Wyniki NBA: Giannis przechodzi się po OKC, Curry na ławce w 4Q, kryzys Cavs i Clippers
Jak najlepiej opisać wygraną Bucks z Thunder różnicą 25 punktów? Frazą: Dominacja pod koszem. Ekipa z Milwaukee na przestrzeni meczu zebrała aż o 20 piłek więcej. To jest przepaść, a kiedy połączymy to ze sprawnym dzieleniem się piłką (33:20 w asystach) i lepsza skutecznością na dystansie (zaledwie 23,3% Thunder), mamy scenariusz blow-outu.
Gdyby trzeba było to pokazać w jednym obrazku, wybrałbym ten:
NOP – DET – 114:101
PHI – LAC – 121:107
CLE – MIA – 84:121
GSW – MIN – 110:114
OKC – MIL – 93:118
IND – LAL – 145:140
Bucks wybierali grę do kosza, grę na Cheta Holmgrena. Biedny, chudy Chet zagrał mecz na 1/10 z gry (!), 6 punktów i 4 zbiórki. Na dodatek miał problem z grającymi do post-up Bucks.
Założenia Bucks są takie, że w niektórych momentach meczów ich pierwszą opcją staje się Bobby Portis. Zdarza się to zwłaszcza w drugich kwartach. dziś także pchali piłkę, by Portis pogrywał tyłem do kosza czy to z mniejszym Gordonem Haywardem, czy ze znacznie chudszym Holmgrenem:
Dziś Portis zdobył z ławki 15 punktów, 6 zbiórek, 3 przechwyty – znów ważny punkt zespołu. Znów ważnym punktem był też Khris Middleton .od kiedy wrócił po kontuzji, wygląda najlepiej od dawna. Dziś obok 11 punktów zdobył 10 zbiórek i 10 asyst, notując swoje dopiero drugie triple-double w karierze.
No ale gwiazdą był oczywiście Giannis Antetokounmpo. Jego fizyczność była dla Thunder nie do zatrzymania. Jego linijka dziś to 30 punktów, 19 zbiórek i 4 asysty:
Do wyrównanej końcówki doszło w starciu Timberwolves z Warriors. Ostatnie posiadanie Golden State, w którym była jeszcze szansa na wyrównanie, trafiło w ręce Klay’a Thompsona. Niestety, nie trafił trudnej próby z nadciągającą ręką broniącego go Kyle’a Andersona:
Minnesota wygrała kluczową czwarta kwartę 36:29, w czym pomógł im zdobywający w tej części meczu 10 punktów Rudy Gobert, oraz… Trener Steve Kerr? Cóż, Steph Curry w czwartej kwarcie zaciętego, wyrównanego meczu, zagrał tylko niespełna 7 minut.
„Chcę grać tak wiele minut, jak to tylko możliwe, jeśli tylko mogę – więc tak, było to dla mnie zaskoczenie. Wiedząc, że mają właśnie run, że rośnie ich prowadzenie. Przeciwko Indianie zagrałem całą czwartą kwartę – nie zadziałało. To też nie zadziałało. Trzeba znaleźć jakiś złoty środek.”
– Steph Curry
Znów wątpliwe decyzje trenera Steve’a Kerra. Curry był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem swojego zespołu w tym meczu, zdobywając 31 punktów. Warriors jednak przede wszystkim nie mieli odpowiedzi na podkoszowy duet Gobert-Ried. Panowie zdobyli kolejno 17 punktów i 12 zbiórek, oraz 20 punktów i 12 zbiórek – obaj wyszli w pierwszej piątce.
Liderem był jednak rzecz jasna Anthony Edwards – autor 23 punktów, 6 zbiórek i 8 asyst:
Jeszcze jedna ciekawostka: Okazuje się, że to nie jest faul. Przynajmniej nie według sędziego Billa Kennedy’ego:
Pacers naprawdę dobrze zaczęli mecz z Lakers. W pierwszej połowie był to zacięty mecz, a już pod koniec pierwszej kwarty przewaga Indiany wynosiła nawet 11 oczek:
Trzecia kwarta była jednak „zmianą wajchy”. W trzeciej odsłownie Widziany wyżej Siakam zdobył aż 19 punktów (9/14 z gry), ale nie był w stanie sam powstrzymać Jeziorowców, którzy pojedynek na rzuty wolne wygrali w tej kwarcie aż 13:1.
„Były pewne konkretne rzeczy, których nie byliśmy w stanie przeskoczyć… Pierwszy to różnica 27 rzutów wolnych, drugi to 17 fauli więcej odgwizdanych dla jednej z ekip. Na tym zakończę.”
– trener Rick Carisle
Lakers wygrali więc mecz, trafili aż 38/43 rzutów wolnych (11/12 Austian Reavesa) i prowadzeni byli nie przez duet, nie przez tercet, a przez kwartet graczy, w skład którego weszli LeBron James (26 punktów, 5 zbiórek i 10 asyst), Anthony Davis (36 punktów, 16 zbiórek), Austin Reaves (25 punktów i 8 asyst) i… Spencer Dinwiddie (26 punktów, 5 asyst). Okazuje się, że to pierwszy mecz od 3 lat, w którym 4 zawodników jednego zespołu zdobywa przynajmniej po 25 punktów:
Cleveland Cavaliers wyglądali dziś fatalnie. Zaledwie 31% za trzy, 17 strat, tragiczna gra na deskach. To ich siódma porażka w 10 ostatnich meczach i zdecydowanie najbardziej dotkliwa. Już w drugiej kwarcie różnica wynosiła 20 punktów. W połowie trzeciej było to już 40 punktów:
Dość wspomnieć, że Evan Mobley, zdobywca 15 punktów, był jedynym graczem Cavs z dwucyfrową zdobyczą. Po stronie Heat też trudno pochwalić jednego gracza, ale to dlatego, że przy takiej przewadze dużo pograli rezerwowi. Choćby Delon Wright z ławki dostał aż 30 minut. Znamienne, że najwięcej punktów zdobył wchodzący z ławki Haywood Highsmith, bo 18 przez 24 minuty. Bam Adebayo do 15 punktów dorzucił 16 zbiórek i 5 przechwytów. Jimmy Butler do skromnych 15 punktów w 24 minuty dorzucił 3 zbiórki i 6 asyst:
Oprócz Cavs, w dużym kryzysie także Los Angeles Clippers. W ostatnich 8 meczach wygrali tylko 3 razy, w tym 2 z tankującymi Blazers. Dziś przegrali z Sixers bez Joela Embiida i to przegrali wysoko. Decydująca okazała się czwarta kwarta, wygrana przez Sixers 33:24 z runem 15:2 zaliczonym w kilka minut. W czwartej kwarcie nie zagrał Kawhi Leonard – najpewniej problem zdrowotny.
Tymczasem 24 punkty i 6 asyst dla Sixers zdobył Tyrese Maxey, 24 punkty dorzucił Tobias Harris, a z ławki najlepsze w sezonie 23 punkty i najlepsze w drużynie +16 zanotował Cameron Payne:
New Orleans pelicans rozbroili Detroit Pistons, a najlepszy na placu był bez dwóch zdań Zion Williamson. Uzbierał on 36 punktów, 7 zbiórek i 6 asyst: