aż 32 rzuty, z których trafił bardzo dobre jak na ten wolumen 16 prób na 43 punkty, 6 zbiórek i 8 asyst:

Bucks ponieśli 4. z rzędu porażkę i 7. porażkę w 10 ostatnich meczach. Lada moment spadną z 2. miejsca na wschodzie na rzecz Magic i wydarzy się to w przeciągu dwóch meczów. W środę Bucks grają z Bostonem, a czwartek właśnie z Magic.


Los Angeles Clippers do meczu z Cavaliers przystąpili znów bez Kawhi Leonarda, który walczy z bolącym kolanem. No i nie weszli w ten mecz najlepiej – delikatnie mówiąc. Cavs już w drugiej kwarcie wyszli na 20-punktowe prowadzenie, a na początku trzeciej prowadzili już różnicą 26 oczek. Włączał się alarm blow-outowy i miał ku temu prawo.

Cavs zdobyli aż 80 punktów w pierwszej połowie trafiając ponad 60% rzutów z gry. Obrona Clippers nie istniała.

Na szczęście dla Clippers przyszedł z odsieczą Paul George.

PG#13 w drugiej połowie zdobył 27 punktów, trafił wszystkie 11 rzutów wolnych, zanotował plus/minus na poziomie +23 i można powiedzieć, że sam wygrał dla Clippers ten mecz. LAC przez całą drugą połowę na barkach George’a sukcesywnie odrabiali straty, dopiero na minutę przed końcem doprowadzając do remisu. Lider Clippers najpierw trafił rzut na zwycięstwo:

A potem na wszelki wypadek zablokował jeszcze rzut rywali:

Genialny występ Paula George, który spróbował przełamać ostatnią niemoc Clippers. Ostatnio wygrana z Nuggets, z Magic, teraz z Cavs… Udaje się uciułać punkciki przeciwko groźnym rywalom, ale czy wygląda to obiecująco przed Playffami? Ani trochę.

James Harden znów zagrał przyzwoicie – choć ponownie oddał mało rzutów z gry (11) to był przynajmniej skuteczny i zdobył 22 punkty.

Bohater meczu – Paul George – uzbierał 39 punktów, 11 zbiórek i 7 asyst:


Sixers zanotowali trzecie zwycięstwo z rzędu – choć dziś już bez Joela Embiida, który siedział na ławce w meczu back-to-back. Nie zobaczyliśmy więc pojedynku Embiida z Wembanyamą. Zobaczyliśmy za to bardzo wyrównane starcie zakończone dopiero po dwóch dogrywkach:

Spurs przegrali, ale Wemby znów był niesamowity. Na boisku spędził najwięcej w karierze bo aż 43 minuty, w trakcie których zdobył 33 punkty, 18 zbiórek, 6 asyst i 7 bloków. Popełnił też aż 9 strat, bo naprawdę nie boi się podejmować ryzyka. To prędzej czy później stanie się jego standardowa linijka, szalone:

Bohaterem Sixers pod nieobecność Embiida był Tyrese Maxey, który zdobył najlepsze w karierze 52 punkty, 5 zbiórek i 7 asyst, spędzając na boisku aż 54 minuty. Pisząc „bohaterem” miałem to na myśli. Po tej wygranej Sixers już tylko mecz dzieli od 6. miejsca, a więc ominięcia turnieju Play-In. Jest o co grać:

Bardzo niegroźnego, choć bardzo też nietypowego urazu doznał Julian Champagnie. Został on bowiem… Ugryziony w czoło. Przez swojego kolegę:


Devin Booker od trzech meczów z Pelicans zdobywał przeciwko nim przynajmniej po 50 punktów, więc to był najwyższy czas, żeby się odegrać.

To był bardzo ważny mecz. Może powinienem pisać o nim wyżej. Spotkały się bowiem zespoły z miejsc 6-7 na zachodzie. Co to oznacza? Jedna z tych ekip awansuje bezpośrednio do Playoffów, jedna zagra w Play-In. Po dzisiejszym zwycięstwie Pelicans mają identyczny bilans.

Zion Williamson znał chyba stawkę meczu. Kevin Durant był w szoku:

Być może po prostu nie jest najlepsze dla drużyny, kiedy z tercetu liderów najlepszy jest Bradley Beal – dziś aż 33 punkty. Obrońcy Pelicans skupili się w większej mierze na Durancie i Bookerze, zatrzymując ich kolejno na 23 i 25 punktach.

Dla Nowego Orleanu aż 7/12 za trzy trafił CJ McCollum, zdobywając 31 punktów. To bardzo istotne dla kulejącej czasem strzelecko ofensywy Pelicans, ale najlepszy na boisku był bez wątpienia Zion Williamson. Do 29 punktów dorzucił 10 zbiórek (w końcu!), 7 asyst i aż 5 bloków. Takiego chcemy go oglądać:


Ważny mecz odbył się też na wschodzie – Indiana Pacers wygrali z Miamia Heat umacniając się trochę na 6. miejscu przed goniącymi ich Sixers. Heat z kolei muszą już chyba przywyknąć do myśli, że znów będą musieli przedzierać się przez Play-In.

Raz już awansowali do Finałów NBA po awansie z Play-In, ale tym razem się na to kompletnie nie zanosi. Ofensywa Heat wygląda miałko. Dziś do gry wrócił Tyler Herro zdobywając 21 punktów, z ławki; Jimmy Butler w końcu coś trafiał i zdobył solidne 27 punktów, po 20 oczek dorzucili Adebayo i Caleb Martin… Ale to było za mało.

Te punkty wynikały w dużej mierze z tempa meczu. Po drugiej stronie nie udało się zatrzymać Pacers. Nawet przy słabym meczu Tyrese Haliburtona na 12 punktów i 3/10 z gry:


LeBron James zachorował i nie wyszedł dziś na parkiet w meczu z Timberwolves. Wymówka, żeby odpocząć przed Playoffami? Być może, chociaż w sytuacji, w której można jeszcze powalczyć o ominięcie Play-In…

Lakers nie poradzili sobie z Wolves bez LeBrona. Jak zwykle bardzo ofensywnie zastąpił go w piątce Rui Hachimura, trafiając 11/17 z gry na 30 punktów. Defensywy rywali nigdy nie są na to przygotowane.

Wkład Hachimury w ogół gry nie umywa się jednak do LeBrona. Poza tym Anthony Davis na parkiecie spędził tylko 12 minut, schodząc z boiska z urazem oka. Mieliśmy więc trochę rezerwy.

Slo-Mo Kyle!

Głosy sa takie, że bliski powrotu jest Karl-Anthony Towns, ale czy to tak pilne? W jego miejscu Naz Reid radzi sobie świetnie, tym razem zdobywając najlepsze w drużynie 31 punktów i 11 zbiórek. Towns na ławę? W sumie przydałby się z ławki:


Orlando Magic dalej gonią drugie miejsce i chyba wykorzystają indolencję Bucks. Dziś ograli Chicago Bulls, a poprowadził ich do tego Paolo Banchero z 24 punktami, 6 zbiórkami i 4 asystami. Drugoroczniak, zaledwie 21 lat na karku:


Sacramento Kings zdusili Brooklyn Nets na 77 punktach. Ważna wygrana z łatwym rywalem. Potężne double-double wykręcił Domantas Sabonis na 18 punktów, 20 zbiórek, 9 asyst i 2 bloki:


Golden State Warriors wyszli na Utah Jazz bez Stepha Curry’ego, który został wpisany do protokołu przedmeczowego jako „rest” [odpoczynek]. Szczerze, bez kombinowania.

Dla Jazz najwięcej minut grali jednak Johny Juzang i Darius Bazley, więc jakoś udało się jednak Wojownikom wygrać.

Najlepszy w zwycięskiej drużynie był Klay Thompson, który zdobył 32 punkty z pozycji skrzydłowego, u boku Chrisa Paula i Brandina Podziemskiego. Wracający po kontuzji Kuminga wszedł z ławki. Trener Kerr to się nakombinuje z tą rotacją, naprawdę:


Boston Celtics w meczu formalności ograli wysoko Portland Trail Blazers. Jayson Tatum oszczędzał obolałe kolano. Jaylen Brown z kolei zdobywał 26 punktów:


Historią meczu Thunder z Hornets jest ponowne spotkanie dawnych kolegów z drużyny. O ile jednak Tre Mann w Thunder nadal ziomkiem, o tyle Davis Bertans… Oj, chłopaki chyba go zapomnieli, niezręcznie:

A, wynik? Tak, wygrali Thunder, choć nadal bez Shai Gilgeous-Alexandra i Jalena Williamsa. Brandon Miller i żonobijca złożyli się na 2/15 za trzy.


Na końcu doniesienia niesłychane – Toronto Raptors wygrali drugi mecz z rzędu! Tak, to nie pomyłka. Raptors po tym, jak przerwali serię 15 kolejnych porażek z Bucks, dziś wygrali z… Washington Wizards. Lepszy rydz niż nic.

superbet logo 1 NOC 13 MECZÓW? OBEJRZYSZ ZA DARMO! ▶️

18 tylko dla osób pełnoletnich, pamiętaj że hazard uzależnia, graj odpowiedzialnie.